piątek, 28 czerwca 2013

NOWY BLOG

Na początku chciałam Wam ogromnie podziękować za komentarze i wyświetlenia.
Mimo, że minął już rok odkąd zakończyłam tego bloga, to ta liczba wciąż wzrasta ;D
Pod Epilogiem rok temu dałam Wam link do mojego Bloga LINK, ale on także już dobiegł końca...
Dziwne jak ten czas szybko leci... 

W każdym razie zakładam nowy Blog, na który serdecznie Was zapraszam.
Jest on dostępny pod tym adresem: http://givemelovelikeneverbefore1.blogspot.com/

piątek, 29 czerwca 2012

EPILOG

Wśród gąszczu kwiatów bawiła się mała dziewczynka. Krótkie, ciemne włosy miała zaplecione w dwa warkoczyki. W pewnej chwili ktoś podszedł i wziął ją na ręce. Mała chwilę się opierała chwytając się trawy mając nadzieję, że uda się jej dalej bawić. Jednak nic jej to nie pomogło. Na główkę został nałożony jej kapelusz w kwiatki i posadzono ją w wózku. Dziewczynka nie wiedziała gdzie jedzie, ale lubiła spacery dlatego jej upór osłabł. Zaczęła się rozglądać dookoła. Podążali drogą dobrze jej znaną, powoli poznawała wszystko, te same drzewa, ławki, dróżki. Jednak każdego dnia są tu inni ludzie, inne dzieci bawiące się wraz z rodzicami lub rodzeństwem.
W końcu po dość długiej podróży wjechali przez bramę. Poznała to miejsce od razu. Teraz trzeba iść prosto i za tym dużym drzewem skręcić w lewo. Tak tez zrobili. To to miejsce gdzie jej tata zawsze siedział na ławce i wpatrywał się w pomnik. Nie wiedziała co to oznacza. Tata często mówił, że tutaj jest jej mama. Kto to jest mama? Miała tylko tatę. Inne dzieci bawiły się z obojgiem rodziców. W takim razie dlaczego moja mama jest tutaj? Czy nie chce się ze mną tez bawić?- myślała. Jednak on jakby czytał jej w myślach. Zawsze powtarzał, że zrozumie jak dorośnie. Tylko na czym polega dorośnięcie? Zmęczona zaczęła przecierać oczy. Była zmęczona tą podróżą. Tata zaczął jej śpiewać kołysankę. Krótko przed zamknięciem oczu dojrzała jeszcze zmierzających w ich kierunku wujków. Bardzo ich lubiła. Ciocie tez były w porządku. Zawsze się z nią bawili lub kupowali coś dobrego. Chwilę później zamknęła swoje zielone oczka i zasnęła błogim snem.
Co było dalej?
Louis, Liam, Niall i Zayn podeszli do Harrego. On jednak zdawał się ich nie zauważyć. Pogrążony był we własnych myślach, wspomnieniach. Nie docierały do niego odgłosy z zewnątrz. Dziś mijała kolejna rocznica. Już trzecia. Mała Anne zasnęła w swoim wózeczku. Nie rozumiała co się dzieje, nie wiedziała co się kiedyś stało. Harry wiedział, że życie trwa nadal, ale czy będzie potrafił sobie je ułożyć z kimś innym?  Będzie musiał spróbować. Zrobi wszystko dla małej Anne, zrobi to przede wszystkim dla Martiny.

Harremu nie raz było ciężko.Czuł się w tym wszystkim zagubiony, ale dzięki pomocy rodziny i przyjaciół dał rade. Anne wyrosła na ładną dziewczynę o długich krętych włosach i oczywiście zielonych oczach. Jednak nie wychowywał jej tylko ojciec. Kiedy miała 5 lat Harry ożenił się. Anne nie zwracała się jednak do swojej przybranej matki 'mamo', co miało być przypominaniem jej o Martinie.
__________________
Wiem, krótkie ;D
Więc tak:
Rozumiem, że oczekiwaliście innego zakończenia tego bloga, ale tak wyszło. Już musiałam chyba 2 razy obiecywać, ze drugi blog skończy się dobrze i dotrzymam obietnicy ;D
Bardzo dziękuję za życzenia i komentarze.
Właśnie skończyło się coś, co zaczęło się od mało ciekawego imaginu napisanego na geografii. Dziękuję, że byliście ze mną przez ten czas. Niektórzy dłużej, niektórzy nieco krócej.
Mam nadzieję, że będziecie mnie równie mocno wspierać na moim drugim blogu:
http://1dblogdlakazdego2.blogspot.com/
4 miesiące i 16 dni <-- tyle trwał ten blog.

