czwartek, 31 maja 2012

Opowiadanie cz 80

-Co jest?- spytał Zayn, kiedy znowu przyszłam na balkon, gdzie poprzednio rozmawialiśmy
-Nic- odpowiedziałam patrząc w inną stronę
-Nie prawda- powiedział, ale nie zadawał już więcej pytań.
10 minut w milczeniu? Z Zaynem zawsze. Nigdy nie czułam wtedy potrzeby mówienia. Po prostu potrafiliśmy milczeć, rozumieliśmy się bez słów.
-O tu jesteś- krzyknął ktoś nagle. Odwróciliśmy się gwałtownie. To Harry. Podszedł do mnie i pocałował- co tu robisz? Cały czas cię szukałem
-Lepiej powiedz co to masz- mruknęłam wskazując na jego policzek
-Co?
Podałam mu lusterko. Kiedy zobaczył swoje odbicie zamarł bez ruchu.
-Ja.. ja.. nie wiem- patrzył się z przerażeniem na mnie
-Nie wiesz?
-To ja was może zostawię samych- wtrącił się Zayn i poszedł
-No więc? - zaczęłam
-Przepraszam- powiedział patrząc mi prosto w oczy
-Daruj sobie- mruknęłam i skierowałam się ku wejściu do domu
-A ty co?- zawołał Harry za mną- Taka święta? A skąd ja mam wiedzieć co robiłaś z swoim Damiankiem? Ostatnio często u ciebie przesiaduje.. Ty pewnie u niego też
-Słucham?!- powiedziałam to już tak jadowicie, że Harry na poczatku popatrzył na mnie z lekkim przerażeniem po czym powiedział:
-To, że spotykasz się ciągle z Damianem- prawie krzyknął
-Wiesz co.. odczep się ode mnie skoro masz mnie zamiar tak traktować i oszukiwać- warknęłam i wyszłam
-Co jest?- zapytał Niall zagradzając mi drogę w przedpokoju
-Nic
-Martina, słychać was było mimo muzyki, co się stało?
-Nic, cześć
I wyszłam. Miałam dość tego dnia. Kompletnie dość.

Następny dzień (rano ok 09:30)
 SMS od Harrego: ,,Musimy porozmawiać, będę u ciebie za godzinę ok?"
Ja: ,,Ok"
No i przyszedł. Stanął w drzwiach chowając się za bukietem róż. Potem je odchylił na bok
-Przepraszam- powiedział patrząc na mnie stojąc dalej w progu. Podał mi kwiaty, ale ja zamiast je wziąć wpuściłam go do środka
-Musimy porozmawiać- powtórzył
-Wiem
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Harry najwyraźniej zastanawiał się co powiedzieć
-Więc, propo wczoraj... ja się z nikim nie całowałem... po prostu jakaś dziewczyna jak się żegnała to pewnie się odbiło...
-Tylko Camille miała taki kolor szminki..
Harry zmieszał się widocznie rozglądając się wokoło
-Nie wiem nie zwracam na to uwagi- odpowiedział po chwili- ale nie po to przyszedłem- popatrzyłam na niego zdziwiona- chciałem cię przeprosić nie za szminkę, bo wiem, że mi wierzysz- popatrzył na mnie na co ja odruchowo odwróciłam wzrok. Skąd on to wie?
-Tylko?
-Tylko za to co powiedziałem o Damianie, wiem, ze tylko się przyjaźnicie... Przepraszam...
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Harremu zadzwonił telefon. Nie odebrał tylko schował z powrotem. 
-Nie odbierzesz?-zapytałam
-Nie
-Czemu?
-Nic ważnego- ale wyraźnie się zmieszał
-Camille?
-Tak...
________________________
No więc jest w czwartek...
Mam nadzieję, ze Wam się podoba i proszę trzymajcie za mnie kciuki jutro bo mam kartkówkę z historii, angielskiego i chemii i każda z tych ocen będzie mieć znaczący wpływ na końcową ocenę, a mało umiem ;D

wtorek, 29 maja 2012

Opowiadanie cz 79

18:10
Dziś skończyli wcześniej, więc postanowiliśmy z Harrym iść na spacer. Jeszcze zanim zdążyłam wyjść z domu dostałam SMS: ,,Kochanie z nami pójdzie jeszcze Camille o ile nie masz nic przeciwko". Spacer we dwoje? Zawsze spoko.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że idę z Wami?- usłyszałam jak doszłam na miejsce
-Jasne, że nie- odpowiedziałam chodź mało to miało wspólnego z prawdą. Jednak fakt, umiałam udawać, więc nikt nie zauważył, że to nie prawda
-To dobrze- powiedział Harry całując mnie- bo Camille będzie też u nas na imprezie wieczorem
-Spoko- odpowiedziałam, prawie już nie zwracając na to uwagi

19:50
Nie było tak źle jak myślałam. Camille jest bardzo miła, chodź momentami mam jej dość. Cały czas klei się do Harrego. Fanka czy co? Chyba tak. Poszłam jeszcze do mieszkania się przebrać i przyszłam do chłopaków do domu.
-No wreszcie- krzyknął Louis jak mnie zobaczył w drzwiach. Zaczęłam się śmiać na jego widok, bo śmiesznie wyglądał. Z tylnej kieszeni wystawała mu marchewka. Chyba mają zamiar kręcić Video Diary, bo zazwyczaj wtedy Louis paraduje po całym domu z marchewkami, a w rezultacie zapomina, gdzie je ostatnio zostawił i nie ma ich na filmiku.
Ale nie o to chodziło.Okazało się, że zaprosili na imprezę kilka przypadkowo spotkanych fanek. Niezły pomysł. One mogą bliżej przez to poznać swoich idoli, a oni fanki. Korzyści w dwie strony.

20:12
Impreza zaczęła się rozkręcać. Te dziewczyny tak jakby trochę nieokrzesane. Na poczatku prawie cały czas piszczały itd. Przecież nikt im ich nie zabierze- przynajmniej na razie. Potem wszystko ustało i wszyscy zaczęli się świetnie bawić.

22:10
-Czemu nie jesteś w środku?- spytał ktoś podchodząc do mnie. Wiedziałam że to Zayn, nawet nie musiałam się odwracać.
-Musiałam wyjść na świeże powietrze- powiedziałam
-Mogę postać z tobą?
-Jasne- powiedziałam, chodź wolałabym być sama. Głupie- w mieszkaniu narzekam że jestem sama ,a  tu uciekam w samotność?
-Jak się bawisz?- spytał po chwili
-Super, a ty tu co robisz? Czemu nie wracasz do chłopaków?
-Chciałem zapalić
-I przyszedłeś aż tu?
-Noo
-Zapomniałam, fanki nie lubią jak palisz- zaśmiałam się
-Właśnie
Staliśmy przez chwilę w milczeniu, ale żadnemu z nas ona nie przeszkadzała.
-Kto to właściwie jest ta Camille?
-Nowa charakteryzatorka, a co klei się do Harrego?
-Nie wiem, może trochę.. dobra wracam do środka, idziesz?
-Za chwilę
Wróciłam do środka. Impreza rozkręciła się na całego i dużo osób chodziło już nieźle wstawionych. Jednak nigdzie nie było Harrego. W końcu przestałam go szukać i poszłam do toalety. Jednak nie dane mi tam było dotrzeć.
-Spróbujmy..- głos Camille
-To nie ma sensu- odpowiedział Harry
-Ale może akurat..
-Porozmawiamy potem
I na tym się skończyło. A co mogło chodzić? Ok, dobra nie powinnam podsłuchiwać, ale coś się dzieje, wiem to, tylko jeszcze nie wiem co.
_______________
Albo nast rozdział dodam w czwartek (jutro nie dam rady), albo napiszę taki trochę dłuższy i dodam w weekend. Jeszcze nie wiem. Jak chcecie?

