piątek, 29 czerwca 2012

EPILOG

Wśród gąszczu kwiatów bawiła się mała dziewczynka. Krótkie, ciemne włosy miała zaplecione w dwa warkoczyki. W pewnej chwili ktoś podszedł i wziął ją na ręce. Mała chwilę się opierała chwytając się trawy mając nadzieję, że uda się jej dalej bawić. Jednak nic jej to nie pomogło. Na główkę został nałożony jej kapelusz w kwiatki i posadzono ją w wózku. Dziewczynka nie wiedziała gdzie jedzie, ale lubiła spacery dlatego jej upór osłabł. Zaczęła się rozglądać dookoła. Podążali drogą dobrze jej znaną, powoli poznawała wszystko, te same drzewa, ławki, dróżki. Jednak każdego dnia są tu inni ludzie, inne dzieci bawiące się wraz z rodzicami lub rodzeństwem.
W końcu po dość długiej podróży wjechali przez bramę. Poznała to miejsce od razu. Teraz trzeba iść prosto i za tym dużym drzewem skręcić w lewo. Tak tez zrobili. To to miejsce gdzie jej tata zawsze siedział na ławce i wpatrywał się w pomnik. Nie wiedziała co to oznacza. Tata często mówił, że tutaj jest jej mama. Kto to jest mama? Miała tylko tatę. Inne dzieci bawiły się z obojgiem rodziców. W takim razie dlaczego moja mama jest tutaj? Czy nie chce się ze mną tez bawić?- myślała. Jednak on jakby czytał jej w myślach. Zawsze powtarzał, że zrozumie jak dorośnie. Tylko na czym polega dorośnięcie? Zmęczona zaczęła przecierać oczy. Była zmęczona tą podróżą. Tata zaczął jej śpiewać kołysankę. Krótko przed zamknięciem oczu dojrzała jeszcze zmierzających w ich kierunku wujków. Bardzo ich lubiła. Ciocie tez były w porządku. Zawsze się z nią bawili lub kupowali coś dobrego. Chwilę później zamknęła swoje zielone oczka i zasnęła błogim snem.
Co było dalej?
Louis, Liam, Niall i Zayn podeszli do Harrego. On jednak zdawał się ich nie zauważyć. Pogrążony był we własnych myślach, wspomnieniach. Nie docierały do niego odgłosy z zewnątrz. Dziś mijała kolejna rocznica. Już trzecia. Mała Anne zasnęła w swoim wózeczku. Nie rozumiała co się dzieje, nie wiedziała co się kiedyś stało. Harry wiedział, że życie trwa nadal, ale czy będzie potrafił sobie je ułożyć z kimś innym?  Będzie musiał spróbować. Zrobi wszystko dla małej Anne, zrobi to przede wszystkim dla Martiny.

Harremu nie raz było ciężko.Czuł się w tym wszystkim zagubiony, ale dzięki pomocy rodziny i przyjaciół dał rade. Anne wyrosła na ładną dziewczynę o długich krętych włosach i oczywiście zielonych oczach. Jednak nie wychowywał jej tylko ojciec. Kiedy miała 5 lat Harry ożenił się. Anne nie zwracała się jednak do swojej przybranej matki 'mamo', co miało być przypominaniem jej o Martinie.
__________________
Wiem, krótkie ;D
Więc tak:
Rozumiem, że oczekiwaliście innego zakończenia tego bloga, ale tak wyszło. Już musiałam chyba 2 razy obiecywać, ze drugi blog skończy się dobrze i dotrzymam obietnicy ;D
Bardzo dziękuję za życzenia i komentarze.
Właśnie skończyło się coś, co zaczęło się od mało ciekawego imaginu napisanego na geografii. Dziękuję, że byliście ze mną przez ten czas. Niektórzy dłużej, niektórzy nieco krócej.
Mam nadzieję, że będziecie mnie równie mocno wspierać na moim drugim blogu:
http://1dblogdlakazdego2.blogspot.com/
4 miesiące i 16 dni <-- tyle trwał ten blog.

Jeszcze raz udanych wakacji, słońca na niebie i uśmiechu na twarzy <3

Marcelina.

czwartek, 28 czerwca 2012

Opowiadanie cz 100

 Proszę żeby skomentowała ten rozdział każda osoba która go czytała, bo chciałabym wiedzieć ile Was jest ;D ;*

-Harry wracaj do domu- powiedziałam patrząc na niego. Był bardzo zmęczony. Przesiedział u mnie całą noc.
-Śpij kochanie, odpoczywaj- odpowiedział tylko głaszcząc mnie po głowie
-Nie Harry, to ty musisz odpocząć
-Odpoczywałem- powiedział całując mnie- teraz twoja kolej
-Nie, już się wyspałam. Kiedy mnie puszczą?
Harry popatrzył się na mnie nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć.
-Już niedługo
-Czyli?
-Jeszcze nie wiadomo
Super. Nie dość, że muszę jechać do Polski to jeszcze zanim to się stanie nie wiadomo kiedy wypuszczą mnie ze szpitala. Pewnie jak już się to stanie będę w bardzo zaawansowanej ciąży, albo znając moje szczęście tuż po porodzie i nie będę miała jak tam pojechać.
-Martina..- zaczął Harry
-Słucham?
-Czemu byłaś na komisariacie?
Popatrzyłam na niego, był zaniepokojony. Opowiedziałam mu całą historię, jaka się dziś wydarzyła.
-Kim był ten mężczyzna?- zapytał
-Który?- spytałam zyskując trochę na czasie
-Ten ze zdjęcia
-No to ten, wiesz który..- nie bardzo wiedziałam jak to wytłumaczyć
-Tak, wiem- powiedział oszczędzając mi kłopotu- co się wtedy wydarzyło?
Popatrzyłam na niego błagalnie, ale nie ustąpił.
-Znaczy wtedy no.. Bo tam był on i jeszcze jego syn.. Nie wiem , jak miał na imię, ale był w porządku, pomagał mi i to dużo. Jego ojciec natomiast był jakimś psychopatą. To było coś w rodzaju zemsta za przeszłość
-Przeszłość?- zdziwił się Harry
-Tak, bo on miał kiedyś tez córkę z tego co się dowiedziałam i nie wiem co się z nią stało. Chyba ja ktoś porwał i zabił czy jakoś tak, ewentualnie zmarła w wyniku nadmiernego pobicia. W każdym razie mścił się teraz..
-Ale czemu na tobie?
-Nie tylko na mnie, tak było... tam było bardzo dużo grobów...
-A ten syn? Co z nim?
-Pomagał mi. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj. Też go złapali, ale nie wiem nic więcej
-Dobrze- powiedział Harry całując mnie w czoło- musisz odpoczywać
-Wracaj do domu- powiedziałam
-Nie zostawię Cię tu samej

W następnych godzinach bóle były coraz większe. Dostałam jakieś leki, ale nie pomagały. Okazało się, że będę musiała urodzić, bo nie ma innego wyjścia. Bóle się nasilały coraz bardziej i z tego co mówiła pielęgniarka to dopiero początek, bo po podaniu środków przyśpieszających poród, może on trwać nawet 10 godzin, bo to dalej nie jest naturalny.

2 godziny później
Wraz z Harrym teraz przy moim łóżku jest tez Liam z Danielle, Louis z Eleanor, Zayn z Alice i Niall z Kate, ale to i tak na chwilę. Pielęgniarka powiedziała że wpuszcza ich tylko na 10 minut, bo nie może być w jednej sali tyle osób.
-Będę wujkiem- powiedział nagle Louis uszczęśliwiony jak rzadko
Mimo ogromnego bólu zaczęłam się śmiać.Harry widząc to też jakoś bardziej stał się wesoły.
Już po chwili Harry zaczął się wygłupiać z Louisem i dołączył się do nich Zayn. Natomiast mina Liama powalała w tym momencie. Popatrzył na nich jakby mieli po 5 lat.
-Minęło 10 minut- do sali weszła pielęgniarka
-A jeszcze chwilkę?- spytała z nadzieją Alice
-Nie, i tak tu nawet te 10 minut nie powinno być tyle osób
Tak wiec wszyscy wyszli, a Harry usiadł obok mnie i zaczął się we mnie wpatrywać. 
-Dasz radę- mruknął całując mnie delikatnie

Następne 2 godziny później
Zostałam zabrana na porodówkę. Już za niedługo będziemy mieć córeczkę- ucieszyłam się w duchu.
Wiedziałam, ze ten etap porodu, będzie jeszcze bardziej bolesny niż poprzedni. Lekarz cały czas kazał mi głęboko oddychać. Harry przez cały ten czas trzymał mnie za rękę. Byłam mu wdzięczna, że mnie nie zostawił w takiej chwili, że jest przy mnie, że mnie wspiera.

Z perspektywy Harrego
Nagle usłyszałem delikatny płacz dziecka. Tak, byłem szczęśliwy, to nasza córeczka. Nie wiedziałem za bardzo jak sobie poradzimy z tym wszystkim, za dużo rzeczy naraz, ale miałem pewność, ze razem damy rade. Martina mocniej uścisnęła moją dłoń. Popatrzyłem na nią. Była strasznie blada. Chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła. Po chwili jednak przyciągnęła mnie lekko do siebie i ledwo słyszalnym szeptem powiedziała:
-Zaopiekuj się nią. Zawsze Cię kochałam i będę kochać, zawsze...
-Co ty mówisz?- słowa Martiny zaskoczyły mnie
Jej uścisk zelżał. Puściła całkowicie moja dłoń. Urządzenia do których była podpięta zaczęły wydawać dziwne odgłosy. Wszystkie naraz. Popatrzyłem ze strachem to na lekarzy, to na Martinę, ale dźwięki nie ustawały.
Ona natomiast jeszcze raz na mnie spojrzała i zamknęła oczy. To był koniec.
_________________________________
Teraz krótkie wytłumaczenie:
Musiałam tak to zakończyć, bo już nie miałam pomysłu. Dociągnęłam to do 100 rozdziału, a to i tak dużo.
W ogóle nie ma to jak kończyć Bloga na 100 rozdziale w swoje urodziny ;D
Chciałam Wam bardzo podziękować za czytanie tego co napisałam i oczywiście za komentowanie.
W piątek lub sobotę będzie EPILOG i wtedy podam Wam link do nowego bloga, bo na razie się tworzy i w sumie jeszcze nw czy go zacznę.
Jeszcze raz: 
Proszę żeby skomentowała ten rozdział każda osoba która go czytała, bo chciałabym wiedzieć ile Was było ;D ;*

Udanych wakacji <3
M.