Jeszcze raz udanych wakacji, słońca na niebie i uśmiechu na twarzy <3

Marcelina.

czwartek, 28 czerwca 2012

Opowiadanie cz 100

 Proszę żeby skomentowała ten rozdział każda osoba która go czytała, bo chciałabym wiedzieć ile Was jest ;D ;*

-Harry wracaj do domu- powiedziałam patrząc na niego. Był bardzo zmęczony. Przesiedział u mnie całą noc.
-Śpij kochanie, odpoczywaj- odpowiedział tylko głaszcząc mnie po głowie
-Nie Harry, to ty musisz odpocząć
-Odpoczywałem- powiedział całując mnie- teraz twoja kolej
-Nie, już się wyspałam. Kiedy mnie puszczą?
Harry popatrzył się na mnie nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć.
-Już niedługo
-Czyli?
-Jeszcze nie wiadomo
Super. Nie dość, że muszę jechać do Polski to jeszcze zanim to się stanie nie wiadomo kiedy wypuszczą mnie ze szpitala. Pewnie jak już się to stanie będę w bardzo zaawansowanej ciąży, albo znając moje szczęście tuż po porodzie i nie będę miała jak tam pojechać.
-Martina..- zaczął Harry
-Słucham?
-Czemu byłaś na komisariacie?
Popatrzyłam na niego, był zaniepokojony. Opowiedziałam mu całą historię, jaka się dziś wydarzyła.
-Kim był ten mężczyzna?- zapytał
-Który?- spytałam zyskując trochę na czasie
-Ten ze zdjęcia
-No to ten, wiesz który..- nie bardzo wiedziałam jak to wytłumaczyć
-Tak, wiem- powiedział oszczędzając mi kłopotu- co się wtedy wydarzyło?
Popatrzyłam na niego błagalnie, ale nie ustąpił.
-Znaczy wtedy no.. Bo tam był on i jeszcze jego syn.. Nie wiem , jak miał na imię, ale był w porządku, pomagał mi i to dużo. Jego ojciec natomiast był jakimś psychopatą. To było coś w rodzaju zemsta za przeszłość
-Przeszłość?- zdziwił się Harry
-Tak, bo on miał kiedyś tez córkę z tego co się dowiedziałam i nie wiem co się z nią stało. Chyba ja ktoś porwał i zabił czy jakoś tak, ewentualnie zmarła w wyniku nadmiernego pobicia. W każdym razie mścił się teraz..
-Ale czemu na tobie?
-Nie tylko na mnie, tak było... tam było bardzo dużo grobów...
-A ten syn? Co z nim?
-Pomagał mi. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj. Też go złapali, ale nie wiem nic więcej
-Dobrze- powiedział Harry całując mnie w czoło- musisz odpoczywać
-Wracaj do domu- powiedziałam
-Nie zostawię Cię tu samej

W następnych godzinach bóle były coraz większe. Dostałam jakieś leki, ale nie pomagały. Okazało się, że będę musiała urodzić, bo nie ma innego wyjścia. Bóle się nasilały coraz bardziej i z tego co mówiła pielęgniarka to dopiero początek, bo po podaniu środków przyśpieszających poród, może on trwać nawet 10 godzin, bo to dalej nie jest naturalny.

2 godziny później
Wraz z Harrym teraz przy moim łóżku jest tez Liam z Danielle, Louis z Eleanor, Zayn z Alice i Niall z Kate, ale to i tak na chwilę. Pielęgniarka powiedziała że wpuszcza ich tylko na 10 minut, bo nie może być w jednej sali tyle osób.
-Będę wujkiem- powiedział nagle Louis uszczęśliwiony jak rzadko
Mimo ogromnego bólu zaczęłam się śmiać.Harry widząc to też jakoś bardziej stał się wesoły.
Już po chwili Harry zaczął się wygłupiać z Louisem i dołączył się do nich Zayn. Natomiast mina Liama powalała w tym momencie. Popatrzył na nich jakby mieli po 5 lat.
-Minęło 10 minut- do sali weszła pielęgniarka
-A jeszcze chwilkę?- spytała z nadzieją Alice
-Nie, i tak tu nawet te 10 minut nie powinno być tyle osób
Tak wiec wszyscy wyszli, a Harry usiadł obok mnie i zaczął się we mnie wpatrywać. 
-Dasz radę- mruknął całując mnie delikatnie

Następne 2 godziny później
Zostałam zabrana na porodówkę. Już za niedługo będziemy mieć córeczkę- ucieszyłam się w duchu.
Wiedziałam, ze ten etap porodu, będzie jeszcze bardziej bolesny niż poprzedni. Lekarz cały czas kazał mi głęboko oddychać. Harry przez cały ten czas trzymał mnie za rękę. Byłam mu wdzięczna, że mnie nie zostawił w takiej chwili, że jest przy mnie, że mnie wspiera.