poniedziałek, 28 maja 2012

Opowiadanire cz 78

-Harry!- zawołałam
-Co?
-Spóźnisz się!
-Która jest?
-07:10
-Co? Przecież na tym zegarze jest 06:15
-Harry, ten zegar nie działa
-O kurwa
Czyli cała nasza poranna rozmowa. Potem wybiegł, a ja musiałam iść do szkoły.
W szkole, jak to w szkole nic ciekawego. Niestety wszyscy już wiedzą, że jestem z Harrym. Na początku cieszyłam się z tego, że nie mają o tym pojęcia. Dlaczego? Bo chciałam żeby poznali mnie taką jaką jestem, a nie dzięki jakimś stereotypom. Potem jest tak, ze jeśli któraś dziewczyna/chłopak jest antyfanem One Direction i ich nie lubi, to nie lubi także i mnie. Nie chce poznać mnie jako Martiny, tylko zawsze już będę: ,,dziewczyną Harrego". Jednak są i tego plusy. Jestem drugą z najbardziej rozpoznawalnych dziewczyn w szkole. Z Alice gdziekolwiek się pojawimy, zbierają się grupki dziewczyn i wypytują o chłopaków. Te, którym podoba się Harry udają że mnie lubią, a w rzeczywistości obgadują na każdym kroku. Alice ma tak samo, tylko z tą różnicą, ze chodzi o Zayna. Obserwują każdy nasz ruch, by nawet o naszym drobnym potknięciu czy czymkolwiek poinformować jak największą ilość osób. Łatwo jest niweczyć im plany. Wystarczy być dla każdego miłym, nawet kiedy nie ma się na to ochoty, kiedy jesteśmy zmęczone, itd. Po prostu zawsze i wszędzie idealnie przyjacielskie. W sumie nie jest to trudne, ale im bardziej nam się udaje to dziewczyny, które nas nie lubią jeszcze bardziej nasilają plotkowanie. Plusy: jest ich mało, a większość szkoły to albo fanki One Direction, albo The Wanted, którzy są bardzo podobnym zespołem do One Direction, chodź i tak istnieją spore różnice, albo są to ludzie słuchający zupełnie innej muzyki. Staram się dopasować do każdego, co jest często trudne, ale możliwe do zrobienia.

14:15
Wyjście ze szkoły po ciężkim dniu, to dopiero przyjemność. Miałam dziś dwa sprawdziany i jakąś niezapowiedzianą kartkówkę. Dodatkowo nie miałam większości zadań i musiałam je robić przed lekcjami.
Nie miałam kontaktu z Harrym od rana więc ucieszyłam się, kiedy zadzwonił Zayn, przynajmniej się dowiem czy Harry zdążył.
-Hej- powiedział na wstępie- co robisz?
-Właśnie wyszłam ze szkoły, a wy?
-Wpadniesz do nas?
-Jasne, gdzie jesteście?
Tak wiem, głupie pytanie. Przecież mają próby. Wsiadłam do taksówki i pojechałam we wskazane miejsce.Wysiadłam po dziesięciu minutach, byłam ubrana tak: http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/120192505.
I poszłam w kierunku wejścia. Po drodze spotkałam Paula, który powiedział mi, gdzie teraz są chłopacy i ze mają jeszcze pół godziny przerwy. Poszłam w wskazane miejsce. Każdy robił co innego. Louis grał na konsoli, Zayn słuchał muzyki, Liam rozmawiał przez telefon, Niall grał na gitarze, a Harry rozmawiał z jakąś blondynką. Kiedy weszłam wszyscy mnie przywitali. Harry przedstawił mi te blondynkę, która okazała się jakąś nową pracownicą- nie pamiętam co mówiła że będzie robić. W każdym razie byłam tam przez godzinę, czyli pól godziny wolnego i pół godziny ich prób i poszłam do domu. Mieliśmy się spotkać wieczorem.

22:10
Siedziałam u chłopaków w salonie i rozmawiałam z Niallem i Alice. Louis wygłupiał się z Zaynem, a Liam siedział w kacie z Danielle. Harry natomiast rozmawiał z Camille (blondynką z popołudnia). Potem zaczęliśmy oglądać jakiś film. Siedziałam wtulona w Harrego, ale czułam, że nie ogląda z nami. Tak wiem, był zmęczony, ale mimo wszystko podążyłam za jego wzrokiem. Cały czas patrzył na Camille. Nie przejęłam się tym zbytnio, bo stwierdziłam, że nie ma potrzeby. O 01:15 wróciłam do swojego mieszkania. Jednak wolałabym zostać tam.

sobota, 26 maja 2012

Opowiadanie cz 77

-Hej- powiedział całując mnie. Pocałunek z Harrym jest za każdym razem podobny do pierwszego. Zawsze rozpoczyna się od delikatnego muśnięcia, a kończy zupełnym przeciwieństwem początku.
Chwilę siedzieliśmy z chłopakami, potem przeszliśmy się na krótki spacer. Dosłownie był krótki, bo już po chwili musiał wracać na dalsze przygotowania.
 15 minut później
-Dobra wchodzicie za...5...4...3...- zaczęło się odliczanie do początku koncertu
-Kocham Cię -powiedział bezgłośnie Harry w moim kierunku, kładąc rękę na sercu
-Ja ciebie też- odpowiedziałam przesyłając mu całusa- powodzenia
-..2..1..
Ostatnie spojrzenie Harrego w moim kierunku... i już był w swoim żywiole. Weszli na scenę, gdzie fanki wołały każdego z nich, krzyczały i piszczały.
Zaczęli od piosenki: What Makes You Beautiful, potem Torn, Forever young, One thing... i tak przez cały ponad dwu godzinny koncert. Dawali z  siebie wszystko, a fani im to wynagradzali. 
Tak kochałam ich. Każdego z osobno. Każdego za coś innego. Każdy był podporą w trudnych chwilach.  Każdy inny a jednak tworzyli całość. 

Wróciłam do domu. Koncert był udany. Chłopacy musieli śpiewać jeszcze raz niektóre piosenki- wymaganie fanów, wiec przedłużył się trochę, ale to dobrze. Są dla fanów inspiracją, a  to jest piękne.
-Słucham- odebrałam telefon. Chyba już nikogo nie zadziwię, jak powiem, że nie patrzyłam kto dzwonił
-Mogę wpaść?
-Teraz?
-No
-Dobra.
Czyli krótka rozmowa z Harrym. Był bardzo zmęczony po koncercie i aż się zdziwiłam, ze chce przyjechać. Jutro znowu muszą wcześnie wstać, próby koncert, spanie, próby, koncert, spanie i tak ciągle- no i gdzieś po drodze imprezowanie oczywiście. Muszą też dużo się pokazywać, jeździć na spotkania z fanami, podpisywać mnóstwo autografów, robić sobie zdjęcia z fanami. Pewnie za niedługo będą mieć jakąś dłuższą trasę. Współczuje. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć Byłam pewna, ze to Harry, ale się myliłam.
-Hej- powiedział
-No hej- odpowiedziałam
W drzwiach stał  Damian. Mam nadzieję, że teraz nie przyjedzie Harry, bo się wkurzy.
-Mogę?- zapytał
-Jasne- odpowiedziałam z wahaniem
-Spodziewasz się kogoś?
-Harry zaraz przyjedzie- odpowiedziałam. Po tych słowach Damian się zawahał.
-Ok. Ja  w sumie tylko chciałem spytać, czy nie przejdziesz się ze mną jutro do kina?
-No spoko- odpowiedziałam nie mając na to najmniejszej ochoty
-Dobra to do Ciebie zadzwonię jeszcze, do zobaczenia
-Pa
Wychodząc minął się w drzwiach z Harrym. Tego się bałam. Pół biedy Harry nie powiedział nic, tylko popatrzył się na niego jakby mu zaraz miał coś zrobić, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
-Znowu on?- spytał, kiedy drzwi się za nim już zamknęły
Popatrzyłam z  uśmiechem na mojego chłopaka i go pocałowałam.
-A co? - zapytałam z  uśmiechem 
-Musi on tu ciągle przychodzić?
-Chciał się tylko o jedną rzecz zapytać- powiedziałam niewzruszona
-Jaką?
-Czy pójdę z nim jutro do kina
-I odmówiłaś?- zapytał, chodź brzmiało to bardziej jak twierdzenie
-No nie- mina Harrego chwilowo nie wyrażała żadnych emocji- przecież się z nim przyjaźnie. TYLKO przyjaźnię- powiedziałam to już tak dobitnie by Harry zrozumiał co miałam na myśli
-Wierzę ci- powiedział całując mnie- i bardzo Cię kocham..

piątek, 25 maja 2012

Opowiadanie cz 76

I co teraz? Co ja mam zrobić? Ulubione powiedzenie mojej koleżanki z Polski: ,,Life is brutal"- po raz pierwszy się z tym zgadzam. Poszłam do Mateusza. Nie miałam wyjścia. Wszystko się potoczyło jak przewidywałam z tym szczegółem, ze zamiast Harrego, zadzwonił do mnie Louis, ze ślub z Eleanor jest przełożony, bo ktoś jej umarł z rodziny. A Harry nie dzwonił. Miałam jeszcze około 10 minut drogi, a biorąc pod uwagę, że wcale nie chcę iść do cioci to jakieś 20 min. Postanowiłam do niego zadzwonić. Próbowałam dwa razy, ale miał wyłączony telefon. Zupełnie zapomniałam, że mają próby. Teraz jeszcze przez półtora tygodnia będą mieć taki zapchany tydzień, że praktycznie ich cały czas w domu nie będzie. Chcąc nie chcąc zostawiłam wiadomość na automatycznej sekretarce i zauważyłam, ze jestem już na miejscu.