wtorek, 26 czerwca 2012

Opowiadanie cz 99

-Wstawaj kochanie- usłyszałam nad sobą
-Już- powiedziałam, chodź strasznie mi się nie chciało
Jednak po chwili udało mi się dowlec do łazienki. Jak to jest, że nigdy nie chce się wstawać?
-Chyba się już dziś nie zobaczymy- powiedział Harry kiedy zeszłam na dół
-Próby?
-Nie..-odpowiedział
-Koncert?
-Nie..
-To?
-Idziemy z chłopakami na zakupy- uśmiechnął się
-Będziecie przez cały dzień kupować ubrania?- spytałam z rozbawieniem
-No tak..
-Mega- teraz już zaczęłam się śmiać na dobre


Godzinę później
Zostałam sama w domu i nie bardzo wiedziałam co robić. W końcu zadzwoniłam do Alice. Rozmawiałyśmy blisko godzinę. Przynajmniej się czymś zajęłam. Teraz nawet nie mogę wyjść pobiegać. Raz reporterzy, a dwa biegało mi się strasznie.. ciężko i w dodatku nie bardzo mogłam.
Zadzwonił telefon, bez namysłu odebrałam. Numer był zastrzeżony. Osoba po drugiej stronie zapytała czy dobrze się dodzwoniła i sama się przedstawiła. Był to komendant policji. Rozmawiał ze mną po polsku, więc od razu wiedziałam o czym będzie nasza rozmowa.
-Tak więc, będzie się musiała pani zgłosić do najbliższego komisariatu w Londynie jak najszybciej- tłumaczył dalej- tam będzie już wszystko przesłane. Proszę się o nic nie martwić..
-A jeśli się potwierdzi?-  zapytałam
-To będzie musiała pani przyjechać do Polski i osobiście złożyć ponowne zeznania
Na tym w sumie skończyła się nasza rozmowa. Przebrałam się i nie zwlekając poszłam do pierwszego komisariatu. Kiedy weszłam nie bardzo wiedziałam, w którym udać się kierunku taki był wielki. W końcu kto mi pomógł i trafiłam do odpowiedniego pomieszczenia. Wyjaśniłam o co chodzi, a policjant podał mi szklankę wody.
-Dobrze, proszę chwilę poczekać, już sprawdzam- powiedział, grzebiąc w komputerze
Czekałam dobre 10 minut zanim to znajdzie.
-O jest- powiedział w końcu- jest tutaj pięć zdjęć  i jeśli będzie to konieczne musi pani wskazać jedno
Policjant powoli przesuwał w komputerze zdjęcia. Pierwszych czterech nie znałam. Gorzej z piątym.
-Przypomina sobie pani któregoś?- spytał w końcu zatrzymując się na ostatnim zdjęciu
-Tego- powiedziałam prawie szeptem
-Obawiam się, że musi pani jechać do Polski-  powiedział w końcu
-Czy to jest konieczne?- spytałam
-Zadzwonię do komisariatu, który zajmuje się tą sprawą i panią jeszcze poinformuję, na razie proszę tu podpisać- powiedział podając mi jakąś kartkę
Podpisałam i wyszłam z komisariatu. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić, dokąd pójść.
W końcu zdecydowałam się na wrócenie do domu. Przyszła do mnie Alice. Jednak niezbyt wiele rozmawiałyśmy bo ciągle nie mogłam się pozbierać po zobaczeniu zdjęcia twarzy tego mężczyzny.
-Martina dobrze się czujesz?- spytała w końcu Alice widząc, ze prawie skręcam się z bólu
-Tak.. nie.. nie wiem..-sama nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć
-Zadzwonię po karetkę- powiedziała w końcu
-Nie trzeba już mi lepiej
-Nie prawda, leż i się nie ruszaj
 Karetka dojechała po jakiś 10 minutach. W międzyczasie Alice dzwoniła do Harrego, który odebrał dopiero kiedy wchodziłam do karetki. Dziewczyna krótko przedstawiła mu całą sytuacje podając jednocześnie adres szpitala.
Kiedy jakoś udało nam się dotrzeć i wejść do szpitala od razu kazano mi usiąść na wózek z powodu zbyt częstych bóli i przewieziono na salę, gdzie miał mnie zbadać lekarz. Po chwili też przyjechał Harry z chłopakami. Lekarz spytał czy to on jest ojcem dziecka i wytłumaczył nam zaistniałą sytuację, która opierała się na tym, że byłam zbyt zdenerwowana nie tylko dziś, ale podczas całej ciąży byłam w jakimś stresie o źle wpływa na dziecko. Jeżeli bóle po podaniu jakiś tam środków nie ustąpią, to będę musiała urodzić, ale najlepiej by było jednak jakby ustąpiły, bo pozostało mi jeszcze 2 miesiące ciąży.
Także zapowiadała się długa noc.
________________________
Dziękuje za komentarze <3
Nast rozdział najprawdopodobniej w czwartek ;D
Zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga, jeżeli tak się stanie dam Wam znać ;D

niedziela, 24 czerwca 2012

Opowiadanie cz 98

Siedzieliśmy z Harrym na ławce w parku. Co chwilę przychodziły jakieś fanki po autograf. Dzień był piękny, słońce świeciło mocno, na niebie nie było żadnych nawet najmniejszych chmur.
Za godzinę mieliśmy się spotkać w restauracji z przyjaciółmi. Miał przyjść Louis, Eleanor, Liam, Danielle, Zayn, Alice, Niall i Kate. Za około pół godziny musieliśmy wyjść z parku by zdążyć na wspólny obiad. To właśnie dzisiaj mieliśmy oznajmić im o planowanym ślubie. Mam nadzieję, że się ucieszą. Mateusz wczoraj przez telefon zaczął coś mówić, że powinniśmy się mimo wszystko zastanowić nad tym. Że to że dziecko jest w drodze wcale nie oznacza, że od razu mamy się pobrać.

-No więc o co chodzi?- zapytał Louis
 Siedzieliśmy już dobrą godzinę w restauracji. Wszyscy popatrzyli na nas.
-No więc..- zaczął Harry- zamierzamy się pobrać
Wszyscy popatrzyli na nas zdumieni. Jednak po chwili zaczęli nam gratulować.
-No tego się nie spodziewaliśmy- powiedziała Alice gratulując nam któryś raz z rzędu
 -A kiedy planujecie się pobrać?- zapytał Zayn
-Harry popatrzył się na mnie wyczekująco. Co jak co ale momentami nasz związek był po prostu śmieszny. Nie dogadaliśmy się co do konkretnego terminu, co było oczywiste, ale nawet nie mieliśmy wstępnego.
-No gdzieś tam po porodzie na pewno, ale jeszcze nie wiemy kiedy- powiedziałam w końcu
Mina Harrego wyrażała przez moment smutek, ale nie wiedziałam czemu.
-Chcieliśmy jeszcze dwie obecne tutaj osoby o coś prosić- zaczął Harry- Danielle i Louis czy będziecie naszymi świadkami?
-Że Louis to rozumiem, to było do przewidzenia, ale że ja?- spytała zdumiona Danielle nie kryjąc radości
-Pomogłaś mi bardzo- powiedziałam
-Ale każdy by ci w takiej sytuacji pomógł- sprzeciwiła się
-Wiem- odpowiedziałam- wiem, bo jesteście dobrymi przyjaciółmi, ale że tak powiem trafiło na ciebie- powiedziałam z uśmiechem- zgadzasz się?
-Tak, jasne - odpowiedziała z uśmiechem

-Jak myślisz, jak to się teraz wszystko potoczy?- zapytał Harry kiedy wracaliśmy z restauracji
-Nie mam pojęcia, ale warto spróbować
-Czyli że Anne będzie mieć twoje nazwisko?
Popatrzyłam na Harrego. Jego twarz wyrażała jakiś smutek.
-O co chodzi?- spytałam
-Bo myślałem, ze może pobierzemy się przed porodem. Termin masz dopiero za ponad 2 miesiące
-Jeju Harry- zaczęłam chodź nie wiedziałam co dalej powiedzieć
-Dobra nie było tematu- powiedział w końcu
Jednak wolałam wyjaśnić to jakoś mimo wszystko.
-Znaczy jeśli tak chcesz, to możemy- powiedziałam w końcu- tylko nic mi wcześniej nie mówiłeś
-Wiem, dobra nie było tematu
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu zrezygnowałam.
Harry przytulił mnie mocno, kiedy z naprzeciwka zauważyliśmy podążającego w naszym kierunku dziennikarza.
-No to się zaczęło- zdążył powiedzieć jeszcze Harry
Wywiad jak wywiad. Harry udzielał mnóstwo odpowiedzi, które zdawały się ważnymi informacjami z perspektywy dziennikarza, w rezultacie były bardzo ogólnikowe.Dzień był piękny więc chciałam spędzić na dworze jak najwięcej czasu. Kochałam takie dni jak ten. Zero jakiegoś stresu, czy czegokolwiek tylko cisza, delikatny powiew powietrza i Harry.
_______________________
Cieszę się, że Wam się spodobał poprzedni rozdział, a już się bałam xd
Dziękuję za komentarze <3

sobota, 23 czerwca 2012

Opowiadanie cz 97

 P.S Tak to Harry, przepraszam zapomniałam w ost rozdziale tego napisać <3

-Co?  Skąd to pytanie?- spytałam. Myślałam że zna odpowiedź
-Martina bo ja, ja cię kocham
-No tyle to wiem, o co chodzi?- przez cały czas był bardzo zdenerwowany
-Bo wiesz..- tu przerwał na chwilę
-Tak?
Harry przez chwilę wpatrywał się we mnie, po czym klęknął przede mną. Wpatrywałam się w niego z zdumieniem.
-Wyjdziesz za mnie? Spędzisz ze mną resztę życia?