Z perspektywy Harrego
Nagle usłyszałem delikatny płacz dziecka. Tak, byłem szczęśliwy, to nasza córeczka. Nie wiedziałem za bardzo jak sobie poradzimy z tym wszystkim, za dużo rzeczy naraz, ale miałem pewność, ze razem damy rade. Martina mocniej uścisnęła moją dłoń. Popatrzyłem na nią. Była strasznie blada. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Po chwili jednak przyciągnęła mnie lekko do siebie i ledwo słyszalnym szeptem powiedziała:
-Zaopiekuj się nią. Zawsze Cię kochałam i będę kochać, zawsze...
-Co ty mówisz?- słowa Martiny zaskoczyły mnie
Jej uścisk zelżał. Puściła całkowicie moja dłoń. Urządzenia do których była podpięta zaczęły wydawać dziwne odgłosy. Wszystkie naraz. Popatrzyłem ze strachem to na lekarzy, to na Martinę, ale dźwięki nie ustawały.
Ona natomiast jeszcze raz na mnie spojrzała i zamknęła oczy. To był koniec.
_________________________________
Teraz krótkie wytłumaczenie:
Musiałam tak to zakończyć, bo już nie miałam pomysłu. Dociągnęłam to do 100 rozdziału, a to i tak dużo.
W ogóle nie ma to jak kończyć Bloga na 100 rozdziale w swoje urodziny ;D
Chciałam Wam bardzo podziękować za czytanie tego co napisałam i oczywiście za komentowanie.
W piątek lub sobotę będzie EPILOG i wtedy podam Wam link do nowego bloga, bo na razie się tworzy i w sumie jeszcze nw czy go zacznę.
Jeszcze raz: 
Proszę żeby skomentowała ten rozdział każda osoba która go czytała, bo chciałabym wiedzieć ile Was było ;D ;*

Udanych wakacji <3
M.


wtorek, 26 czerwca 2012

Opowiadanie cz 99

-Wstawaj kochanie- usłyszałam nad sobą
-Już- powiedziałam, chodź strasznie mi się nie chciało
Jednak po chwili udało mi się dowlec do łazienki. Jak to jest, że nigdy nie chce się wstawać?
-Chyba się już dziś nie zobaczymy- powiedział Harry kiedy zeszłam na dół
-Próby?
-Nie..-odpowiedział
-Koncert?
-Nie..
-To?
-Idziemy z chłopakami na zakupy- uśmiechnął się
-Będziecie przez cały dzień kupować ubrania?- spytałam z rozbawieniem
-No tak..
-Mega- teraz już zaczęłam się śmiać na dobre


Godzinę później
Zostałam sama w domu i nie bardzo wiedziałam co robić. W końcu zadzwoniłam do Alice. Rozmawiałyśmy blisko godzinę. Przynajmniej się czymś zajęłam. Teraz nawet nie mogę wyjść pobiegać. Raz reporterzy, a dwa biegało mi się strasznie.. ciężko i w dodatku nie bardzo mogłam.
Zadzwonił telefon, bez namysłu odebrałam. Numer był zastrzeżony. Osoba po drugiej stronie zapytała czy dobrze się dodzwoniła i sama się przedstawiła. Był to komendant policji. Rozmawiał ze mną po polsku, więc od razu wiedziałam o czym będzie nasza rozmowa.
-Tak więc, będzie się musiała pani zgłosić do najbliższego komisariatu w Londynie jak najszybciej- tłumaczył dalej- tam będzie już wszystko przesłane. Proszę się o nic nie martwić..
-A jeśli się potwierdzi?-  zapytałam
-To będzie musiała pani przyjechać do Polski i osobiście złożyć ponowne zeznania
Na tym w sumie skończyła się nasza rozmowa. Przebrałam się i nie zwlekając poszłam do pierwszego komisariatu. Kiedy weszłam nie bardzo wiedziałam, w którym udać się kierunku taki był wielki. W końcu kto mi pomógł i trafiłam do odpowiedniego pomieszczenia. Wyjaśniłam o co chodzi, a policjant podał mi szklankę wody.
-Dobrze, proszę chwilę poczekać, już sprawdzam- powiedział, grzebiąc w komputerze
Czekałam dobre 10 minut zanim to znajdzie.
-O jest- powiedział w końcu- jest tutaj pięć zdjęć  i jeśli będzie to konieczne musi pani wskazać jedno
Policjant powoli przesuwał w komputerze zdjęcia. Pierwszych czterech nie znałam. Gorzej z piątym.
-Przypomina sobie pani któregoś?- spytał w końcu zatrzymując się na ostatnim zdjęciu
-Tego- powiedziałam prawie szeptem
-Obawiam się, że musi pani jechać do Polski-  powiedział w końcu
-Czy to jest konieczne?- spytałam
-Zadzwonię do komisariatu, który zajmuje się tą sprawą i panią jeszcze poinformuję, na razie proszę tu podpisać- powiedział podając mi jakąś kartkę
Podpisałam i wyszłam z komisariatu. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić, dokąd pójść.
W końcu zdecydowałam się na wrócenie do domu. Przyszła do mnie Alice. Jednak niezbyt wiele rozmawiałyśmy bo ciągle nie mogłam się pozbierać po zobaczeniu zdjęcia twarzy tego mężczyzny.
-Martina dobrze się czujesz?- spytała w końcu Alice widząc, ze prawie skręcam się z bólu
-Tak.. nie.. nie wiem..-sama nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć
-Zadzwonię po karetkę- powiedziała w końcu
-Nie trzeba już mi lepiej
-Nie prawda, leż i się nie ruszaj
 Karetka dojechała po jakiś 10 minutach. W międzyczasie Alice dzwoniła do Harrego, który odebrał dopiero kiedy wchodziłam do karetki. Dziewczyna krótko przedstawiła mu całą sytuacje podając jednocześnie adres szpitala.
Kiedy jakoś udało nam się dotrzeć i wejść do szpitala od razu kazano mi usiąść na wózek z powodu zbyt częstych bóli i przewieziono na salę, gdzie miał mnie zbadać lekarz. Po chwili też przyjechał Harry z chłopakami. Lekarz spytał czy to on jest ojcem dziecka i wytłumaczył nam zaistniałą sytuację, która opierała się na tym, że byłam zbyt zdenerwowana nie tylko dziś, ale podczas całej ciąży byłam w jakimś stresie o źle wpływa na dziecko. Jeżeli bóle po podaniu jakiś tam środków nie ustąpią, to będę musiała urodzić, ale najlepiej by było jednak jakby ustąpiły, bo pozostało mi jeszcze 2 miesiące ciąży.
Także zapowiadała się długa noc.
________________________
Dziękuje za komentarze <3
Nast rozdział najprawdopodobniej w czwartek ;D
Zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga, jeżeli tak się stanie dam Wam znać ;D