14:30
Wizyta do przewidzenia. W sumie i tak nie dowiedzieli się ode mnie czemu już wróciłam. Po co o tym mówić? Miałam momenty, w których chciałam wyjechać. Wyjechać daleko stąd. Daleko od Anglii i Polski zacząć wszystko na nowo. Czemu się tak nie da? Zawsze coś przytrzymuje, coś co nie pozwala podjąć takiej decyzji.
Zadzwonił Harry. Jedyne pocieszenie.
-Przepraszam, ze nie odbierałem, mieliśmy próby- powiedział- coś się stało? Czemu już wróciłaś?
-Miałam powód. Spotkamy się dzisiaj?
-Mamy dziś koncert..- tego się spodziewałam
-A jutro?
-No tez od rana próby, a potem koncert
-A kiedy masz czas?
-W sumie teraz w ogóle nie mamy czasu przez do końca następnego tygodnia.. a o której idziesz spać?
-A co?
-Może wpadnę po koncercie..
-Nie dobra, nie spieszy się- powiedziałam. Lepiej żeby odpoczął po ciągłych próbach i koncertach
-O wiem, a może wpadniesz  dzisiaj na koncert? Pogadamy przed występem
-Dobra przyjdę
-Cieszę się- powiedział zadowolony- muszę kończyć bo Simon woła- Kocham cię i do zobaczenia, bądź o 19:30
-Dobra, narazie

18:45
Teraz pozostaje tylko wymyślić w co się ubiorę.W końcu zdecydowałam się na to: http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/121392341. Dawno nie chodziłam w sukienkach.
Pomalowanie się nie zajęło mi dużo czasu, więc po przebraniu się i pomalowaniu była dopiero 19:00. Zamówiłam taksówkę. Kiedy z niej wysiadłam zobaczyłam tłum fanek czekających na One Direction. Kochały ich. Przeszłam nie zauważona i już po pięciu minutach zapukałam do pokoju, gdzie byli chłopacy. Normalnie weszłabym bez pukania, ale tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Otworzył mi Zayn.
-Wejdź- powiedział witając mnie- Harry już czeka
-Mam nadzieję- zaśmiałam się
-A jakby inaczej- powiedział ktoś z środka
Moim oczom ukazał się Harry Styles. Jeju jaki on słodki- pomyślałam na jego widok, w sumie jak zawsze jak go widzę.

środa, 23 maja 2012

Opowiadanie cz 75

 1. Jeju błagam, nie piszcie: ,,Przestanę czytać twojego bloga jak..." . Nie nawidzę tego.. Jak ktoś nie chce niech nie czyta i tyle ;D
2. Nie, nie zerwali ze sobą xd Fakt, przekaz może mały wyszedł, ale pisząc:
,,-Hej kochanie, co u ciebie?- jej głos. Łagodny, kochający... Nie mogę tego zrobić. Wiem, że nie mogę... Jest dla mnie zbyt ważna"- Miałam na myśli, że faktycznie nie może ;D
Taki wstęp na początku. Miłego czytania ;*

18 marzec
14:20
Koncert za koncertem. W sumie fajnie się złożyło. Martiny nie ma, pojechała do rodziny, a my akurat mamy cały czas koncerty. Zapełnione mamy całe 2 tygodnie, czyli jeszcze tydzień po jej powrocie. Dziś mija dopiero trzeci dzień. Dzwoniłem do niej o 10:30 nie odebrała. Pewnie jeszcze spała. Tylko dlaczego teraz też nie odbiera? Pewnie nie da rady. Wczoraj tez z nią nie rozmawiałem. Dobra teraz mamy wywiady. Czas zacząć przedstawienie.


18:13
-Dalej nie odbiera?- spytał Zayn siedząc obok mnie
-Nie
-Czekaj spróbuję może ja- powiedział
Nie odebrała. Spróbował jeszcze raz.
-Hej Martina- powiedział Zayn. Odebrała. Naprawdę odebrała. Mojego żadnego z 34 połączeń nie odebrała, nawet nie oddzwoniła, a jego za drugim razem.

18:30
Siedziałem i wpatrywałem się w podłogę. Zayn właśnie skończył rozmawiać z Martiną. Nawet nie rozmawiał z nią przy nas, przy mnie, tylko poszedł do sąsiedniego pokoju.
-Kazała Cię przeprosić, ze nie odbierała. Zadzwoni do Ciebie jutro- powiedział
-Super- mruknąłem- czemu nie odbierała?
-Nie wiem, mówiła, że nie dała rady..
-A teraz dała?
-Teraz siedzi na lotnisku
-Co?- popatrzyłem na niego z zaskoczeniem- przecież miała wrócić za prawie pięć dni...
-Miała, ale nie wiadomo czemu będzie dziś jeszcze o 22 w Londynie
-Jak wróci z lotniska?
-Mateusz po nią przyjedzie, ale nic więcej nie mówiła
Zadzwoniłem do niej. Teraz to musi odebrać.
-Słucham?- powiedziała smętnie
- Co się stało?- zapytałem szybko- Czemu już wracasz?- musiało się coś stać, tak się cieszyła, ze jedzie do Polski, do rodziny, do znajomych
-A co nie cieszysz się?- spytała, po czym dodała- przepraszam Cię, ale muszę kończyć, do zobaczenia
I wyłączyła się, zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć.


 22:10
Z perspektywy Martiny
Samolot wylądował. Teraz się wszystko zacznie. Wyjdę na lotnisko, spotkam Mateusza. Przywitamy się i pójdziemy do samochodu. Mateusz może spyta dlaczego już wróciłam, albo zrobi to później. Przez całą drogę będziemy jechać w milczeniu. Na koniec spyta się czy zawieźć mnie do mojego mieszkania czy do jego rodziców. Ja odpowiem, że do mojego mieszkania. W międzyczasie zadzwoni Harry, albo i nie. Wiem, jest zły. Nie odebrałam żadnego z jego połączeń, a odebrałam Zayna. Co potem? Dojedziemy, wysiądę, Mateusz każe mi obiecać, ze przyjdę następnego dnia do nich. Pewnie się zgodzę, bo nie będę mieć innego wyjścia. Otworzę drzwi do mieszkania. stwierdzę, ze jest puste, co mnie jeszcze bardziej dobije- jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. A jutro? Dzień pełen wrażeń? Oj na pewno. Tylko żadne z nich nie będzie przyjemne. Milion pytań, oczekiwanie, ze wszystkiemu sprostam. Beznadzieja. Życie w Anglii jest trudne, tym bardziej dlatego, że chcę być gdzie indziej. Jestem podzielona na Polskę i Anglię. Tylko w jednym miejscu mam kogoś kogo kocham, a w drugim rodzinę, do której praktycznie nie mogę jechać.
W skrócie: z góry przegrana sprawa.