Z perspektywy Harrego
-Wyjdziesz za mnie? Spędzisz ze mną resztę życia?- zapytałem
Ona wpatrywała się we mnie bez słowa, zdezorientowana. Nie wiedziała co powiedzieć tak była zaskoczona. Tylko nie wiedziałem czy pozytywnie czy negatywnie. W sumie nie rozmawialiśmy ze sobą za dużo o przyszłości. Bardziej staraliśmy się cieszyć chwilą. Dlaczego zdecydowałem się oświadczyć? Kochałem ją, a za niedługo będziemy mieli dziecko. Jednak Martina wpatrywała się we mnie dalej nic nie mówiąc. W końcu zauważyłem, ze chce coś powiedzieć
-Harry...- zaczęła
-Nie chcesz?- tylko tak można było zrozumieć jej minę i ton głosu. Wolałem sam do tego dojść niż usłyszeć to z jej ust. Powoli wstałem i poszedłem w kierunku drzwi
-Ej stój gdzie idziesz?- krzyknęła Martina w moim kierunku
-Przewietrzyć się
-Ale Harry...
Nie pozwoliłem jej dokończyć.
-Rozumiem, że nie chcesz, Martina naprawdę to rozumiem
Wyszedłem zamykając za sobą drzwi
Martina pobiegła za mną otwierając i podchodząc do mnie powoli.
-Mogę wiedzieć kto ci powiedział, ze się nie zgadzam?- spytała z lekkim uśmiechem
-A zgadzasz się?
-Głuptasie, pewnie że tak, po protu zaskoczyłeś mnie

Z perspektywy Martiny
Harry przybliżył się do mnie i nałożył mi pierścionek na palec. Potem nie zważając, że stoimy przed domem,  Harry pocałował mnie delikatnie.
Jakie uczucie? Zdecydowanie cudowne, niepowtarzalne. Harry za chwilę zadzwonił z nową nowiną do swojej mamy, a ja do cioci, wujka i Mateusza. No tak do nich...Do Polski nawet nie wiem czy miałam po co dzwonić... Chyba powinnam. Sama nie wiedziałam co zrobić. W każdym razie poprosiliśmy rodzinę by nikomu nic nie mówili, chcieliśmy powiedzieć przyjaciołom razem, a tak to mogło przecież coś wcześniej wyciec do mediów. Podsumowanie dnia: zdecydowanie udany.
________________
Wiem ,wiem krótki.
Miałam go dodać wczoraj, ale cały dzień przeleżałam w łóżku, bo czułam się fatalnie i nie byłabym w stanie nic napisać wiec nawet nie wchodziłam na kompa;/
Nie ma to jak chorować pod koniec czerwca..
misskarolka334 chyba wiem, gdzie wstawię to co chcesz ;D
Dziękuję za komentarze ;*

czwartek, 21 czerwca 2012

Opowiadanie cz 96

2 dni później
Siedzieliśmy z Harrym przy basenie. Sama nie wiem czemu zgodziłam się przebrać w strój kąpielowy. Wyglądałam przeraźliwie grubo. W sumie wyglądałam tak we wszystkim co na siebie włożyłam. Ciekawe czy po porodzie uda mi się wrócić do poprzedniego rozmiaru. Teraz na ubrania sprzed ciąży nie miałam nawet co patrzeć.
-Martina..- zaczął Harry
-Tak?
-Właściwie to będziemy mieć córkę czy syna?- spytał
Z poczatku się zdziwiłam jego pytaniem. Potem dopiero zdałam sobie sprawę że nie rozmawialiśmy jeszcze na ten temat. Każdego dnia coś się działo, nie było nawet co myśleć by usiąść i spokojnie porozmawiać. Kiedy Harry przyjechał do mnie do Cambridge musieliśmy najpierw uporządkować nasze życie i nasze problemy. Potem był moment, w którym wracałam do Londynu. Następnie akcja z Nicolą. Cały czas ktoś do nas przychodził, ktoś odwiedzał, albo gdzieś wychodziliśmy z przyjaciółmi.
-A kogo byś chciał?- spytałam
-Pokocham zarówno córkę jak i syna jednakowo- odpowiedział
-Będzie córka- powiedziałam
-Myślałaś nad imieniem?
-Tak, ale nie wiem czy ci się spodoba
-Jakie?
-Anne
-Jak moja mama
-No tak
-Kocham Cię wiesz?
-Czyli się zgadzasz?- zapytałam
-Jasne, ze tak- odpowiedział całując mnie delikatnie

Następnego dnia
-Dziś się nie będziemy mogli spotkać- powiedział Harry ze smutkiem, kiedy rozmawialiśmy przez telefon
-Czemu?- zapytałam
-Bo mamy koncert, a teraz próby
-Faktycznie zapomniałam
-Może do nas przyjedziesz?
-Nie. Umówiłam się z Arthurem
Czyli z spotkania dzisiejszego z Harrym nici. Jednak cały czas odkąd wróciłam nie odstępuje mnie na krok. Cały czas dzwoni, pisze, albo do mnie przychodzi. Poświęca mi bardzo dużo czasu. Słodkie.
Dzisiaj miałam się spotkać pierwszy raz z Arthurem. Ostatnio widziałam go w dniu wyjazdu do Cambridge. Od tego czasu mieliśmy mały kontakt. Spotkaliśmy się przy wielkiej fontannie w parku. Był jakiś zmieniony. Prawie go nie poznałam. Nie chciałam zadawać od razu pytania co mu się stało, ani zasypywać go zdaniami typu ,,ale się zmieniłeś" czekałam aż sam coś powie, ale w takim tempie to mogłam sobie czekać wieczność.
W końcu nie wytrzymałam i spytałam się co się stało .Nie odpowiedział od razu. W sumie miałam wrażenie, że nawet nie ma zamiaru odpowiedzieć. W końcu po jakiś 10 minutach wyjaśnił mi, że przed tygodniem zmarła jego siostra. Było to szokujące przeżycie dla mnie biorąc pod uwagę, że ją znałam.
Po jakiś trzech godzinach wróciłam do domu, nie bardzo wiedziałam co robić, więc poszłam do Eleanor.

2 dni później
-Masz jakieś plany na przyszłość?- zapytał
Zastanowiłam się przez chwilę Nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć. Miałam plany, oczywiście, ale w momencie, kiedy zaszłam w ciążę wszystkie legły w gruzach. Może nie zupełnie wszystkie, ale na pewno zdecydowana większość.
-Nie wiem- odpowiedziałam w końcu- teraz wszystko będzie trochę inaczej wyglądać
-A czy jest w niej miejsce dla mnie?- zapytał w końcu
______________________
Taki średnio długi jest ;D
Mam nadzieję, ze Wam się spodoba
Dziękuje za komentarze <3
misskarolka334 jak wymyśle gdzie to wstawić to dodam o tym ;D

wtorek, 19 czerwca 2012

Opowiadanie cz 95

-Możemy dziś wpaść około 16?
-Jasne- odpowiedziałam
Od kiedy wróciłam do Londynu praktycznie każdego dnia spotykam się z chłopakami, ich dziewczynami i oczywiście z Harrym. Między nami jest dobrze z czego się cieszę, bo tak burzliwym okresie przyda nam się trochę spokoju i odpoczynku od tego wszystkiego. Gazety i wszelkie rodzaje mediów jednak nie odpuszczają. Jak w pewnym momencie przestali oznajmiać wszystkim, ze nie jesteśmy już razem, to teraz zaczęli zdwojoną siłą, bo nie dość że do siebie wróciliśmy, to jeszcze jestem w ciąży.

17:10
Siedzieliśmy na tarasie w niesamowitym upale. Mimo, że co chwila ktoś wchodził do basenu, nic to nie pomagało. Nie dało się wytrzymać. W domu było jeszcze cieplej momentami niż na polu.
Upał miał zelżeć dopiero pod wieczór. Jak ja wytrzymię do wieczora to nie wiem. Nie dość, ze ciepło, to jeszcze mam ograniczone ruchy.

18:40
Uff wreszcie zimniej. Od razu zrobiło się lepiej. Przynajmniej można już normalnie posiedzieć na polu. Wszyscy się śmiali i wygłupiali. Kochałam takie dni. Dni spędzone w gronie przyjaciół, ludzi których kocham, którzy zawsze mnie wspierają  i pomagają jak tylko mogą.
W oddali było słychać dzwonek do drzwi, więc Mateusz wstał i poszedł otworzyć, bo nie było dziś nikogo w domu, więc cały czas to on musiał otwierać.
-Martina do Ciebie- krzyknął
Powoli wstałam z krzesła i poszłam w kierunku drzwi. Był to Damian, który przyszedł się pożegnać, bo wracał do Polski. Rozmawiałam z nim może pół godziny. Nie chciałam żeby wracał, ale moje zdanie akurat nie wiele mogło zmienić w tej sytuacji. Nie minęła godzina, a dzwonek znów się odezwał. Wyraźnie Mateusz już zły ciągłym tym chodzeniem poszedł w kierunku drzwi. Po pięciu minutach pojawił się z powrotem na tarasie.
-Martina tylko się nie denerwuj- powiedział na wstępie po czym odsunął się trochę wpuszczając na taras Nicolę.
Wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem. Sama byłam zaskoczona jej obecnością. Owszem można szybko się dowiedzieć z mediów gdzie teraz mieszkam, co nie jest fajne, ale bez przesady, po co ona tu przyszła?
-Martina musimy porozmawiać- powiedziała, jednak ja nadal nie ruszałam się z miejsca, wiec ona kontynuowała:
-Jak ci już wtedy mówiłam, nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki. Chciałam być w pełni samowystarczalna i mieć dużo znajomych, bez jakiś bliższych znajomości i przyjaźni. Zawsze twierdziłam, ze jest mi to nie potrzebne. Robiłam co chciałam nie przejmując się innymi...
-Dobra, do czego zmierzasz?- spytałam
Wszyscy obecni patrzyli to na mnie to na Nicolę, to znów na Harrego.Jednak zanim Nicola zdąrzyła cokolwiek odpowiedzieć, odezwał się Harry:
-Skąd wy się właściwie znacie?
Teraz dopiero zrozumiałam zaskoczenie moich przyjaciół. O tym, ze poznałam Nicolę i kim ona jest wiedział tylko Mateusz. Twierdziłam, ze nie było sensu komukolwiek o tym opowiadać, zamknięty rozdział.
-Poznałyśmy się w Cambridge- odpowiedziała Nicola nadal patrząc na mnie
-Co?- Harry był cały czas zdezorientowany, nie bardzo wiedział co się dzieje
-Dobra- przerwałam i zwróciłam się do Nicoli- o co chodzi?
-Chciałam Cię jeszcze raz przeprosić za to co zrobiłam
-Bierzesz całą odpowiedzialność na siebie?- spytałam lekko zaskoczona
-Harry był pijany- powiedziała patrząc w inną stronę
-Co?- zaskoczona popatrzyłam na Harrego, który spuścił głowę- czemu nic nie powiedziałeś?
-A jaki to miałoby sens? Tak czy siak, stało się- powiedział
-W każdym razie chciałam Cię bardzo przeprosić za wszystko, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć. Dzwoń o każdej porze. Dziękuję za wszystko.
Nicola odwróciła się i wyszła przez drzwi do domu, by tamtędy udać się do wyjścia. Wszyscy patrzyli teraz to na mnie to na Harrego zastanawiając się co się teraz wydarzy. Mimo wszystko nie mogłam tak zakończyć naszej znajomości. Zdecydowanie za szybko przywiązuję się do ludzi.
Wstałam z krzesła i najszybciej jak tylko mogłam sobie pozwolić ( a było to i tak dość wolno)  poszłam w kierunku, w którym poszła Nicola.
-Martina- zaczął Harry patrząc na mnie. Widać było że nie wiedział co robię. Nie wiedział co się teraz stanie.
-Zaraz wracam- powiedziałam tylko przekraczając próg
Nicola na szczęście nie zdążyła jeszcze wyjść. Na mój widok stanęła również nie wiedząc, tak jak Harry, co się teraz wydarzy. Nie bardzo wiedziałam co mam jej teraz powiedzieć. Najbardziej chciałam ją przytulic, ale coś mnie jednak od tego powstrzymywało i wcale to nie był mój ciągle rosnący brzuch.
-Nicola..-zaczęłam i przerwałam. Co dalej mam powiedzieć?
-Ja naprawdę nie chciałam- zaczęła szlochać
Coś jednak we mnie pękło i mocno ją przytuliłam. Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona, ale też odwzajemniła uścisk. Stałyśmy tak przez chwilę. Zauważyłam kątem oka, ze przygląda się nam Harry. Popatrzyłam na niego. Nie mogłam zgadnąć co teraz myśli. Po prostu patrzył w naszą stronę, bez najmniejszego wyrazu twarzy. Po chwili Nicola wyszła, a ja odwróciłam się do Harrego, który ciągle się mi przyglądał.
-Myślisz że dobrze zrobiłam?- zapytałam
-Zrobiłaś co uważałaś za słuszne- powiedział- ale..- tu zawiesił głos na chwilę
-Ale?
-Ale jestem z ciebie dumny i dziękuję
Nasze usta połączyły się w pocałunku. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, żeby nigdy się nie skończyła.
Wróciliśmy na taras, gdzie wszyscy patrzyli na nas ze zdziwieniem, a raczej z jakąś niepewnością. Harry bez słowa pocałował mnie jeszcze raz, co było jakiegoś rodzaju przypieczętowaniem naszego związku.
______________________
No więc macie dłuższe <3
Dziękuję za komentarze ;*