niedziela, 24 czerwca 2012

Opowiadanie cz 98

Siedzieliśmy z Harrym na ławce w parku. Co chwilę przychodziły jakieś fanki po autograf. Dzień był piękny, słońce świeciło mocno, na niebie nie było żadnych nawet najmniejszych chmur.
Za godzinę mieliśmy się spotkać w restauracji z przyjaciółmi. Miał przyjść Louis, Eleanor, Liam, Danielle, Zayn, Alice, Niall i Kate. Za około pół godziny musieliśmy wyjść z parku by zdążyć na wspólny obiad. To właśnie dzisiaj mieliśmy oznajmić im o planowanym ślubie. Mam nadzieję, że się ucieszą. Mateusz wczoraj przez telefon zaczął coś mówić, że powinniśmy się mimo wszystko zastanowić nad tym. Że to że dziecko jest w drodze wcale nie oznacza, że od razu mamy się pobrać.

-No więc o co chodzi?- zapytał Louis
 Siedzieliśmy już dobrą godzinę w restauracji. Wszyscy popatrzyli na nas.
-No więc..- zaczął Harry- zamierzamy się pobrać
Wszyscy popatrzyli na nas zdumieni. Jednak po chwili zaczęli nam gratulować.
-No tego się nie spodziewaliśmy- powiedziała Alice gratulując nam któryś raz z rzędu
 -A kiedy planujecie się pobrać?- zapytał Zayn
-Harry popatrzył się na mnie wyczekująco. Co jak co ale momentami nasz związek był po prostu śmieszny. Nie dogadaliśmy się co do konkretnego terminu, co było oczywiste, ale nawet nie mieliśmy wstępnego.
-No gdzieś tam po porodzie na pewno, ale jeszcze nie wiemy kiedy- powiedziałam w końcu
Mina Harrego wyrażała przez moment smutek, ale nie wiedziałam czemu.
-Chcieliśmy jeszcze dwie obecne tutaj osoby o coś prosić- zaczął Harry- Danielle i Louis czy będziecie naszymi świadkami?
-Że Louis to rozumiem, to było do przewidzenia, ale że ja?- spytała zdumiona Danielle nie kryjąc radości
-Pomogłaś mi bardzo- powiedziałam
-Ale każdy by ci w takiej sytuacji pomógł- sprzeciwiła się
-Wiem- odpowiedziałam- wiem, bo jesteście dobrymi przyjaciółmi, ale że tak powiem trafiło na ciebie- powiedziałam z uśmiechem- zgadzasz się?
-Tak, jasne - odpowiedziała z uśmiechem