wtorek, 22 maja 2012

Opowiadanie cz 74

Z perspektywy Harrego:
Wyjechała. Dobrze, że pojechała tylko na tydzień. Nie mam za bardzo co robić, więc poszedłem do chłopaków. Siedzieli w salonie i oglądali jakiś film. Siadłem obok Zayna.
-Co jest?- spytał Louis przyglądając mi się zza stołu
-Nic- powiedziałem
-Tylko nie mów, że za nią tęsknisz- powiedział już rozbawiony Louis
-No- mruknąłem
-Wyjechała nawet nie 12 godzin temu, jak ty przeżyjesz cały tydzień?- Louis mówił z udawanym przerażeniem, a jednocześnie z rozbawieniem w oczach
-Spadaj- warknąłem
-Och Hazzuś nie denerwuj się- Louis podszedł do mnie i mnie przytulił. Tak wiem, wiele osób uważa nas za gejów, a że dziewczyny to tylko przykrywka, albo jeszcze nie wiadomo co, ale my się naprawdę lubimy. Ale ma to także i inne strony. Na przykład ostatnio w wywiadzie reporter nas pytał właśnie o mnie i o Louisa zacząłem się śmiać i powiedziałem że Louis jest gorszy niż moja mama: cały czas bawi się moimi lokami i mnie przytula. Co odpowiedział Louis? Że z pewnością każda fanka chciałaby być na jego miejscu. Oczywiście potem na Twitterze pojawiło się masę komentarzy potwierdzających teorię Louisa. Właśnie dlatego nasza przyjaźń jest taka wyjątkowa. Na dobre i na złe. Na zawsze.
-Louis spadaj!- krzyknął Zayn- zasłaniasz mi
Tak cały Zayn. Każdy z nas jest inny i właśnie dlatego tak dobrze się uzupełniamy.
Jutro mamy koncert. Próby będą od rana więc nie będę miał możliwości, by dużo myśleć, że nie ma Martiny. W sumie i tak byśmy się nie spotkali w ten dzień, nawet jakby była. Ale pustka i tak zostaje. Co ja robię? Kiedyś twierdziłem że nigdy się nie zakocham. Że miłość jest chwilowa, szybko mija, ze jest bardziej zabawą. A teraz? Teraz sam nie wiem co o tym myśleć. Miłość? Nie chyba nie. Może moja teoria, zanim poznałem Martinę miała sens? W sumie nie ma dla nas przyszłości. Ja dużo koncertuję z chłopakami. Ona się musi uczyć. Chce być dziennikarką. Za kilka lat jeśli nasz zespół dalej będzie tak dobrze prosperował, a ona będzie mieć to, czego chce, to oboje będziemy ciągle wyjeżdżać. Nie będziemy się widywać prawie w ogóle. Nie to nie ma sensu. Najmniejszego.
Zadzwonił telefon. Martina. Muszę z nią zerwać. Tak będzie najlepiej dla nas obojga
-Tak?- powiedziałem cały czas zastanawiając się jak to zrobić. Zerwać przez telefon? W realu nie będę mieć tyle odwagi
-Hej kochanie, co u ciebie?- jej głos. Łagodny, kochający... Nie mogę tego zrobić. Wiem, że nie mogę... Jest dla mnie zbyt ważna.

poniedziałek, 21 maja 2012

Opowiadanie cz 73

15 marzec
07:10
Dziś jadę do Polski. Nie byłam tam już masę czasu. Nie wiem czemu, ale rozmawiając z rodzicami przez telefon, miałam wrażenie, że średnio się cieszą z mojego przyjazdu, albo jestem przewrażliwiona.
10:15
Pożegnałam się z chłopakami z zespołu i ich dziewczynami. Na końcu oczywiście z ciocią i wujkiem, oraz Mateuszem. Kiedy wychodziliśmy z mieszkania, spotkaliśmy Damiana. Harry odruchowo przyciągnął mnie bliżej siebie. Nie rozumiem czemu on go tak nie lubi, no ale trudno. Wsiedliśmy do samochodu, bo Harry miał zawieźć mnie na lotnisko.
-Kiedy wracasz?- spytał, kiedy dojeżdżaliśmy do lotniska
-W przyszłym tygodniu
-Długo- powiedział bardziej do siebie
-Długo? Harry to tylko tydzień- zaśmiałam się
-Będę tęsknić- powiedział całując mnie
Długo rozmawialiśmy jeszcze na lotnisku. W końcu musiałam iść już na odprawę.
-Zadzwoń jak wylądujesz- powiedział Harry na odchodne, całując mnie już chyba dziesiąty raz
-Dobra, do zobaczenia

15:15
Lot minął spokojnie. Zero zakłóceń. Zero jakichkolwiek niedogodności, tylko nic nie znaczące opóźnienie samolotu. Cisza przed burzą? Jestem już w Polsce. Stoję z walizką i czekam na tatę. Miał przyjechać. Mam nadzieję, ze nie będzie tak, jak ostatnim razem, że wyszło, ze musiałam wracać taksówką, na którą musiałam wydać masę kasy, biorąc pod uwagę odległość.
Pojawił się. O tyle dobrze. Sam, nie ma mamy. Pewnie musiała zostać z małą w domu, a nie chcieli ją aż tu ciągnąć. Przywitaliśmy się, a tata wziął mój bagaż i poprowadził do auta. W samochodzie rozmawialiśmy dużo. Pytał jak mi się mieszka w Londynie. Wspominał coś, ze cieszy się, ze przyjechałam, że mała rośnie jak na drożdżach. Dobrze wiedzieć. Przeprosiłam tatę i zadzwoniłam tak jak się umawialiśmy do Harrego.
-Cześć kochanie, jak lot?- powiedział na powitanie
-W porządku, a co u ciebie?
-Tęsknię
Był kochany. Rozmawialiśmy jeszcze dziesięć minut. Potem zauważyłam, ze tata się niecierpliwi, więc pożegnałam się z Harrym.
-Kochasz go?- spytał po chwili
-Tak- odpowiedziałam lekko zdziwiona
-A on ciebie?
-No też- powiedziałam jeszcze bardziej zaskoczona
-Mam nadzieję, ze to prawda- powiedział cicho bardziej do siebie niż do mnie
Popatrzyłam na niego zdziwiona, ale nic nie powiedziałam.

niedziela, 20 maja 2012

Opowiadanie cz 72

Od domu chłopaków do swojego mieszkania miałam zaledwie pół godziny drogi, więc mimo, że chcieli mnie odwieźć stwierdziłam, ze się przejdę. Co będę robić jak przyjdę? Dobre pytanie. U chłopaków zawsze było wesoło, coś się działo, u mnie siedziałam sama i nie miałam co robić.
-O wróciła moja ulubiona sąsiadka- usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam zmierzającego w moją stronę Damiana.
-Hej- ucieszyłam się na jego widok, bo dawno go nie widziałam.
Poszliśmy na spacer. Damian zaczął opowiadać o sobie. Cieszyłam się, ze to on mówi, bo mi się już kompletnie nic nie chciało. Opowiedział mi o swojej rodzinie, byłej szkole, coś o byłej dziewczynie też wspomniał. Dobrze mi się z nim rozmawiało, tacy ludzie pokazywali kim tak naprawdę są przyjaciele.

Godzinę później
Weszłam do domu. Pusty jak zawsze. Wolałabym chyba mieszkać u cioci, tam przynajmniej ktoś był. Dopiero teraz znalazłam komórkę. Była na samym dnie torebki- w sumie nic nowego. Czekał na mnie jeden SMS od Harrego: ,,Podobno byłaś zmęczona, a jak zobaczyłaś Damiana to co? Przeszło ci?". Pewnie mijali nas gdzie po drodze jak byliśmy na spacerze. Odpisałam szybko żeby załagodzić sytuację, chodź bardziej wydawało mi się, ze Harry się ze mną drażni niż jest zły.