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Opowiadanie cz 94

Nie wiedziałam jak wszyscy zareagują na mój widok. Jakby nie patrzeć wprowadziłam dość duży zamęt tą ciążą. Na wszelki wypadek dodałam wpis na Twitter, który sugerował, że wracam do Londynu.
2 godziny póxniej byłam już spakowana. Az się zdziwiłam ile rzeczy nowych przybyło w ciągu 3 miesięcy pobytu tutaj. W większość jednak nie mogę się już zmieścić. 5 miesiąc ciąży to jednak długo. Tyle rzeczy wydarzyło się od tego czasu. Ustaliliśmy jednak, ze na razie będę mieszkać u Mateusza. Ciocia i wujek z radością się zgodzili.

2 godziny później
Przyjechaliśmy przed dom, w którym Harry mieszkał z chłopakami. Nie pewnie wysiadłam z samochodu. Nie wiedziałam jak mnie przyjmą. Byłam za to prawie pewna że w środku oprócz Zayna, Louisa, Nialla i Liama, spotkam tez Danielle, Eleanor, Kate i Alice.
-Chodź- powiedział Harry podając mi rękę
-Jesteś pewny że to dobry wybór?
-Tak, na pewno dobry
-A skąd mam wiedzieć, czy nie robisz tego wszystkiego tylko dlatego, że jestem w ciąży? Że jest ci po prostu głupio mnie zostawić?
-Chyba to już sobie wyjaśniliśmy- odpowiedział przysuwając się- kocham zarówno Ciebie, jak i dziecko i nic tego nie zmieni
Weszliśmy powoli na schody prowadzące ku drzwi wejściowym.
-Gotowa?- zapytał
-Nie wiem- co mnie czeka za tymi drzwiami? Wiedziałam, że są w domu, bo wszędzie były pooświetlane światła. Nie miałam już wyjścia, brak odwrotu. Harry otworzył drzwi. W głębi domu było słychać śmiechy i wesołe rozmowy. Zaczęliśmy zbliżać się do najbardziej oświetlonego pokoju. Z każdym krokiem szłam coraz wolniej.
-Wszystko będzie dobrze- wyszeptał mi Harry do ucha i pocałował
-Patrzcie kogo przywiozłem!- krzyknął Harry obejmując mnie w pasie i mocno przytulając
W jednej chwili, wszystkie obecne 8 osób odwróciło się jak na komendę.
-Cześć- powiedziałam słabo, bo nie miałam pojęcia jak zacząć
Wszyscy wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. Pierwsza ocknęła się Alice podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając. Wszyscy poszli za jej przykładem, z tą różnicą, że Louis, Niall, Zayn i Liam się prawie na mnie rzucili.
-Będę ojcem chrzestnym?!- spytał nagle Louis
Popatrzyłam na Harrego i oboje byliśmy zgodni co do tej decyzjii
-Pewnie, że tak- odpowiedzieliśmy
____________________
Dodawałabym dłuższe rozdziały ale momentami nie wyrabiam. Jest mega ciepło <3 
Mam nadzieję, że Wam się spodobał rozdział ;D
Dziękuję za komentarze <3

niedziela, 17 czerwca 2012

Opowiadanie cz 93

Co chwilę ktoś do mnie dzwonił. Najwięcej nieodebranych połączeń jednak miałam od Harrego i Danielle. Miałam odebrać i co mu powiedzieć? Bałam się, że będę musiała mu spojrzeć prosto w oczy. Bałam się, że już mnie nie będzie chciał. Teraz niczego nie byłam pewna.
- SMS od Danielle: ,,Przepraszam, nie chciałam tego mówić Po prostu uważałam ze musisz to powiedzieć i mnie poniosło. Nie wiedziałam, że za nami jest Harry. Proszę odbierz telefon"
-SMS od Alice: ,,Czemu nam nie powiedziałaś? Rozumiem bałaś się, ale takich rzeczy nie powinno się ukrywać. Myślałam, ze jesteśmy przyjaciółkami"
-SMS od Kate: ,,Znowu uciekasz? Wyprowadziłaś się, wyłączyłaś Skype, nie odbierasz telefonu. Co teraz wymyślisz?"
Nie chciałam tego dalej czytać, ale jednak coś we mnie mówiło, że powinnam.
-SMS od Zayna:,, Czy chciałbym być teraz na miejscu Harrego? Nie wiem. Mimo, że chciałbym być z tobą myślę, ze Harry na ciebie bardziej zasługuje. Daj mu tą szansę, może i ostatnią ale daj"

Następnego dnia:
I co powinnam teraz zrobić? Wszyscy już wiedzą. Wrócić? Chciałam już dawno to zrobić, ale nie jestem do tego przekonana.
Dzwonek do drzwi. Podeszłam do drzwi i spojrzałam przez wizjer. Harry. Powoli przesunęłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. Jakie będą jego pierwsze słowa? Nie wiem, nie powiedział nic. Odsunęłam się od drzwi i wpuściłam go do środka.
-Dlaczego mi to zrobiłaś?- zapytał
Spojrzałam na niego przerażona. Czy to oznacza że nie chce dziecka?
Ale on przybliżył się do mnie i mnie pocałował.  Najpierw delikatnie, potem coraz bardzie zachłannie. Ile to trwało? Nie mam pojęcia. Na pewno długo. W końcu odsunęliśmy się od siebie.
-Musimy porozmawiać- powiedział

2 godziny później
Minęły już 2 godziny, a ja nadal mam wrażenie, że on dopiero przyszedł. Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Myślę, ze wyjaśniliśmy sobie już wszystko co trzeba było.
-Spróbujemy jeszcze raz?- zapytał podając mi rękę
-A mam inne wyjście?- zapytałam ze śmiechem
-Wrócisz do Londynu?- spytał
-Nie wiem, pewnie tak, ale nie wiem kiedy
-Teraz?
-Co? Nie teraz
-Teraz, pomogę ci się spakować jedźmy do Londynu- mimo wszystko zapał Harrego mi się nie udzielił
-Nie mam gdzie mieszkać w Londynie, tamto mieszkanie wynajmuję- powiedziałam
-Zamieszkasz ze mną, proszę Martina, nie chcę wracać sam
-Boisz się?- zaczęłam się śmiać z miny Harrego na moje słowa
-Wróćmy razem, pokażmy że jest jak dawniej, że jest lepiej
Chcąc nie chcą zgodziłam się. Chyba nie miałam wyjścia. Czyli, że jeszcze dziś będę w Londynie.

sobota, 16 czerwca 2012

Opowiadanie cz 92

3 tygodnie później (5 miesiąc)
Było tak pięknie. A teraz? Znowu wszystko się zepsuło. Z Nicolą mam teraz nikły kontakt, prawie w ogóle go nie ma. Tęsknie za nią. Mimo wszystko była dla mnie kimś bliskim.Chyba za szybko przywiązuję się do ludzi.
Dziś zadzwonił do mnie Harry. Nasza rozmowa:
-Cześć kochanie- zaczął, ale trochę się zwiesił, bo zdał sobie sprawę co powiedział
-Hej- odpowiedziałam bez żadnych emocji żeby nie usłyszał tego jak bardzo ucieszyłam się z jego słów
-Kiedy przyjedziesz do Londynu?
-Nie wiem
-A planujesz?
-Jak najbardziej
-Co się z nami stało?- spytał bardziej siebie niż mnie- kiedyś nasz związek wyglądał inaczej
-Przypominam Ci, że nie jesteśmy razem- powiedziałam
-Tak wiem, ale mimo wszystko. Co się stało, że się od siebie oddaliliśmy?
-Nie wiem Harry- odpowiedziałam szczerze
-Może pogadamy na Skype?- zapytał
-Teraz nie dam rady, ale o 16 będę rozmawiać z dziewczynami, możesz się potem dołączyć- zaproponowałam. Zgodził się. Przynajmniej go na Skype zobaczę.  Od tamtego czasu, drugi raz nie przyjechał do mnie.