-Jak myślisz, jak to się teraz wszystko potoczy?- zapytał Harry kiedy wracaliśmy z restauracji
-Nie mam pojęcia, ale warto spróbować
-Czyli że Anne będzie mieć twoje nazwisko?
Popatrzyłam na Harrego. Jego twarz wyrażała jakiś smutek.
-O co chodzi?- spytałam
-Bo myślałem, ze może pobierzemy się przed porodem. Termin masz dopiero za ponad 2 miesiące
-Jeju Harry- zaczęłam chodź nie wiedziałam co dalej powiedzieć
-Dobra nie było tematu- powiedział w końcu
Jednak wolałam wyjaśnić to jakoś mimo wszystko.
-Znaczy jeśli tak chcesz, to możemy- powiedziałam w końcu- tylko nic mi wcześniej nie mówiłeś
-Wiem, dobra nie było tematu
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu zrezygnowałam.
Harry przytulił mnie mocno, kiedy z naprzeciwka zauważyliśmy podążającego w naszym kierunku dziennikarza.
-No to się zaczęło- zdążył powiedzieć jeszcze Harry
Wywiad jak wywiad. Harry udzielał mnóstwo odpowiedzi, które zdawały się ważnymi informacjami z perspektywy dziennikarza, w rezultacie były bardzo ogólnikowe.Dzień był piękny więc chciałam spędzić na dworze jak najwięcej czasu. Kochałam takie dni jak ten. Zero jakiegoś stresu, czy czegokolwiek tylko cisza, delikatny powiew powietrza i Harry.
_______________________
Cieszę się, że Wam się spodobał poprzedni rozdział, a już się bałam xd
Dziękuję za komentarze <3

sobota, 23 czerwca 2012

Opowiadanie cz 97

 P.S Tak to Harry, przepraszam zapomniałam w ost rozdziale tego napisać <3

-Co?  Skąd to pytanie?- spytałam. Myślałam że zna odpowiedź
-Martina bo ja, ja cię kocham
-No tyle to wiem, o co chodzi?- przez cały czas był bardzo zdenerwowany
-Bo wiesz..- tu przerwał na chwilę
-Tak?
Harry przez chwilę wpatrywał się we mnie, po czym klęknął przede mną. Wpatrywałam się w niego z zdumieniem.
-Wyjdziesz za mnie? Spędzisz ze mną resztę życia?

Z perspektywy Harrego
-Wyjdziesz za mnie? Spędzisz ze mną resztę życia?- zapytałem
Ona wpatrywała się we mnie bez słowa, zdezorientowana. Nie wiedziała co powiedzieć tak była zaskoczona. Tylko nie wiedziałem czy pozytywnie czy negatywnie. W sumie nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo o przyszłości. Bardziej staraliśmy się cieszyć chwilą. Dlaczego zdecydowałem się oświadczyć? Kochałem ją, a za niedługo będziemy mieli dziecko. Jednak Martina wpatrywała się we mnie dalej nic nie mówiąc. W końcu zauważyłem, ze chce coś powiedzieć
-Harry...- zaczęła
-Nie chcesz?- tylko tak można było zrozumieć jej minę i ton głosu. Wolałem sam do tego dojść niż usłyszeć to z jej ust. Powoli wstałem i poszedłem w kierunku drzwi
-Ej stój gdzie idziesz?- krzyknęła Martina w moim kierunku
-Przewietrzyć się
-Ale Harry...
Nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Rozumiem, że nie chcesz, Martina naprawdę to rozumiem
Wyszedłem zamykając za sobą drzwi
Martina pobiegła za mną otwierając i podchodząc do mnie powoli.
-Mogę wiedzieć kto ci powiedział, ze się nie zgadzam?- spytała z lekkim uśmiechem
-A zgadzasz się?
-Głuptasie, pewnie że tak, po protu zaskoczyłeś mnie

Z perspektywy Martiny
Harry przybliżył się do mnie i nałożył mi pierścionek na palec. Potem nie zważając, że stoimy przed domem,  Harry pocałował mnie delikatnie.
Jakie uczucie? Zdecydowanie cudowne, niepowtarzalne. Harry za chwilę zadzwonił z nową nowiną do swojej mamy, a ja do cioci, wujka i Mateusza. No tak do nich...Do Polski nawet nie wiem czy miałam po co dzwonić... Chyba powinnam. Sama nie wiedziałam co zrobić. W każdym razie poprosiliśmy rodzinę by nikomu nic nie mówili, chcieliśmy powiedzieć przyjaciołom razem, a tak to mogło przecież coś wcześniej wyciec do mediów. Podsumowanie dnia: zdecydowanie udany.
________________
Wiem ,wiem krótki.
Miałam go dodać wczoraj, ale cały dzień przeleżałam w łóżku, bo czułam się fatalnie i nie byłabym w stanie nic napisać wiec nawet nie wchodziłam na kompa;/
Nie ma to jak chorować pod koniec czerwca..
misskarolka334 chyba wiem, gdzie wstawię to co chcesz ;D
Dziękuję za komentarze ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Opowiadanie cz 96