18:10
Zadzwoniłam do Harrego, bo się nie odzywał od tego czasu. Już dawno powinni skończyć wywiad. Odebrał dopiero po trzecim sygnale.
-Słucham?
-Hej, co dziś robisz?
-A co?
-Może byśmy się gdzieś przeszli?- zaproponowałam
-A co nie spotykasz się z Damianem?- zaczęłam się śmiać
-Kocham Cię wiesz?
-Wiem- odpowiedział radośnie- będę u ciebie za godzinę
19:05
-Cześć kochanie!- krzyknął wchodząc- stęskniłaś się za Haroldem?
-Ależ oczywiście- zaśmiałam się
Przez następne trzy godziny spacerowaliśmy po mieście. Londyn nocą jest piękny. Na niebie błyszczały miliony gwiazd.
-Piękne- powiedziałam bardziej do siebie niż do Harrego
-Tak, cudowne- Harry również wpatrywał się w gwiazdy
-W Polsce miałam pokój z oknem dachowym, a pod oknem łóżko. Zawsze siedziałam pół nocy wpatrując się w nie wyczekując, aż któraś spadnie i będę mogła pomyśleć życzenie
-I co spadła?
-Tak
Słodkie nie? xd
-Spełniło się?
-Tak, chociaż się tego nie spodziewałam
-Co było twoim marzeniem?
Popatrzyłam się znacząco na Harrego. Chyba zrozumiał.

sobota, 19 maja 2012

Opowiadanie cz 71

-Kochanie obudź się- usłyszałam czyjś głos nad sobą. Nie miałam zamiaru wstawać. Wmówić cioci ze spałam do 12, a w rzeczywistości iść spać o 02:30, spać zaledwie sześć godzin, potem iść do Mateusza, a następnie załapać się na wielka przygodę w strasznym domu trwającą do 05:00 rano- nieźle. Nie chce wstawać. Moja historia z nadmiernym zmęczeniem i totalnym niewyspaniem trwa już ponad 48 godzin i w końcu mam zamiar się wyspać.
-Martina obudź się- głos nie dawał za wygraną. Po chwili poczułam pojedyncze pocałunki na swoich ramionach i coraz dłuższe i bardzie namiętne na szyi.
-Chce mi się spać- mruknęłam nie patrząc nawet kto mnie budzi i z jakiej przyczyny
-Zrobiłem śniadanie- wymruczał głos do mojego ucha
-Kuszące- powiedziałam dalej nie otwierając oczu
-Wstajesz?
-Nooo- niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam pochylającego się Harrego nade mną
-Jak się spało?
-Dalej chce mi się spać- odpowiedziałam z uśmiechem.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, ze spałam w łóżku Harrego.
-Co ja tu robię?- nie bardzo wiedziałam jak się tu znalazłam i wolałam by odpowiedział mi Harry.
Mój chłopak zaśmiał się i pocałował mnie jeszcze raz.
-Wstawaj- wymruczał mi do ucha- czekam w kuchni
Niechętnie wstałam i poszłam się przebrać w to: http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/81032705. Mieć ubrania w domu swojego chłopaka- bezcenne. Ciekawa tylko byłam jak zareaguje Louis na widok mojej bluzki. Miłośniku pasków- strzeż się! ;D
-Nadal nie wyspana?- zapytał Zayn na mój widok kiedy zeszłam na dół
-Nooo- odpowiedziałam ziewając

Chłopcy zaczęli rozmawiać o jakiś dzisiejszych wywiadach, które mają po południu. Ja z kolei zagłębiłam się w myślach o wczorajszej nocy.
 -Ej to chyba dobrze nie? Czyli, ze tu są..- powiedziała ucieszona Kate
-No własne nie zupełnie....
-Co tam jest?- spytałam
- SMS... wysłany z telefonu Nialla..
-No powiedz coś więcej wreszcie...
-Nie ma ich tu, raczej są, ale na 50%
-Co?
-Mamy ich znaleźć, coś na zasadzie podchody
-I gdzie niby mamy ich szukać?- spytała Alice
-Na pierwszym piętrze w tym pokoju z pajęczyną jest pierwsza wskazówka-  Danielle była coraz bardziej uśmiechnięta- znajdziemy ich szybciej niż się spodziewają
I tak zaczęła się zabawa w 'strasznym domu'. Oczywiście pierwsza wskazówka daleko odbiegała od tego gdzie mogą się znajdować, ale kolejne dawały już coraz więcej szans na ich znalezienie. Dom był wielki i musiałyśmy ich szukać godzinę, a na koniec się okazało, że faktyczne ich nie ma w środku, tylko w jakiejś przybudówce, której nie zauważyłyśmy wchodząc.
Teraz wszyscy siedzieli wokół stołu jedząc śniadanie i wesoło rozmawiając. Harry jak zwykle na głowie miał burzę niesfornych loków, Louis dziwnie się na mnie patrzył przez stół od momentu kiedy zauważył moją bluzkę, Zayn rozmawiał z Alice, Liam z Danielle, a Niall pogodził się z Kate, bo teraz całowali się w kącie kuchni. Wszystko powróciło do normy.
Mam zamiar w najbliższym czasie jechać do Polski. Dawno nie widziałam małej Zuzi. Stęskniłam się za nią. Rodzice w ogóle do mnie nie dzwonią, kiedy ja dzwonie do nich rzadko odbierają. Pogodzić się z tym?- chyba mus.
-O czym tak myślisz?- dopiero teraz zauważyłam że przez cały czas przygląda mi się Harry
-Że za niedługo pojadę do Polski
-Na ile?
-Nie wiem jeszcze...
-Ale wrócisz?
-Jasne głuptasie- twarz Harrego wyrażająca niepokój, urocze
______________________
Macie racje dziwnie się trochę zrobiło ostatnio. Sama zgubiłam się w tamtym wątku i nie bardzo wiedziałam jak z niego wybrnąć. No więc mam nadzieję że już wam się podoba ;D

piątek, 18 maja 2012

Opowiadanie cz 70

Popatrzyłam na dziewczyny. Dobra trzeba kontynuować.
-Harry gdzie jesteś?- zapytałam. Miałam zaledwie około 2 minut na dowiedzenie się jak najwięcej
-W domu...
-Cały czas?
-Tak...
-Gdzie chłopacy?
-Na dole...
-Daj mi Zayna, to ważne
-Nie mogę..
-Czemu?
-Bo jest na dole..
-To rusz tyłek i tam zajdź, to pilne
-A co się stało?- grał na zwłokę? No super, czas ucieka..
-TAK!- już prawie krzyczałam- daj mi Zayna, albo kogokolwiek innego !
-A mogę być ja?- to ostatnie prawie wymruczał. Telefon miałam cały czas na głośnomówiącym, więc dziewczyny wszystko słyszały. Popatrzyłam na nie z rozpaczą i w tym momencie usłyszałam przerywany dźwięk znaczący, że straciłam zasięg.
-Choćbym miała wejść jeszcze 10 razy przez to okno, dowiem się o co chodzi- powiedziałam już niemalże bliska desperacji
Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz, i jeszcze raz i jeszcze raz. Za każdym razem, udawał, albo coś podobnego do udawania nieświadomego to było, że nie wie nic o żadnym poprzednim połączeniu. Za dziewiątym razem dopiero stało się coś innego. Zamiast Harrego zadzwonił Louis.
-Chcesz z nim rozmawiać?- zapytałam Eleanor
-Dzwoni do Ciebie, ty odbierz..
 -Ok..
Słucham?
-Hej kochanie co robisz?- zapytał Harry. nie wierzę to znowu Harry! 
-Co kasa Ci się na telefonie skończyła?- spytałam z sarkazmem
-O czym mówisz?- zapytał
-Czemu dzwonisz od Louisa?
-Bo jest na dole...
W tym momencie zaczęłam się śmiać. Co to w ogóle za rozmowa? Do czego prowadzi? Tak czy siak się nic nie dowiem, bo będzie ciągle udawał, że pierwszy raz do mnie dzwoni. Teraz to ja się wyłączyłam. 
-Co robisz?- prawie krzyknęła Alice
-Hm?
-Mogłyśmy się czegoś dowiedzieć przecież!
-Na przykład tego, że nad nami jest kamera?- powiedziałam z sarkazmem wskazując znalezisko 
Nic dziwnego, że mimo, ze byłyśmy w tym pomieszczeniu tyle razy, ze jej nie zauważyłyśmy skoro była ukryta w wypchanej głowie dzika. Teraz zauważyłam ją zupełnie przez przypadek, stając tuż pod nią. 
-Myślicie, ze ta kamera ma włączony głos?
-Nie- powiedziała Danielle przypatrując się jej- nie ma szans
-Ok wiec co robimy?- spytała Alice
-Jeśli tu są znajdźmy ich, nie byłyśmy tylko na drugim piętrze i na strychu
Powoli przemierzałyśmy każdy pokój w tym domu. Kilka razy zaatakowało nas stado nietoperzy. Wpadłyśmy na ogromną pajęczynę. Minęłyśmy grającą pozytywkę. Dzwoniący telefon. Ptaka zaplątanego w kolejną pajęczynę. Jakiś szkielet czegoś (chyba dzika). Potem jeszcze wpadłyśmy do ogromnej kałuży na środku pokoju, cokolwiek tam robiła, pewnie rury pękły. Tylko ciekawe czemu miała zapach krwi... ale co tam poszłyśmy dalej.. Weszłyśmy po gnijących schodach na drugie piętro. Nadal nic. 
-A co jeśli ich tu nie ma?- spytała Kate
-To trudno przynajmniej zwiedzimy ten dom- odpowiedziała Eleanor
Każdy pokój był inny, chodź pod pewnymi względami podobnie urządzony do poprzedniego. W jednym nawet zaczeło coś chrobotać w szufladzie. Podeszłyśmy do niej spodziewając się w środku jakiegoś pająka, chrabąszcza, żuka czy cokolwiek co mogło by znajdować się w starej chałupie na podmokłych terenach.
Myliłyśmy się.
-Super..- mruknęła cicho Danielle
-Co tam jest?- zapytałam
-Komórka Liama
-Ej to chyba dobrze nie? Czyli, ze tu są..- powiedziała ucieszona Kate
-No własne nie zupełnie....