15:55
Załączyłam mój laptop i tępo wpatrywałam się w logi wyświetlającego się Windowsa. Miałam wrażenie że po tej rozmowie wszystko się zmieni. Czy powiem dziewczyną że jestem w ciąży? Nie wiem, chciałam ale nie wiedziałam jak to zrobić. Kiedyś jednak będę musiała. To już 5 miesiąc, a zostały jeszcze tylko 4.
Dziewczyny jak zwykle radosne pokazały się na ekranie. Nasza każda rozmowa była do siebie bardzo podobna. Zazwyczaj rozmawiałyśmy o wszystkim, co tylko nadaje się do opisania czy czegokolwiek innego. Czyli mówiłyśmy dosłownie o wszystkim. Początek zawsze tak wyglądał. Potem robiło się trochę gorzej, bo dziewczyny zaczynały schodzić na inne tematy. I tak znowu się stało.
-Słyszałam, ze rozmawiałaś dziś z Harrym- zaczęła Alice szeroko się uśmiechając
-No, skąd wiesz?- spytałam
-Trudno nie wiedzieć, cały czas o tym mówi
-Serio?- zdziwiłam się
-Tak, czasami to aż nudne jest..
Za dziewczynami zauważyłam piątkę chłopaków zbliżających się powoli. Pokazali mi, że mam im o niczym nie mówić. Więc nadal rozmawiałam z przyjaciółkami.
-Martina kiedy mu powiesz?- spytała nagle Danielle. Spojrzałam na nią najbardziej morderczym wzrokiem jaki umiałam by się przymknęła, ale niczym nie zrażona Danielle kontynuowała- musisz w końcu to zrobić
-Co zrobić?- wtrąciła się Alice najwyraźniej bardzo zainteresowana
-Nie ważne- powiedziałam mając nadzieję, że nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Dziewczyny dalej nie wiedziały kto jest za nimi. Stwierdziłam że ten temat można zaliczyć do skończonych, wiec na wszelki wypadek zaczęłam mówić o czymś zupełnie innym
-Martina ! Przestań udawać ! Kiedy w końcu mu powiesz, że jesteś w ciąży?!
Zobaczyłam jeszcze zupełne zaskoczenie na wszystkich twarzach, a potem już tylko czarny ekran. Zawsze zapominałam naładowywać laptopa, ale po raz pierwszy jestem z tego zadowolona.
Tylko co teraz?
___________________________
Udało się dodać dziś, chodź myślałam że nowy rozdział dopiero będzie w niedzielę..
Dziękuję za komentarze ;*

środa, 13 czerwca 2012

Opowiadanie cz 91

Kolejny miesiąc później:
Od tego momentu rozmawiałyśmy na Skype i przez telefon coraz częściej. Jednak nadal bałam się powiedzieć o wszystkim dziewczynom.  Może trochę bałam się jak zareagują, bałam się odrzucenia. Wszystkiego co może potem nastąpić. Jednak wiedziałam, ze im dłużej będę zwlekać, tym gorzej dla naszej przyjaźni. Jak na razie z Nicolą dogadujemy się coraz lepiej. Zaprzyjaźniłyśmy się, a co za tym idzie spieramy się w trudnych chwilach, których ostatnimi czasami jest coraz więcej.
A co z Harrym? Kompletnie nic. Dzwoni do mnie bardzo często, czasem odbieram, ale nasza każda rozmowa jest identyczna tak jak poprzednia. Stały schemat: kocha, przeprasza, żałuje, obiecuje, prosi. Tym razem wierzę mu już, ale nadal nie potrafię wrócić. Nieraz budzę się w nocy, bo mam koszmary. Koszmary, które były rzeczywistością. Nie znam jej twarzy, ale w każdym śnie jest z nim. Obejmują się, całują, kiedy zaczyna dochodzić do czegoś więcej nie mogę wytrzymać i się budzę.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam otworzyć, ale zanim to zrobiłam popatrzyłam przez wizjer. Harry. Pierwszy raz tu przyjechał. Dotąd nie miał adresu. Skąd miał teraz?
Teraz wewnątrz mnie rozgrywała się bitwa. Jakaś część mnie chciała bym otworzyła. Inna natomiast stanowczo przeczyła. Miałam na sobie obcisłą bluzkę. Wykluczone bym tak mogła otworzyć komukolwiek drzwi.
-Martina wiem że tam jesteś, musimy porozmawiać
-Jej tam nie ma- usłyszałam głos sąsiadki- wyszła gdzieś z koleżanką
-Nie wie pani kiedy wróci?
-Niestety nie, ale lepiej pierwsze do niej zadzwoń jak chcesz się z nią umówić, rzadko bywa w domu
Byłam wdzięczna sąsiadce, bo wybawiła mnie z opresji. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć, ale musiałam czekać na stosowny moment.
-Czy mogłaby to pani jej dać?- usłyszałam na koniec

Tydzień później
Co było na kartce, którą Harry dał sąsiadce? Ogólna treść wynosiła że musimy porozmawiać i w końcu podjąć jakąś decyzję, że nie mogę uciekać,  że mnie kocha, ze jestem dla niego kimś ważnym.
Po chwili zadzwonił mój telefon
-Mogę wpaść?- spytała
-Jasne, coś się stało?- była jakaś zdenerwowana
-Nie.. tak.. po prostu musimy porozmawiać.. będę za pół godziny
Za dokładnie 30 minut zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stała zdenerwowana Nicola. Zaprosiłam ją do środka i usiadłyśmy w salonie
-Powiesz mi w końcu co się stało?- zapytałam
Milczała przez chwilę. Widać było, że zbiera myśli, nie wie jak zacząć. Boi się czegoś.
-Bo widzisz... nie jestem tym za kogo mnie uważasz
-Co?- spytałam zdezorientowana
-Nigdy przedtem nie miałam prawdziwej przyjaciółki.. a ty nią jesteś... i cokolwiek się wydarzy pamiętaj, ze zawsze Ci pomogę
-Co się stało?- jak na razie nie wiedziałam co o tym myśleć
-Bo to wszystko moja wina...
-Ale jaka?
-Cała. To moja wina, że nie jesteś już z Harrym..
-Co ty mówisz?
-Bo.. to ja..- zaczęła mówić przez łzy- ja się z nim wtedy przespałam... to ja zrujnowałam Wam związek...
-Co?- nie wiedziałam co powiedzieć. Wiedziałam, że dziewczyna, z którą przespał się Harry miała na imię Nicola, ale uważałam, że to zwykły przypadek. W sumie nie wiedziałam o niej dużo
-Przepraszam... nie chciałam by to się tak skończyło.. nie chciałam Ci niszczyć życia..
-Czy nasze spotkanie było przypadkowe?- spytałam
-Nie.. chciałam Cię poznać.. naprawić w jakiś sposób krzywdę, którą ci zrobiłam... potem dowiedziałam się, że jesteś w ciąży...Przepraszam... Od tamtej nocy nie mam kontaktu z Harrym przyrzekam..
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.  Miałam mętlik w głowie.
-Możesz mnie zostawić samą?- zapytałam. Nie wiedziałam nawet co w tej chwili czuję. Złość? Współczucie? Smutek? Chyba wszystko naraz...
_______________________________
Uff długi ;D
Jest to połączenie dwóch rozdziałów, które mi się nie podobały, więc usunęłam je z kopii roboczych i napisałam to xd
Następny rozdział najprawdopodobniej to będzie ten długo wyczekiwany rozdział ;D
Ale nie wiem kiedy go dodam.. w tym tygodniu na pewno ale nie wiem kiedy dokładnie, bo mam małe problemy z dostępem do komputera..
misskarolka334 jak się uda to dodam o tym <3

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Opowiadanie cz 90

 Następnego dnia
-Idziemy na basen jutro?- zapytała
-Wiesz co.. nie, znaczy ja nie mogę- powiedziałam. Nie chciałam się pokazywać w stroju kąpielowym w miejscach publicznych. Mój rozmiar zaczął się powoli powiększać, co musiałam ukrywać.
-A jutro?
-Też raczej nie..
-To kiedy?
-Wiesz co.. nie lubię chodzić na baseny..- powiedziałam w końcu
-Ale możemy się tylko przejść poopalać..
-Może innym razem- odpowiedziałam i szybko zmieniłam temat.

2 godziny później
Znowu. Znowu on. Codziennie do mnie dzwoni. Każdego dnia, o każdej porze. Pierwszym moim odruchem, to myśl odebrania połączenia, ale wtedy coś mnie blokuje, coś co nie chce bym to zrobiła. Ale teraz jest inaczej. Nie czuję oporu. Chce z nim porozmawiać, ale o czym? Jak mam się zachować? Połączenie się zakończyło. Nie zdążyłam pozbierać myśli na czas. Ale jego to nie demotywuje. Dzwoni kolejny raz. Teraz muszę wytężyć wszystkie siły, by wreszcie to zrobić.
-Tak?- odebrałam
-Martina?- był najwyraźniej zaskoczony odebranym połączeniem
-Co chcesz?- zapytałam dobitnie, jednak cieszyłam się, ze słyszę jego głos
-Chciałem z tobą porozmawiać..
-O czym? O zdradzie? Nie sorry nie mam czasu, ani ochoty słuchać o tym jak bzykałeś inną
-Martina to nie tak!- prawie krzyknął
-A jak?- zapytałam
-Ja nie chciałem..
-Dobra daruj sobie, co u chłopaków?
-W porządku, Martina...
-A u dziewczyn?- przerwałam mu
-Też.. chodź w sumie nie do końca..
-Czemu? Co się stało?- spytałam
-Danielle jest jakaś dziwna, znaczy wiem, że to co ciągle mówi to moja wina, ale jej trochę nie rozumiem
-Co mówi?
-Że to moja wina, że przeze mnie izolujesz się od nas, ale zawsze patrzy na mnie tak dziwnie..
-Może ma powód?- bardziej brzmiało to jak stwierdzenie
-Martina wróć, proszę..
-Nie
-To chociaż podaj nam swój adres, proszę
-Nie
-To błagam, nie podawaj jak nie chcesz mi, ale daj Danielle, zrób to dla niej
-Muszę kończyć, cześć
I wyłączyłam się. Miał racje, odcięłam się od przyjaciół, ludzi, którzy zawsze mi dobrze życzyli i byli dla mnie życzliwi. Źle zrobiłam. Chodź adresu nie chciałam im podawać, stwierdziłam, ze muszę się z nimi zacząć kontaktować. Rodziny tez dawno nie widziałam. Jednak nie chciałam jechać do Londynu. Ciąża była już powoli widoczna.Napisałam SMS do Alice, Danielle, Eleanor i Kate: ,,Konferencja na Skype jutro godz 20, co wy na to? ". Natychmiastowo przyszły do mnie cztery potwierdzające wiadomości.
_______________
Następny rozdział najprawdopodobniej w środę, bo jutro wątpię bym się wyrobiła z wszystkim...
Dziękuję za komentarze <3