2 dni później
Siedzieliśmy z Harrym przy basenie. Sama nie wiem czemu zgodziłam się przebrać w strój kąpielowy. Wyglądałam przeraźliwie grubo. W sumie wyglądałam tak we wszystkim co na siebie włożyłam. Ciekawe czy po porodzie uda mi się wrócić do poprzedniego rozmiaru. Teraz na ubrania sprzed ciąży nie miałam nawet co patrzeć.
-Martina..- zaczął Harry
-Tak?
-Właściwie to będziemy mieć córkę czy syna?- spytał
Z poczatku się zdziwiłam jego pytaniem. Potem dopiero zdałam sobie sprawę że nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat. Każdego dnia coś się działo, nie było nawet co myśleć by usiąść i spokojnie porozmawiać. Kiedy Harry przyjechał do mnie do Cambridge musieliśmy najpierw uporządkować nasze życie i nasze problemy. Potem był moment, w którym wracałam do Londynu. Następnie akcja z Nicolą. Cały czas ktoś do nas przychodził, ktoś odwiedzał, albo gdzieś wychodziliśmy z przyjaciółmi.
-A kogo byś chciał?- spytałam
-Pokocham zarówno córkę jak i syna jednakowo- odpowiedział
-Będzie córka- powiedziałam
-Myślałaś nad imieniem?
-Tak, ale nie wiem czy ci się spodoba
-Jakie?
-Anne
-Jak moja mama
-No tak
-Kocham Cię wiesz?
-Czyli się zgadzasz?- zapytałam
-Jasne, ze tak- odpowiedział całując mnie delikatnie

Następnego dnia
-Dziś się nie będziemy mogli spotkać- powiedział Harry ze smutkiem, kiedy rozmawialiśmy przez telefon
-Czemu?- zapytałam
-Bo mamy koncert, a teraz próby
-Faktycznie zapomniałam
-Może do nas przyjedziesz?
-Nie. Umówiłam się z Arthurem
Czyli z spotkania dzisiejszego z Harrym nici. Jednak cały czas odkąd wróciłam nie odstępuje mnie na krok. Cały czas dzwoni, pisze, albo do mnie przychodzi. Poświęca mi bardzo dużo czasu. Słodkie.
Dzisiaj miałam się spotkać pierwszy raz z Arthurem. Ostatnio widziałam go w dniu wyjazdu do Cambridge. Od tego czasu mieliśmy mały kontakt. Spotkaliśmy się przy wielkiej fontannie w parku. Był jakiś zmieniony. Prawie go nie poznałam. Nie chciałam zadawać od razu pytania co mu się stało, ani zasypywać go zdaniami typu ,,ale się zmieniłeś" czekałam aż sam coś powie, ale w takim tempie to mogłam sobie czekać wieczność.
W końcu nie wytrzymałam i spytałam się co się stało .Nie odpowiedział od razu. W sumie miałam wrażenie, że nawet nie ma zamiaru odpowiedzieć. W końcu po jakiś 10 minutach wyjaśnił mi, że przed tygodniem zmarła jego siostra. Było to szokujące przeżycie dla mnie biorąc pod uwagę, że ją znałam.
Po jakiś trzech godzinach wróciłam do domu, nie bardzo wiedziałam co robić, więc poszłam do Eleanor.

2 dni później
-Masz jakieś plany na przyszłość?- zapytał
Zastanowiłam się przez chwilę Nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć. Miałam plany, oczywiście, ale w momencie, kiedy zaszłam w ciążę wszystkie legły w gruzach. Może nie zupełnie wszystkie, ale na pewno zdecydowana większość.
-Nie wiem- odpowiedziałam w końcu- teraz wszystko będzie trochę inaczej wyglądać
-A czy jest w niej miejsce dla mnie?- zapytał w końcu
______________________
Taki średnio długi jest ;D
Mam nadzieję, ze Wam się spodoba
Dziękuje za komentarze <3
misskarolka334 jak wymyśle gdzie to wstawić to dodam o tym ;D

wtorek, 19 czerwca 2012

Opowiadanie cz 95

-Możemy dziś wpaść około 16?
-Jasne- odpowiedziałam
Od kiedy wróciłam do Londynu praktycznie każdego dnia spotykam się z chłopakami, ich dziewczynami i oczywiście z Harrym. Między nami jest dobrze z czego się cieszę, bo tak burzliwym okresie przyda nam się trochę spokoju i odpoczynku od tego wszystkiego. Gazety i wszelkie rodzaje mediów jednak nie odpuszczają. Jak w pewnym momencie przestali oznajmiać wszystkim, ze nie jesteśmy już razem, to teraz zaczęli zdwojoną siłą, bo nie dość że do siebie wróciliśmy, to jeszcze jestem w ciąży.