środa, 16 maja 2012

Opowiadanie cz 69

Stwierdziłyśmy, ze nie będziemy się przejmować tym wszystkim. Drzwi były nadal zamknięte, więc wyszłyśmy przez okno. Ku naszemu zdziwieniu przed budynkiem nie było, ani jednego auta.
-Co jest? Może jeszcze mamy tam wrócić?- powiedziała z wściekłością Alice- Ten deszcz w niczym nam nie pomaga- krzyczała już bardziej do siebie niż do nas
Super. Jeszcze godzinę temu, przed tym wielkim budynkiem stały dwa samochody. Jeden Zayna, a drugi Louisa, a teraz? Co jest?
-Chyba nie mamy wyboru- powiedziała smętnie Danielle. Faktycznie. Nie dość, że było przeraźliwie ciemno, to jeszcze zimno, padał deszcz i nie miałyśmy czym wrócić. Weszłyśmy, chodź chyba wolałabym siedzieć na polu i marznąć niż znów tu wchodzić. W powietrzu unosił się zapach wilgoci, wszędzie było dużo kurzu, pająków, a nawet nietoperzy. Byłyśmy prawie pewne, że nikt tu nie mieszka, ale w takim razie kim jest ten człowiek?
I znów ten moment. Stałyśmy w holu i zadzwonił mój telefon. Był to Harry. Odebrałam i ku mojemu zaskoczeniu rozmowa była następująca:
-Hej kochanie co robisz?- zapytał Harry
-Nic się nie zmieniło od godziny temu- warknęłam do telefonu. Jego zadowolenie działało mi na nerwy- a ty?
-Jestem w domu, przyjechałbym do ciebie ale niestety nie mogę...
-Kto jest z tobą?- spytałam. Tym razem nie odpuszczę
-Nikt, znaczy.. Martina ty chyba nie myślisz że cię zdradzam nie? Bo ja cię kocham. Tu są tylko chłopacy z zespołu...
-Co?- Dlaczego ta odpowiedź Harrego jest identyczna jak w poprzedniej rozmowie telefonicznej? A może ma coś na sumieniu? Już chyba mam jakieś urojenia
-No...chłopacy: oprócz mnie: Zayn, Louis, Liam i Niall...
-Daj mi Zayna- podczas tej rozmowy miałam cały czas wrażenie, że podobną już prowadziłam
-Potem... oni teraz są na dole, a ja na górze a coś się stało?
Powiedziałam Harremu nie zagłębiając się w szczegóły, że przecież przywieźli nas tu nie wiadomo po co, a potem odjechali. 
-Jesteś pewna, ze to był Zayn z Niallem?- spytał Harry. 
-A co myślisz, ze mogłabym sobie ich z kimś pomylić?- powiedziałam z sarkazmem, tak samo jak poprzednio
-No nie.. tylko... bo wiesz... Fanki oblegają nasz dom i w sumie od rana żaden z nas stad nie wychodził...
Potem nastąpił dźwięk przerywanego połączenia i uświadomiłam sobie, że straciłam  zasięg.
-Martina...-zaczęła przerażona Alice
-No?- mruknęłam ze złością. Już drugi raz rozmawiałam z Harrym i drugi raz niczego się nie dowiedziałam.
Spojrzałam na dziewczyny. Każda patrzyła na mnie z równym przerażeniem w oczach.
-Co jest?- zapytałam
-Bo.. nie wiem czy zauważyłaś..- Kate przełknęła głośno ślinę- ale twoja rozmowa z Harrym przed godzina była prawie identyczna...
-No zauważyłam- powiedziałam ze złością- znowu mówił mi, że mnie nie zdradził, jakby mi o to chodziło..
-Ty chyba nie rozumiesz... mało tego że zaczął rozmowę tak samo i mówił Ci, że cię kocha i że Cię nie zdradził, a potem, że nie może dać Ci Zayna, bo jest na dole z chłopakami- popatrzyłam na nią zdumiona, a Kate kontynuowała- potem równie zdziwiony był, że Zayn z Niallem i reszta chłopaków nie mogli wyjść z domu, bo oblegają ich fanki a na koniec wyłączył się w tym samym momencie...
Popatrzyłam na nią jeszcze raz. Miała rację. Ta rozmowa była identyczna. Wszystko odbywało się w podobnym porządku. Przyjrzałam się mojemu położeniu
-Nawet stoję w tym samym miejscu!- prawie krzyknęłam
-A może...- zaczęła Eleanor
-No?
-Może powinnyśmy wejść jeszcze raz...
-Ta jasne chciałabyś- popatrzyłam na nią jak na wariatkę
-Może to jest jakiś pomysł...Może zadzwoni Harry jeszcze raz, a wtedy spróbujesz zmienić obrót tej rozmowy...
-No dobra- zgodziłam się po chwili wahania- ale i tak mam wrażenie, że to przypadek.


Wyszłyśmy przez okno (drzwi dalej zamknięte) które znajdowało się pół metra od drzwi. Pochodziłyśmy chwilę po dworze i chcąc nie chcąc weszłyśmy znów do środka. Ledwie zrobiłam dwa kroki, wyświetlił mi się pełny zasięg i zadzwonił mój telefon. Harry. Przypadek? Oby tak..
-Hej kochanie co robisz?- zapytał Harry