niedziela, 10 czerwca 2012

Opowiadanie cz 89

Szłam przed siebie nadal nie wiedząc gdzie zmierzam. Nie znałam tego miejsca, w sumie nic nie znałam w tym mieście. Czułam się w nim obco.
Usiadłam na ławce. Nie wiedziałam co robić. Znowu zwiedzać miasto, czy może zrobić coś innego?
Koło mnie usiadła młoda dziewczyna, gdzieś w moim wieku. Wyglądała na zmartwioną. Po chwili wybuchnęła płaczem. Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony chciałam ją pocieszyć, ale z drugiej nie powinnam się mieszać w jej sprawy. Jednak ta jedna strona zwyciężyła.
-Mogę ci jakoś pomóc?- zapytałam
-Nie, nikt mi nie może pomóc- powiedziała przez łzy nawet na mnie nie patrząc
-A może się mylisz- odpowiedziałam
Dziewczyna podniosła na mnie wzrok. W jednej chwili przestała płakać, rozszerzyła oczy i wpatrywała się tak we mnie.
-Co?- spytałam zdezorientowana
-Ty..ty jesteś Martina?- zapytała nieco przerażona i zaskoczona
-Tak, skąd wiesz?
-Wiesz kim jestem?
Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Co fakt nie miałam idealnej pamięci do twarzy, ale myślę, że ją bym zapamiętała.
-Nie
-To dobrze- powiedziała z wyraźną ulgą
-Co?- nie wiedziałam do czego zmierza
-Nic, jestem Nicola. Co tu robisz?- była najwyraźniej tym zainteresowana- znaczy się w Cambridge
-Mieszkam
-Co? Przecież ty mieszkasz w Londynie
-Już nie
-Wiem, ze to nie moja sprawa, ale słyszałam, ze Harry Cię zdradził...
-Masz rację, to nie twoja sprawa- odpowiedziałam
-Przepraszam
Nicola wydawała się być miła. Wkrótce dowiedziałam się też co było przyczyną jej załamania. Pokłóciła się z chłopakiem. Czemu? Nie wiem, nie chciała powiedzieć. Wiem tylko tyle, ze zrobiła coś złego. Spacerowałyśmy po mieście przez następne dwie godziny. Nicola pokazywała mi różne ciekawe rzeczy, których ja nie dostrzegłam dotychczas.
Znałam już jedną osobę w Cambridge, teraz będzie już tylko lepiej.
-Nie odbierzesz?- zapytała. Najwyraźniej spostrzegła, że patrzę cały czas na migoczący mi ekran w telefonie
-Nie- odpowiedziałam i wyłączyłam połączenie
-Harry?
-Może
-Musisz odebrać, musisz z nim porozmawiać, wysłuchać go..
-Po co?- zapytałam
-Bo z pewnością ma ci coś ważnego do powiedzenia
-Niby co? Co ty możesz o tym wiedzieć?- zapytałam. Znałyśmy się zaledwie kilka godzin, a już wtrącała mi się do życia
-Uwierz mi wiem...
_____________
Dziękuję za komentarze <3
Podpowiedź: lubię Happy End, albo niepełny Happy End, ale to jeszcze nie koniec.. ;D
Czasami zastanawiam się na ilu rozdziałach ten blog się skończy...
Nigdy nie mam pojęcia xd
Zakładając tego bloga stwierdziłam, że nie uda mi się dojść do 50 rozdziałów a tu już 89 wow ;D
Tylko dzięki Wam <3

sobota, 9 czerwca 2012

Opowiadanie cz 88

Miesiąc później
Nikt nie wiedział czemu chcę się wyprowadzić. Oprócz Danielle, która to sama odkryła, wiedział jeszcze Mateusz i ciocia z wujkiem. Już pewne- moją ,,bezpieczną przystanią" będzie teraz Cambridge.
Około 1 godzina 15 minut drogi z Londynu.
-Wyjeżdżasz przez Harrego?- spytał Louis podchodząc do mnie
-Nie- odpowiedziałam nie przerywając bawienia się zamkiem od walizki
-Kłamiesz
Popatrzyłam na niego. Z powagą wpatrywał się we mnie.
-Muszę już jechać- powiedziałam wstając- Do zobaczenia
Ciekawe kiedy znowu zobaczę ich wszystkich. Byli częścią mojego życia. O ile ono się sypało tak oni zawsze byli przy mnie i mnie wspierali.

2 godziny później
Weszłam do mojego nowego mieszkania. Trzeba przyznać, że ładne.  To Londyńskie wynajęłam, nawet nie było problemu z wynajmem. Od razu znaleźli się chętni, bo ,,tam często był Harry Styles".
Tylko co teraz? Mateusz zarzucił mi, że uciekam od problemów. To nie prawda. Ja po prostu nie dam rady stawić im czoła w Londynie. Tu będzie trochę prościej. Tam wszyscy szybko by się dowiedzieli o wszystkim. Tutaj nie, jeśli tylko nikt się nie wygada.

Następne 2 godziny później
Spacerowałam po Cambridge. Ładne miasto  i duże. Każdy ma jakieś w nim problemy, w sumie wszędzie tak jest. Jakieś dążenia, niespełnione marzenia, osiąganie celów. Nie wiem jak się tu odnajdę, nikogo nie znam. Przyjechałam zupełnie sama do obcego miasta i będę dość długo tu mieszkała. Na dodatek wiem, ze nikt mnie tutaj nie będzie odwiedzał. Nikt oprócz Mateusza i jego rodziców nie ma adresu. Zaczęłam zastanawiać się czy dobrze zrobiłam. Może przyjeżdżanie tu nie miało sensu? Tam jednak miałam przyjaciół, którzy mnie wspierali: chłopaków z zespołu, ich dziewczyny, Damiana, Arthura, a tu? Może jednak lepiej jakby się wszyscy o tym dowiedzieli za w czasu... Nie wiedziałam co o tym myśleć. Wiedziałam, ze mimo wszystko przeprowadzka tutaj może i jest jakimś schowaniem się od problemów, ale od niektórych nie da się uciec. Mimo, ze chcielibyśmy cofnąć czas, to nie możemy. Wszystko nadal trwa niezamąconym rytmem. A Harry? Czy kochałam go mimo tego co mi zrobił? Chyba tak, dlatego właśnie postanowiłam wyjechać- by o nim zapomnieć. W Londynie nie miałabym takiej możliwości. Chodź tutaj też marne szanse..
_____________
Taki trochę opisowy ten rozdział wyszedł ;D
Dziękuję za komentarze <3
Jutro wejdę na te blogi, bo dziś już naprawdę nie dam rady..
Lila- miałam na myśli, że za pół godz bd nast mecz a nie rozdział ;D

piątek, 8 czerwca 2012

Opowiadanie cz 87

3 tygodnie później
Z Harrym widzę się w sumie tylko wtedy, kiedy spotykam się z chłopakami z zespołu, lub ich dziewczynami. Nie chcę się z nim kłócić, więc nie zwracam na niego najmniejszej uwagi. Próbuje się ze mną często skontaktować, ale udaje mi się to jakoś udaremnić. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Od jakiegoś czasu źle się czuję. Myślałam, że to zatrucie pokarmowe. Ile bym dała by to było to.

14:50
-Hej mogę wejść?- zapytała Danielle
-Jasne, proszę
-Płakałaś?
-Nie, czemu?
-Tak mi się wydawało- odpowiedziała
Siedziałyśmy dwie godziny i rozmawiałyśmy o wszystkim. Danielle na szczęście nie nawiązywała żadnego tematu do Harrego. Byłam jej za to wdzięczna.
-Musze już iść- powiedziała nagle- umówiłam się jeszcze z  Liamem. Pomogę ci- powiedziała biorąc filiżankę i zanosząc ja do kuchni- Martina...- dobiegło do mnie z kuchni
-Tak?- zapytałam idąc w tamtym kierunku
-Co to jest?- spytała trzymając w ręce jakieś pudełko. W sumie nie jakieś. Dobrze wiedziała co to jest.
-Noo
-Nie żebym ci grzebała w koszu czy coś, tylko chciałam wyrzucić torebkę z herbaty.. Martina czy ty..?
Popatrzyłam na nią błagalnie by nie kończyła tego zdania. Najpierw z prawego oka popłynęła mi jedna łza, potem druga, trzecia..
-Chodź tu- powiedziała ciepło Danielle przytulając mnie mocno- co zamierzasz z tym zrobić?
-Mówisz jakbym miała jakiś wybór- mruknęłam
-A Harry? Wie?
-Nie i się nie dowie, przynajmniej na razie.
-Ale, czy dziecko jest jego?
-A niby kogo innego? To nie ja go zdradzałam!
Danielle mimo mojego sprzeciwu napisała do Liama i odwołała spotkanie. Powiedziała że musi zostać ze mną, że przyjaciół nie opuszcza się w potrzebie. Kochana jest.
Została ze mną do późnego wieczora. Na koniec musiała mi jeszcze obiecać z pięć razy, że nikt się o tym nie dowie. Mimo, że najwyraźniej nie uważała tego za najlepszy pomysł zgodziła się. 
-I co teraz zamierzasz? Przecież nie możesz długo ukrywać ciąży.. Wyda się...
-Mam jeszcze trochę czasu, potem pewnie wyjadę
-Gdzie?
-Nie wiem, jak najdalej, tam gdzie nikt mnie nie zna
-Tak nie można
-Najwyraźniej jednak można
Danielle wyszła po dziesięciu minutach. Wiedziałam, że wyjazd nie jest rozwiązaniem, ale nie miałam wyboru. Jak na razie, to nikt prócz Danielle o niczym nie wiedział, więc nie jest źle.
________________
Jaram się dzisiejszym meczem <3
Za pół godziny następny ;D
dziękuję za komentarze <3 ;*