17:10
Siedzieliśmy na tarasie w niesamowitym upale. Mimo, że co chwila ktoś wchodził do basenu, nic to nie pomagało. Nie dało się wytrzymać. W domu było jeszcze cieplej momentami niż na polu.
Upał miał zelżeć dopiero pod wieczór. Jak ja wytrzymię do wieczora to nie wiem. Nie dość, ze ciepło, to jeszcze mam ograniczone ruchy.

18:40
Uff wreszcie zimniej. Od razu zrobiło się lepiej. Przynajmniej można już normalnie posiedzieć na polu. Wszyscy się śmiali i wygłupiali. Kochałam takie dni. Dni spędzone w gronie przyjaciół, ludzi których kocham, którzy zawsze mnie wspierają  i pomagają jak tylko mogą.
W oddali było słychać dzwonek do drzwi, więc Mateusz wstał i poszedł otworzyć, bo nie było dziś nikogo w domu, więc cały czas to on musiał otwierać.
-Martina do Ciebie- krzyknął
Powoli wstałam z krzesła i poszłam w kierunku drzwi. Był to Damian, który przyszedł się pożegnać, bo wracał do Polski. Rozmawiałam z nim może pół godziny. Nie chciałam żeby wracał, ale moje zdanie akurat nie wiele mogło zmienić w tej sytuacji. Nie minęła godzina, a dzwonek znów się odezwał. Wyraźnie Mateusz już zły ciągłym tym chodzeniem poszedł w kierunku drzwi. Po pięciu minutach pojawił się z powrotem na tarasie.
-Martina tylko się nie denerwuj- powiedział na wstępie po czym odsunął się trochę wpuszczając na taras Nicolę.
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Sama byłam zaskoczona jej obecnością. Owszem można szybko się dowiedzieć z mediów gdzie teraz mieszkam, co nie jest fajne, ale bez przesady, po co ona tu przyszła?
-Martina musimy porozmawiać- powiedziała, jednak ja nadal nie ruszałam się z miejsca, wiec ona kontynuowała:
-Jak ci już wtedy mówiłam, nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki. Chciałam być w pełni samowystarczalna i mieć dużo znajomych, bez jakiś bliższych znajomości i przyjaźni. Zawsze twierdziłam, ze jest mi to nie potrzebne. Robiłam co chciałam nie przejmując się innymi...
-Dobra, do czego zmierzasz?- spytałam
Wszyscy obecni patrzyli to na mnie to na Nicolę, to znów na Harrego.Jednak zanim Nicola zdąrzyła cokolwiek odpowiedzieć, odezwał się Harry:
-Skąd wy się właściwie znacie?
Teraz dopiero zrozumiałam zaskoczenie moich przyjaciół. O tym, ze poznałam Nicolę i kim ona jest wiedział tylko Mateusz. Twierdziłam, ze nie było sensu komukolwiek o tym opowiadać, zamknięty rozdział.
-Poznałyśmy się w Cambridge- odpowiedziała Nicola nadal patrząc na mnie
-Co?- Harry był cały czas zdezorientowany, nie bardzo wiedział co się dzieje
-Dobra- przerwałam i zwróciłam się do Nicoli- o co chodzi?
-Chciałam Cię jeszcze raz przeprosić za to co zrobiłam
-Bierzesz całą odpowiedzialność na siebie?- spytałam lekko zaskoczona
-Harry był pijany- powiedziała patrząc w inną stronę
-Co?- zaskoczona popatrzyłam na Harrego, który spuścił głowę- czemu nic nie powiedziałeś?
-A jaki to miałoby sens? Tak czy siak, stało się- powiedział
-W każdym razie chciałam Cię bardzo przeprosić za wszystko, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć. Dzwoń o każdej porze. Dziękuję za wszystko.
Nicola odwróciła się i wyszła przez drzwi do domu, by tamtędy udać się do wyjścia. Wszyscy patrzyli teraz to na mnie to na Harrego zastanawiając się co się teraz wydarzy. Mimo wszystko nie mogłam tak zakończyć naszej znajomości. Zdecydowanie za szybko przywiązuję się do ludzi.
Wstałam z krzesła i najszybciej jak tylko mogłam sobie pozwolić ( a było to i tak dość wolno)  poszłam w kierunku, w którym poszła Nicola.
-Martina- zaczął Harry patrząc na mnie. Widać było że nie wiedział co robię. Nie wiedział co się teraz stanie.
-Zaraz wracam- powiedziałam tylko przekraczając próg
Nicola na szczęście nie zdążyła jeszcze wyjść. Na mój widok stanęła również nie wiedząc, tak jak Harry, co się teraz wydarzy. Nie bardzo wiedziałam co mam jej teraz powiedzieć. Najbardziej chciałam ją przytulic, ale coś mnie jednak od tego powstrzymywało i wcale to nie był mój ciągle rosnący brzuch.
-Nicola..-zaczęłam i przerwałam. Co dalej mam powiedzieć?
-Ja naprawdę nie chciałam- zaczęła szlochać
Coś jednak we mnie pękło i mocno ją przytuliłam. Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona, ale też odwzajemniła uścisk. Stałyśmy tak przez chwilę. Zauważyłam kątem oka, ze przygląda się nam Harry. Popatrzyłam na niego. Nie mogłam zgadnąć co teraz myśli. Po prostu patrzył w naszą stronę, bez najmniejszego wyrazu twarzy. Po chwili Nicola wyszła, a ja odwróciłam się do Harrego, który ciągle się mi przyglądał.
-Myślisz że dobrze zrobiłam?- zapytałam
-Zrobiłaś co uważałaś za słuszne- powiedział- ale..- tu zawiesił głos na chwilę
-Ale?
-Ale jestem z ciebie dumny i dziękuję
Nasze usta połączyły się w pocałunku. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, żeby nigdy się nie skończyła.
Wróciliśmy na taras, gdzie wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem, a raczej z jakąś niepewnością. Harry bez słowa pocałował mnie jeszcze raz, co było jakiegoś rodzaju przypieczętowaniem naszego związku.
______________________
No więc macie dłuższe <3
Dziękuję za komentarze ;*