wtorek, 15 maja 2012

Opowiadanie cz 68


Rozmowę miałam ustawioną na głośnomówiącą więc dziewczyny słyszały wszystko. Po słowach Harrego każda z nas popatrzyła na siebie w osłupieniu. Ta jasne, uwaga, bo ci wierzę- myślałam. Chciałam to też powiedzieć Harremu, który nagle się wyłączył tłumacząc się nadmiernymi hałasami, a sama tez traciłam zasięg, wiec połączenie zostało przerwane. Nie miałyśmy jak zadzwonić.
-Dobra, mam tego dość- powiedziała Eleanor tracąc najwyraźniej cierpliwość- chodźmy stąd, mamy jedno  sprawne na dwa auta, możemy stąd wyjechać
-Chyba nic tu po nas- dodała Kate nieco wystraszona całą sytuacją
Niespodzianka? Chyba tak.. Ale na pewno nie miła... Drzwi były zamknięte.
-Któraś je zamykała na jakiś zamek?- spytałam
-Nie, ale nie mogą być na zatrzask..- powiedziała Alice- co by to były za drzwi, które nie da się otworzyć od wewnątrz. Jak zatrzask to raczej z zewnątrz.
Ale nic to nie dało, bo nadal były zamknięte.
-Dobra, pozwiedzajmy może, co?- zaproponowałam jednocześnie nie mając na to najmniejszej ochoty
-Jesteś pewna?- dał się słyszeć głos Alice
Nie odpowiedziałam, ale i tak wiedziały co bym odpowiedziała. Powoli ruszyłyśmy wgłąb domu. Nie zamieszkały od 50-ciu lat? Z zewnątrz na pewno. W środku obstawiałabym  więcej, gdyby nie to, że paliły się gdzie nie-gdzie pojedyncze światła.
-Przynajmniej elektryczność tu mają- mruknęła cicho Danielle, jednak jej głos poniósł się echem i mimowolnie zaczął odbijać się wśród ścian
-Dobra chodźmy zwiedzić te budę i jakoś stąd się zmywamy- powiedziała Alice najwyraźniej zniecierpliwiona ciągłą bezczynnością.
Weszłyśmy chyba do każdego pomieszczenia na parterze, ale nie znalazłyśmy nikogo, nie mówiąc już o jakimś wyjściu. Powoli zaczęłyśmy wchodzić po schodach na pierwsze piętro. Skrzypiące schody dawały znać o swojej starości. Piętro okazało się jeszcze większe niż parter, chodź nie wiem jak to możliwe. Mimo, że schody prowadziły jeszcze wyżej, postanowiłyśmy zobaczyć co tutaj się znajduje.
Weszłyśmy do pierwszego pomieszczenia. Była to sypialnia. Nie odkurzana masę czasu, bo pomiędzy łóżkiem a potężnym baldachimem znajdowała się jeszcze większa pajęczyna. W pomieszczeniu był specyficzny zapach, którego przyczynę znalazłyśmy po chwili. W pajęczynie zaplątany był na pół rozkładający się już ptak. Pewnie tę siedzibę opuściły także i pająki, biorąc pod uwagę, ze ów ptak nie jest w kokonie. Z przerażeniem poszłyśmy do następnego pokoju. Był ciemny, a na środku leżał na małym stoliczku w świetle księżyca telefon. Popatrzyłyśmy na niego, a on zaczął dzwonić. Domyślałam się już o co chodzi w tej całej akcji, ale nie chciałam zdradzać chłopaków.
-Odebrać?- spytała przerażona Alice
Nikt jej nie odpowiedział. W końcu niepewnie podeszła do dzwoniącego jakby w przestrzeń telefonu i odebrała
-Słucham?- spytała drżącym głosem
Nikt nie odpowiedział.
Następne pomieszczenie. Wyglądało na bawialnie. Sądząc po malowniczych wnętrzach i bogactwie wystroju właściciele musieli być bardzo bogaci. Nie znalazłyśmy nic. Nagle w ciemności rozległ się dźwięk pozytywki http://www.youtube.com/watch?v=Wa79ScO_Ovk. Stanęłyśmy bez ruchu.
-Chodźmy stąd- powiedziała Alice cofając się
-Chyba to najlepszy pomysł, ale jak?- powiedziała Eleanor
-Nie wiem przez okna
Zbiegłyśmy na parter, jednak nie zdążyłyśmy zrobić, ani kroku a przed nami pojawił się jakby spod ziemi ów odźwierny
-To jeszcze nie czas- powiedział smętnie i odszedł
____________________________
Nie jestem niestety zadowolona z tego rozdziału, bo miał wyglądać zupełnie inaczej, ale nie mogłam w necie znaleźć jednej rzeczy, na której w większości ten rozdział by się opierał. Wtedy byłby bardziej realistyczny, a tak to wyszła bardziej komedia, przynajmniej dla mnie. Jednak mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba ;D
Ten rozdział miał być wczoraj ale nie miałam nie wiadomo czemu internetu ;D
;*

sobota, 12 maja 2012

Opowiadanie cz 67

Na te słowa wybuchnęłyśmy z Alice śmiechem. Powaga Zayna była powalająca. Rozglądnęłam się by zobaczyć minę Nialla, ale go nie było.
-Gdzie Niall?- zapytałam
Alice również się rozglądnęła
-Stał obok mnie przed chwilą- powiedziała zdziwiona. Popatrzyłyśmy zdziwione na Zayna, który spojrzał na nas z miną typu ,,A nie mówiłem?". Na to o mało znowu nie zaczęłam się śmiać.
-Dobra, gdzie jesteśmy?- spytałam Zayna
-Oglądałyście może ,,Calvaire" ?
-Ten francuski horror?- zapytałam
-No właśnie...
Popatrzyłam na Zayna zdziwiona. Co ma jakiś francuski horror do wielkiego domu na obrzeżach miasta, a przy którym właśnie stoimy? Ok dobra. W tym filmie było coś o jakimś uwięzionym muzyku, ale co z tego? 
-Martina! Alice!- ku nam zmierzała właśnie Eleanor, Danielle i Kate- myślałyśmy że jesteśmy tu same
-A gdzie my w ogóle jesteśmy?- spytała Kate stając przy nas
-Nie wiem- powiedziała smętnie Alice
-Zayn może byś powiedział nam wreszcie...- odwróciłam się ale Zayna nie było- ej był tu przed chwilą...
-Gdzie my jesteśmy?- zaczęła jęczeć Alice- Fajnie by było jakby było chociaż jasno, a nie w zupełnych ciemnościach stać po środku lasu przy jakiejś opuszczonej ogromnej chałupie...
-A skąd wyście się tu wzięły?- zapytałam dziewczyn
Okazało się, ze przyjechały tu tak samo jak ja z Alice, z tą różnicą, że ich auto przestało działać a nasze jest zupełnie sprawne, przynajmniej tak mi się wydaje. W zupełnie podobnych okolicznościach zniknął Liam i Louis, a Harrego nie widziały. 
-Szukałyśmy ich, ale ich nigdzie nie ma... nawet weszłyśmy w pobliże tego domu, ale nikt nie otwiera..- mówiła cały czas Danielle
-Chodźmy ich poszukać, co?- zaproponowała Kate, była dziewczyna Nialla
Ciekawy pomysł... omijając fakt, ze zbliża się godzina 21 i jest mega ciemno.  Ale w sumie nie miałyśmy innego wyboru.


10 minut później
Wciąż błądziłyśmy naokoło domu, nie śmiąc do niego wejść. Ale w sumie czemu?
-Pukamy?- zapytałam. Od razu spostrzegłam, ze nie ma tam czegoś takiego jak dzwonek, domofon czy coś w tym stylu. Tylko wielka kołatka w kształcie głowy lwa. Ładna nawet. Taka brytyjska. 
-Ok- powiedziała Alice nie ruszając się z miejsca
Podeszłam i zapukałam. Z zewnątrz usłyszałyśmy echo kołatki odbijające się po zapewne pustych ścianach tego domu. Kiedyś to musiał być piękny dworek. Teraz był zbyt zapuszczony, sprawiający wrażenie jakby nikt w nim nie mieszkał od co najmniej 50-ciu lat. 
-Chodźmy stąd, nikt nie otwiera- marudziła Alice
-Czekaj- powiedziałam
W dwóch minutach otworzył drzwi jakiś starszy mężczyzna. Wyglądał w swoim stroju na odźwiernego, ale coś w jego spojrzeniu na to nie wskazywało. Był to mężczyzna około 80 lat z mniej więcej 160 cm wzrostu. Mógłby być wyższy, gdyby nie to, że chodził pochylony.  Zanim któraś z nas zdążyła się odezwać, on z nutką jakiejś majestatyczności oznajmił:
-Pan czekał na Was, jesteście w samą porę- w tej chwili usunął się z przejścia i gestem zaprosił nas do środka
-Kurwa co jest?- powiedziała Danielle
Każda z nas popatrzyła się po sobie. Wejść czy nie? Jaki znowu pan? Na polu zaczęło padać. Nie miałyśmy wyjścia. Wóz albo przewóz. W końcu weszłyśmy, rozglądając się za odźwiernym. Nigdzie go nie było. 
Zadzwonił mój telefon. Uff w razie czego przynajmniej zasięg tu jest..
-Hej kochanie co robisz?- zapytał Harry
-Ja? Och nic takiego, właśnie stoję z dziewczynami w jakimś zapomnianym zamku- powiedziałam z ironią- ej gdzie jesteś?
-W domu, przyjechałbym do ciebie ale niestety nie mogę...
-Kto jest z tobą?- spytałam, bo słyszałam jakieś głosy. Najprawdopodobniej spytałam zbyt gwałtownie sądząc po odpowiedzi Harrego
-Nikt, znaczy.. Martina ty chyba nie myślisz że cię zdradzam nie? Bo ja cię kocham. Tu są tylko chłopacy z zespołu...
-Co?- prawie krzyknęłam- którzy?
Harry moim pytaniem wyraźnie się zmieszał i zdziwił, bo odpowiedział to w sposób jakby tłumaczył przedszkolakowi jakąś prostą rzecz:
-No wszyscy, ja, Zayn, Louis, Liam i Niall...
-Co oni tam robią?- spytałam bardziej siebie niż Harrego
-No mieszkają..
-Daj mi Zayna do telefonu- przerwałam mu
-Potem... oni teraz są na dole, a ja na górze a coś się stało?
Wytłumaczyłam Harremu co wydarzyło się od wyjścia z domu, po teraźniejszy moment
-Jesteś pewna, ze to był Zayn z Niallem?- spytał Harry. W tym momencie się wkurzyłam, za kogo on mnie ma?
-A co myślisz, ze mogłabym sobie ich z kimś pomylić?- powiedziałam z sarkazmem
-No nie.. tylko... bo wiesz... Fanki oblegają nasz dom i w sumie od rana żaden z nas stad nie wychodził...

piątek, 11 maja 2012

Opowiadanie cz 66

-Słucham?- odebrałam zmęczona. Numer był zastrzeżony.
-Odwal się od Harrego, dobrze Ci radzę- brzmiał głos w słuchawce. Po chwili dało się tylko słyszeć urywane dźwięki  przerwanego połączenia. Co jest? Nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć, więc poszłam spać z postanowieniem, że nie powiem o tym incydencie chłopakom, by się nie martwili.