czwartek, 7 czerwca 2012

Opowiadanie cz 86

Strasznie bolała mnie głowa. Gdzie jestem? To pierwsze pytanie, pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy. Poznałam swój pokój. Powoli zaczęłam przypominać sobie wszystkie wydarzenia z wczorajszej, a może dzisiejszej nocy. Tak, Harry, kto by inny.. Całował się z kimś, był pijany, ale co było dalej? Próbowałam wstać z łóżka, ale coś mnie przytrzymało. Spojrzałam w tę stronę. Harry. Spał obok mnie. Nagi. I znów przyszły mi różne obrazy do głowy całującego się Harrego. Bałam się, ze go stracę, że nigdy nie będzie już tak jak dawniej. W końcu udało mi się wstać. Poszłam do łazienki. Ubrałam się tak: http://www.photoblog.pl/maszgusst/124277750, i poszłam do kuchni dopiero tam uświadomiłam sobie wszystko. Dosłownie wszystko czego się bałam, taki nagły natłok myśli, których nie da się powstrzymać. Powoli zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Nie wiedziałam sama co się dzieje, nie radziłam sobie ze swoim życiem, robiło ze mną co chciało.
-Co się stało?- podszedł do mnie Harry. Musiał się obudzić przed chwilą, bo nadal miał włosy w nieładzie. W sumie zawsze takie były. Nic nie odpowiedziałam na co on mocno mnie przytulił.
-Harry...- zaczęłam. Muszę to zrobić. Po prostu muszę, toczyłam ze sobą wewnętrzną bitwę. Wynik wyrównany.
-Tak?
-Czy.. czy ty mnie kiedyś zdradziłeś?- zapytałam
-Chodzi cie czy całowałem się z inną dziewczyną?
-Nie- odpowiedziałam- pytam się czy przespałeś się z inną dziewczyną.
Popatrzyłam na niego. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, nie wiedział co odpowiedzieć. Jednak nie potrafił kłamać.
-Harry zdradziłeś mnie?- spytałam ponownie
-To było jakieś  trzy tygodnie temu- powiedział nie patrząc mi w oczy
-Z Camille?
-Nie- odpowiedział nadal na mnie nie patrząc- żałowałem tego bardzo, nadal żałuje, nie potrafiłem sobie z tym poradzić, w sumie nadal tkwię w tym samym punkcie- przerwał na chwilę, po czym zaczął mówić dalej- nie chciałem ci tego mówić. Pewnie zastanawiasz się dlaczego. Po prostu nie chciałem rujnować tego co między nami jest..
-Chyba było chciałeś powiedzieć...
-Daj mi szansę, proszę...
-To nie ma sensu, zdradziłeś mnie..
Siedzieliśmy przez chwilę koło siebie na podłodze. Może gdyby wczoraj nie było tego wesela i nie wróciłabym przed zaledwie trzema godzinami z niego, zareagowałabym inaczej. Teraz nie miałam siły się wściekać na niego.
-Co teraz z nami będzie?- zapytał po chwili Harry
Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią.
-To proste. Wstaniesz, pójdziesz się ubrać, wyjdziesz z tego domu i nigdy nie wrócisz
-Martina, proszę...
-Masz 5 minut.
Poszłam na balkon. Kiedy wróciłam, już go nie było. Tylko na stole leżała mała karteczka ,,Mam nadzieję, ze mi wybaczysz, kocham cię jak nigdy nikogo <3 H. ".
________________
1. Ten epizod, który teraz piszę wymyśliłam na poczatku maja, teraz chciałabym przepisać go z mojej wyobraźni na bloga. Mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodoba.
2. Jak obiecałam: myślę, że warto wejść, przeczytać i zostawić komentarz: http://lullaby-of-life.blogspot.com/

środa, 6 czerwca 2012

Opowiadanie cz 85

02:10
Jak Harry był wstawiony godzinę temu, tak teraz był już pijany. I to bardzo. Przed chwilą podszedł do Louisa i wyznał mu miłość- chodź nie, to akurat nie jest dziwne. Tańczy z każdym, kogo tylko spotka na swojej drodze. Cały czas chce też tańczyć ze mną, ale mi się już naprawdę nie chce. Siedzę z Danielle i Alice przy stoliku i rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Eleanor tańczy z Louisem, a każdy z naszych chłopaków- Liam, Harry i Zayn, oraz Niall gdzieś poszli. W sumie niech robią co chcą. Chwila spokoju nie zaszkodzi nikomu.

03:15
-Gdzie Harry?- zapytałam Zayna który właśnie przyszedł do nas do stolika
-Nie wiem- odpowiedział- znaczy byliśmy na dworze i powiedział że musi iść do toalety, potem przyszedł z powrotem i chyba dalej siedzi tam z Niallem i Liamem, a co stęskniłaś się?
-I to bardzo- zaśmiałam się
-Wy to jesteście dziwną parą- powiedziała  do mnie Alice
-Bo?
-Bo ciągle się kłócicie, godzicie, kłócicie, godzicie.. i tak w kółko..
-Jesteśmy niepowtarzalni- zaczęłam się śmiać
-Zdecydowanie... tacy.. unikatowi..
-Ale to źle- powiedziałam
-Czemu?- spytała Alice
-Bo skończyliśmy na godzeniu..
-Czyli teraz...
-Chyba tak, a może nie. Może wyjątek?
-Popieram- włączyła się Danielle
Jednak jak się później okazało nic to nie dało. Bieg wydarzeń jest często nie obliczalny. Wszystko płynie w idealnym porządku, który jest nam zapisany. Żadna chwila, nasze domysły marzenia często nie potrafią tego zmienić.

04:20
Wstałam i poszłam do toalety. Nie spodziewałam się, że moje życie od tej chwili zacznie się zmieniać. A już na pewno nie sądziłam, ze aż tak bardzo. Wychodząc weszłam jeszcze do małego holu. Nie spodziewałam się, że to zobaczę. A może spodziewałam się tylko bałam się tego najbardziej na świecie? Możliwe.
Co było takim strasznym widokiem? Harry całujący się z inną. Zobaczył mnie w momencie, kiedy weszłam do pomieszczenia. Wypuścił z objęć tamtą dziewczynę, a raczej ją odepchnął z całej siły i chwiejnym krokiem ruszył w moja stronę. Patrzyłam na niego przerażona. Byłam na niego wściekła w jakiś 60%, bo był już tak pijany, że nie wiem czy ma jakąkolwiek świadomość tego co robi.
-Wybacz- powiedział
Odwróciłam się do niego plecami i chciałam wyjść jednak on mnie powstrzymał chwytając mnie w talii.
-Nie dam ci tak odejść- wymruczał całując mnie w szyję
-Daj mi spokój- powiedziałam próbując wyrwać się z objęcia
-Nie, nie możesz mnie zostawić, jesteś dla mnie kimś ważnym, bez ciebie nie byłbym tym kim jestem..
-Podrywaczem bez skrupułów, który całuje się z każdą?
-Nie, bez ciebie nie byłbym sobą..
_________________
Wczoraj wieczorem pisałam na Twitterze z jedną dziewczyną, która powiedziała, że gdzieś przeczytała coś takiego od dziewczyny, której podobał się tylko Zayn: ,, nie słucham ich ale ten ciemnoskóry hindus jest ładny". Hahahah padłam ze śmiechu na tego ,,ciemnoskórego hindusa" ;D

wtorek, 5 czerwca 2012

Opowiadanie cz 84

Nadszedł termin ślubu Louisa i Eleanor. Dwa tygodnie= 14 dni, ale dla mnie to szybko przeleciało. Nie miałam prawie kontaktu z Harrym. Przez ten czas by zapomnieć o wszystkim skupiłam się na szkole. Relacje z Harrym wróciły do złego porządku. Ja nie akceptowałam Camille, on Damiana, znów nie potrafiliśmy się dogadać. Kłóciliśmy się o błahostki. Nie było dnia, byśmy wytrzymali ze sobą dłużej niż godzina bez kłócenia. Co się z nami dzieje?
Ślub miał odbyć się o 13, więc miałam dużo czasu. Znów będziemy z Harry udawać, że wszystko gra, bo wiemy, ze z pewnością będą reporterzy, a w ogóle nie możemy zniszczyć Louisowi i Eleanor uroczystości przez nasze kłótnie. Zaczęłam się już powoli przygotowywać. Zrobiłam makijaż a włosy lekko pokręciłam, nadając im lekkości. Na koniec ubrałam sukienkę, którą kupiliśmy z Harrym: http://www.photoblog.pl/maszgusst/122492637. Popatrzyłam na odbicie w lustrze. Kogo widziałam? Dziewczynę, która nie wie co zrobić, jest zagubiona. Przybrałam na twarz udawany uśmiech, od razu lepiej.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Wiedziałam, że to Harry, więc poszłam otworzyć uważając by nie potknąć się w tych butach o dywan, z którym miałam już dużo tego typu historii.
-Co tak wcześnie?- zapytałam- miałeś być za pół godziny
-Nie mogłem się doczekać- odpowiedział
-Czego?- zainteresowałam się
-Spotkania z tobą- powiedział przytulając mnie- cudnie wyglądasz
-Ty tez niczego sobie- odpowiedziałam zostawiając go samego w przedpokoju- wchodzisz, czy będziesz tak tam stał?- zapytałam
-Chwila- powiedział
Wróciłam na przedpokój, bo chciałam zobaczyć co on tam tyle robi. Aż wybuchnęłam śmiechem na jego widok. Stał przed lustrem poprawiając swoje włosy.
-No co?- spytał patrząc na mnie ze zdziwieniem
-I tak będą takie same- powiedziałam zgodnie z prawdą
-W sumie fakt


13:45
Eleanor Tomlinson? Ładnie. Tak teraz nazywa się żona Louisa. Uroczystość była tradycyjna, bo tak chciała panna młoda. Eleanor miała cudną sukienkę i w ogóle świetnie wyglądała. Teraz wszyscy udali się na wesele. Jechałam z Harrym autem. Wyglądał słodko. Był świadkiem na ślubie i aż się wzruszył, kiedy ogłoszono Louisa i Eleanor małżeństwem. W sumie nie ma co się dziwić, to jego najlepszy przyjaciel.

16:10
Tańczyłam już chyba dwudziesty raz z Harrym. Trzeba przyznać że świetnie tańczy.No i jest moim chłopakiem. Czy teraz się wszystko ułoży? Możliwe. Musi.
-Kocham cię- wymruczał mi do ucha, kiedy tańczyliśmy wolnego
-Na jak długo?- zapytałam. Miał to był sarkazm nawiązujący, że najpierw mi tak mówi, a potem robi coś zupełnie odwrotnego, ale Harry zrozumiał inaczej
-Na zawsze i jeszcze dłużej- i pocałował mnie
Uśmiechnęłam się,a le nic nie powiedziałam.
-A ty?- spytał
-Co ja?- udałam że nie rozumiem
-Kochasz mnie?
-A jak myślisz?- spytałam nie patrząc mu w oczy
-Nie wiem..- powiedział trochę zbity z tropu
-Tak, kocham cię- powiedziałam patrząc mu prosto w jego zielone oczy
-To dobrze. Do końca świata i jeden dzień dłużej
___________
propos komentarza do rozdziału 71, to było tak,  że Martina obudziła się u Harrego już po całej tej akcji, no i  oni już nie wracali do tego domu, tylko ,,Ja z kolei zagłębiłam się w myślach o wczorajszej nocy"- przypominała sobie co się wtedy wydarzyło (poprzedniej nocy).. ;D