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Opowiadanie cz 94

Nie wiedziałam jak wszyscy zareagują na mój widok. Jakby nie patrzeć wprowadziłam dość duży zamęt tą ciążą. Na wszelki wypadek dodałam wpis na Twitter, który sugerował, że wracam do Londynu.
2 godziny póxniej byłam już spakowana. Az się zdziwiłam ile rzeczy nowych przybyło w ciągu 3 miesięcy pobytu tutaj. W większość jednak nie mogę się już zmieścić. 5 miesiąc ciąży to jednak długo. Tyle rzeczy wydarzyło się od tego czasu. Ustaliliśmy jednak, ze na razie będę mieszkać u Mateusza. Ciocia i wujek z radością się zgodzili.

2 godziny później
Przyjechaliśmy przed dom, w którym Harry mieszkał z chłopakami. Nie pewnie wysiadłam z samochodu. Nie wiedziałam jak mnie przyjmą. Byłam za to prawie pewna że w środku oprócz Zayna, Louisa, Nialla i Liama, spotkam tez Danielle, Eleanor, Kate i Alice.
-Chodź- powiedział Harry podając mi rękę
-Jesteś pewny że to dobry wybór?
-Tak, na pewno dobry
-A skąd mam wiedzieć, czy nie robisz tego wszystkiego tylko dlatego, że jestem w ciąży? Że jest ci po prostu głupio mnie zostawić?
-Chyba to już sobie wyjaśniliśmy- odpowiedział przysuwając się- kocham zarówno Ciebie, jak i dziecko i nic tego nie zmieni
Weszliśmy powoli na schody prowadzące ku drzwi wejściowym.
-Gotowa?- zapytał
-Nie wiem- co mnie czeka za tymi drzwiami? Wiedziałam, że są w domu, bo wszędzie były pooświetlane światła. Nie miałam już wyjścia, brak odwrotu. Harry otworzył drzwi. W głębi domu było słychać śmiechy i wesołe rozmowy. Zaczęliśmy zbliżać się do najbardziej oświetlonego pokoju. Z każdym krokiem szłam coraz wolniej.
-Wszystko będzie dobrze- wyszeptał mi Harry do ucha i pocałował
-Patrzcie kogo przywiozłem!- krzyknął Harry obejmując mnie w pasie i mocno przytulając
W jednej chwili, wszystkie obecne 8 osób odwróciło się jak na komendę.
-Cześć- powiedziałam słabo, bo nie miałam pojęcia jak zacząć
Wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Pierwsza ocknęła się Alice podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając. Wszyscy poszli za jej przykładem, z tą różnicą, że Louis, Niall, Zayn i Liam się prawie na mnie rzucili.
-Będę ojcem chrzestnym?!- spytał nagle Louis
Popatrzyłam na Harrego i oboje byliśmy zgodni co do tej decyzjii
-Pewnie, że tak- odpowiedzieliśmy
____________________
Dodawałabym dłuższe rozdziały ale momentami nie wyrabiam. Jest mega ciepło <3 
Mam nadzieję, że Wam się spodobał rozdział ;D
Dziękuję za komentarze <3