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Opowiadanie cz 83

-Gotowa?
-Jasne
Ubrałam się tak: http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/124297658  i wyszłam. Harry wpatrywał się przez chwilę we mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale najwyraźniej zrezygnował. Pojechaliśmy do wielkiego centrum handlowego w centrum Londynu. Kiedy wyszliśmy z samochodu Harry wziął mnie za rękę i poszliśmy. Nie odbyło się oczywiście bez autografów i zdjęć. My cały cały czas uśmiechnięci szliśmy pomiędzy fanami One Direction. W końcu zaczepił nas jakiś dziennikarz, który chciał z nami zrobić krótki wywiad. Harry zgodził się po chwili. Usiedliśmy w małej kawiarni. Dziennikarz zadawał różne pytania o zespół. W końcu stanęło na nas. W tej chwili Harry objął mnie ramieniem i pocałował. Nie robił tego od dawna. Odpowiedzieliśmy na kilka pytań stwierdzając jednomyślnie, że jesteśmy zgraną parą i dogadujemy się bardzo dobrze. Kiedy skończyliśmy, dziennikarz poszedł w swoją stronę, a my w drugą, kierując się do najbliższego sklepu.
Tam już tylko czekały fanki. Harry widząc je objął mnie mocniej i ruszyliśmy w tamtym kierunku.
Po dopiero trzech godzinach udało nam się coś kupić. Następnie poszliśmy do restauracji na obiad. O dziwo, zero kłócenia się, wszystko w jak najlepszym porządku. Rozmawialiśmy jak zawsze.
-W ogóle jakie masz plany na weekend?- zapytał po chwili
-Nie wiem, nie myślałam jeszcze nad tym
-Może byśmy się gdzieś przeszli?
Tego się nie spodziewałam. Miałam zamiar zgodzić się automatycznie, ale nie miałam pojęcia czy pyta, bo chce ze mną gdzieś iść czy pyta, bo musi.
-No może, zobaczymy- odpowiedziałam po chwili
W świetnych nastrojach wróciliśmy do domu.
-Wejdziesz?- spytałam
Harry przez chwilę się zastanawiał ale w końcu wyraził zgodę.
Oglądaliśmy jakąś komedie, przy której przez cały czas się śmialiśmy i rzucaliśmy w siebie popcornem. Było tak jak zawsze, jak kiedyś. Późnym wieczorem, w sumie noc już była poszliśmy na spacer. Wtuleni w siebie siedzieliśmy na ławce w parku. Zastanawiałam się kiedy mnie pocałuje. Długo nie musiałam czekać. Harry jakby odgadł moje myśli powoli przysunął się do mnie pozostawiając między nami małą przestrzeń, która cały czas się zmniejszała. W końcu nasze usta się spotkały. Popatrzyłam zdziwiona na Harrego.
-No co? To już własnej dziewczyny nie mogę pocałować?- zapytał całując mnie po raz kolejny
-No nie wiem- zaśmiałam się odsuwając się nieco od niego. Wyraźnie posmutniał, po czym dodałam- ale ja chyba ciebie pocałować tez mogę nie?
Harry uśmiechnął się szeroko, po czym nasze usta połączyły się w kolejnym pocałunku.
-Harry co ty tu robisz?-zapytał ktoś nad nami, popatrzyliśmy w tamtą stronę. Cudowna chwila się skończyła, czemu mam wrażenie, ze powoli się wszystko kończy?
-Ja...ja...- spojrzał na mnie- a co? Właściwie co ty tu robisz?
-Wybrałam się na spacer, czuję się samotna w tym wielkim domu, może wpadniesz jutro do mnie wieczorem?
-Jasne- odpowiedział
-To do jutra, na razie Martina, jak chcesz to tez przyjdź
Nic nie odpowiedziałam. Marzyłam by odeszła i nigdy nie wracała.
-Chyba nie masz zamiaru iść?- spytałam kiedy poszła
-Jasne, że mam zamiar, idziesz ze mną?
___________________
Macie jakiś pomysł na szybkie nauczenie się angielskiego?
Stwierdziłam że do wakacji muszę się dużo więcej nauczyć xd
Tak na wszelki wypadek.. ;P

niedziela, 3 czerwca 2012

Opowiadanie cz 82

-Mam nadzieję, ze przyjdziesz
-Jasne, tylko muszę kupić sukienkę
-Masz jeszcze na to dwa tygodnie
-Wyrobię się- zaśmiałam się i podziękowałam za zaproszenie
Za dwa tygodnie, ma się w końcu odbyć ślub Louisa i Eleanor.  To będzie cudowne. Tylko muszę kupić sukienkę. Z Harrym mam sporadyczny kontakt. Przed mediami pokazujemy idealna parę, nawet ostatnio nasze zdjęcie wylądowało na okładce jakiegoś czasopisma, mówiące jak świetnie się dogadujemy, dopełniamy, itd. Na zdjęciach jak najbardziej, w rzeczywistości już nie do końca. Oddalamy się od siebie co jest straszne. Dotychczas nie zdawałam sobie sprawy, że uzależniłam się od niego w takim stopniu. Jest częścią mojego życia, a teraz się oddala, a ja nie mogę nic zrobić. Kompletnie nic. Nie potrafię.
Zadzwonił mój telefon. To był Harry, i znowu ta cicha nadzieja, że wszystko będzie dobrze i znów kolejne rozczarowanie.
-Mogę do ciebie przyjść?
-Jasne
-Będę za chwilę
Przyszedł. Wyglądał idealnie jak zawsze. Jednak znów mnie ani nie pocałował ani nie przytulił. Po prostu powiedział 'cześć' i wszedł.Usiadł na kanapie. spytałam się czy chce coś do picia. Powiedział, że nie. Przyszedł tylko porozmawiać. Usiadłam na przeciwko niego, czekając aż zacznie.
-Za tydzień jest ślub i wesele Louisa..- zaczął- idziesz?
-Oczywiście
-A masz już sukienkę?
-Nie..
-Wydaje mi się, ze musimy kupić ja razem, a przynajmniej pochodzić razem po sklepach...
Popatrzyłam na niego z żalem, ale on nie zwrócił na to uwagi tylko kontynuował:
-Będziemy musieli pokazać, że jesteśmy idealną parą, że nic się nie dzieje, że jesteśmy szczęśliwi...
Nie chciałam tego słuchać, ale nie ruszałam się z miejsca. On dalej na mnie nie patrzył.
-Kupimy tą sukienkę i co tam jeszcze chcesz, garnitur i będziemy udawać, że świetnie się czujemy w swoim towarzystwie...
Nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałam.
-Wyjdź
-Co?
-Idź stąd i zostaw mnie samą
-Ale...
Otworzyłam mu drzwi i kazałam wyjść. Zrobił to co chciałam. I dobrze. To bolało. Te wszystkie słowa. Kochałam go, a on mnie chyba nie. ,,Kocham cię"- słowa Harrego sprzed kilku dni. Do cna puste.
Ale miał chyba racje. Nie mamy wyboru, żadnego wyjścia. Na razie póki się nie ułoży musimy udawać. 
Po czterech godzinach napisałam do niego, nie chciałam, ale musiałam ze względu na nasz związek, na ich zespół, na jego reputację. Umówiliśmy się, ze przyjedzie po mnie o 15. Sama nie wierzę w to, co robię...

piątek, 1 czerwca 2012

Opowiadanie cz 81

3 dni później
-Hej  idziesz z nami na spacer?
-Jasne, kiedy?
-Za 10 minut będziemy u ciebie, dobra?
-Ok
Rozmowa z Louisem. Od momentu ostatniej rozmowy z Harrym, nie miałam z nim praktycznie kontaktu. Tylko wymieniliśmy kilka SMS-ów i to tyle. Co się wtedy stało? Harry odebrał, a po 5-ciu minutach wyszedł, bo stwierdził, że Camille potrzebuje jego pomocy, a ja sobie poradzę. I poszedł. Po prostu poszedł, nawet się nie pożegnał. Teraz miałam z nimi iść na spacer. Dzwonił Louis, nie Harry.

10 min później
-Idziesz?
-Już, chwila
Zeszłam na dół i wyszłam na dwór, gdzie stała spora gromadka ludzi. To zawsze zabawnie wygląda jak potem idzie na spacer 10 ludzi. Ludzie wtedy nie odwracają się tylko dlatego, ze idzie One Direction.
Harry patrzył na mnie przez ciemne szkła okularów przeciwsłonecznych. W końcu podszedł i mocno mnie przytulił. Nie miałam najmniejszej chęci, by robić mu wymówki, z tego jak mnie potraktował.
-Jak się czujesz?- spytał mnie Harry. Popatrzyłam na niego zdziwiona skąd to pytanie
-No dobrze, a co?
-W sumie nic- przytulił mnie mocno- pamiętaj ze cię kocham
-Ja ciebie też...- powiedziałam bez namysłu
-Harry!- zawołał ktoś za nami, jednak żadne z nas się nie odwróciło- Harry !
Wołanie było coraz bliższe. W końcu wszyscy się odwrócili. Kto wołał? Chyba nikt się nie zdziwi. Na widok tej osoby, miałam ochotę zawrócić.
-O cześć- powiedział uradowany Harry i przytulił tę jędze- co tu robisz?
-Śledzę cię - powiedziała zadziornie Camille
Potem przez najbliższe 30 minut, szli cały czas razem rozmawiając jakby się wieki nie widzieli, a  co próbowałam coś powiedzieć to Harry mnie uciszał, bo ,,rozmawia z Camille".
-To pa- powiedziałam tak nagle, że wszyscy odwrócili się w moja stronę
-Gdzie idziesz?- zapytał Liam
-Spotkać się z Damianem- mówiąc to popatrzyłam w oczy Harremu. Jednak jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, a raczej żadnych takich, które bym chciała. Bez namysłu odwróciłam się na piecie i poszłam. Słyszałam jeszcze że woła mnie Danielle i Eleanor, ale poszłam w swoją stronę. Może było to wredne. Tak na pewno to było wredne. Wiedziałam dobrze, że wkurzyłam tym Harrego. On nie nienawidzi Damiana,a le to on zaczął. Znowu zostawił mnie w polu dla Camille. Tak, znowu. Wczoraj, jak chwilę ze sobą pisaliśmy, powiedział że musi kończyć, bo jedzie gdzieś z chłopakami. Chyba zapomniał ich o tym poinformować, bo za 10 minut zadzwonił do mnie Niall, któremu się nudziło. Nic nie podejrzewając stwierdził, ze Harry poszedł gdzieś z Camille...
____________________________
Trochę krótkie wiem, ale następny będzie dłuższy, już go zaczęłam i jak tego nie mogłam wymyślić, tak myślę że następny będzie lepszy.
O właśnie a propos kartkówek, mam nadzieję że wszystko napisałyście tak dobrze jak ja chemię i historię (ahh te ściągi ;D) tylko zawaliłam trochę angielski, ale co tam..
Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział ;D