Rano (ok 15:30 xd)
-No wreszcie!- Mateusz rzucił się na mnie, wyraźnie ucieszony wizytą- myślałem, że już nigdy nie przyjdziesz
 -Ja? A sam nie możesz przyjść?- zapytałam z uśmiechem odwzajemniając uścisk
 Weszłam do domu. Było dokładnie tak, jak zawsze, żadnych zmian. Oni nie lubią zmian.
-Kochanie jesteś jakaś nie wyspana- powiedziała ciocia- to był zły pomysł byś sama mieszkała
-Ja nie jestem wyspana?- powiedziałam z uśmiechem- wstałam o 12 i zdecydowanie się wyspałam
-Taa jasne- powiedział Mateusz, który mi najwyraźniej nie uwierzył. Popatrzyłam na niego tak, ze po chwili odwrócił wzrok, a potem uśmiechnął się i dodał- i tak ci nie wierzę
-Nieee!- krzyknęłam z udawanym przerażeniem- i co ja teraz zrobię? Oj biada mi biada! Mateusz mi nie wierzy!- jednak fakt faktem nie wyspałam się i zaczęłam ziewać zdradzając swoją pozycję
Na to Mateusz z szyderczym głosem:
-Hhahahahaaha- wybuchnął śmiechem- i kto miał rację? Kto?
-Na pewno nie ty!- zaczęłam się śmiać
-Ja ci dam!- krzyknął i zaczął gonić mnie po całym domu. Nagle usłyszałam huk i słowa Mateusza- Ja pierdole, znowu ten chodnik!
Wychyliłam się zza ściany i nie mogłam opanować śmiechu. Z bólem brzucha osunęłam się po ścianie na ziemię, nadal nie mogąc przestać się śmiać
-Takie śmieszne?- zapytał patrząc na mnie ironicznie
-Tak- odpowiedział zwijając się ze śmiechu

O 19:30 wróciłam do domu. Po chwili zadzwonił Zayn.
-Hej mogę wpaść z Niallem?- zapytał
-Jasne wbijajcie
Po 15-stu minutach byli już pod moimi drzwiami.
-Ubieraj się wychodzimy- powiedział Zayn w progu drzwi
-Co? Gdzie?
-Na spacer- powiedział Niall
-Teraz?- spytam z niedowierzaniem. Zdecydowanie nie chciało mi się iść
-Noo teraz- uśmiech Zayna był boski
-Ok dobra wejdźcie- zaprosiłam ich do środka- zaraz będę gotowa
Przebrałam się w to: http://www.photoblog.pl/modnexozestawy/122293987 i wyszłam za chłopakami.
-Gdzie idziemy? - spytałam w końcu
- Zobaczysz- powiedział Niall
-A nie możecie mi powiedzieć?- zapytałam
-Nie- odparł Zayn
-Czemu?- i tak mi to nic nie da, ale może uda się cokolwiek od nich wyciągnąć
 -Bo obiecaliśmy- powiedział Niall
-Komu?
-Czy ty musisz tyle pytań zadawać? I tak ci nic nie powiemy- oczy Zayna mówiły, ze będzie się trzymał tej jakże tajnej tajemnicy
-Mi nie powiecie?- ostatnia deska ratunku?
-Nawet tobie- Niall zaczął się śmiać widząc moja minę
-Mam się bać?- spytałam Zayna
-Chyba tak
Popatrzyłam na niego, na co on wybuchnął śmiechem.
-Wszystkiego dowiesz się na miejscu- powiedział
-Ok- dałam w końcu za wygraną. Kto jak kto, ale że oni coś powiedzą to mało prawdopodobne

10 minut później
Podeszliśmy pod dom Alice. Do niej idziemy? Nie mogli od razu tak powiedzieć? Ale Zayn wszedł sam, a za chwilę wrócił z Alice.
-Gdzie idziemy?- zapytała mnie Alice
-Nie wiem- zaśmiałam się
Pod domem Alice było auto Zayna do którego wszyscy wsiedliśmy i pojechaliśmy w nieznane.
-Gdzie Harry?- spytałam nagle
Zayn i Niall popatrzyli po sobie nie wiedząc co powiedzieć
-W domu           }
                          }- każdy z nich powiedział jednocześnie co innego
-U rodziców       }

Na końcu jednak oboje dodali: W domu u rodziców
-Aha- powiedziałam. Nie mógł przecież tam być, bo wybierał się odwiedzić mamę dopiero w przyszłym tygodniu, a w ogóle pożegnał by się..
Miałam dziwne wrażenie, ze tam gdzie jedziemy spotkamy Harrego, wiec nie zadawałam więcej pytań, bo Zayn i Niall w wytłumaczeniach dotychczas mylili się coraz bardziej.

Po 10-ciu minutach dojechaliśmy. Moim oczom ukazał się duży budynek
-Gdzie jesteśmy?- zapytałam
-W domu grozy- powiedział z śmiertelną powagą w głosie Zayn...
_______________________
Może jakieś komentarze? ;D

środa, 9 maja 2012

Opowiadanie cz 65

Mieliśmy się spotkać w Hyde Park według naszej 'tradycji'. Kiedy przyszłam z Harry na miejsce ,,zbiórki" był już Liam z Danielle i Niall, za chwilę doszedł Louis z Eleanor. Po pięciu minutach zauważyłam zmierzającego w naszym kierunku Zayna z Alice. Nie widziałam go od czasu, gdy powiedział że mnie kocha w moim pokoju u Mateusza w domu. Masę czasu. Alice jak zwykle pozytywna na całego przytuliła mnie, Zayn najwyraźniej nie wiedział co ma zrobić w tej sytuacji, więc powiedział tylko ciche 'cześć'. Louis chyba wyczuł nasze zmieszanie, więc szybko przystąpił do działania, jak to Louis. Zmienił błyskawicznie temat, co pomogło wybrnąć nam z kłopotliwej sytuacji.
W końcu poszliśmy do kina. Kupiliśmy popcorn, cole i weszliśmy. W kinie siedziałam pomiędzy Harrym, a Louisem. Była to jakaś komedia romantyczna, z której mało wiedziałam, bo w pewnym momencie wyłączyłam się całkowicie. Harry spoglądał na mnie co jakiś czas, a ja musiałam udawać, ze świetnie się bawię.
-Nie da oglądać się filmu patrząc w podłogę- usłyszałam obok siebie głos Louisa. Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, ze moje udawanie wyszło mi spod kontroli.
-Zamyśliłam się- odpowiedziałam- świetny film
-Przecież ty go w ogóle nie oglądasz- Louis osoba, która zawsze wie wszystko najlepiej i znowu ma rację, wkurzające trochę
-Oglądam- mruknęłam i wróciłam, a raczej zaczęłam oglądanie filmu
Ku mojemu zdziwieniu skończył się po piętnastu  minutach, co oznaczało, ze tak naprawdę widziałam tylko koniec.
-Alice- zawołałam ją cicho przy wychodzeniu
-No?
-Masz tą ulotkę z opisem filmu?- zapytałam
-Mam a co?
-To daj- musiałam przecież wiedzieć o czym to mniej więcej było.
Pojechaliśmy do domu chłopaków, gdzie postanowili zrobić ognisko. W drodze powrotnej połączyłam się jeszcze z wi-fi i sprawdziłam recenzje tego filmu. Strzeżonego Pan Bóg strzeże. I nie myliłam się, byłam pewna że przyda mi się to przy pierwszej wolnej okazji.
-Martina o czym był film pamiętasz?- zapytał nagle Louis, kiedy siadałam na ławce obok Harrego
I tu Cię mam, uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyrecytowałam mu całe streszczenie filmu zapisane na ulotce. Kątem oka zauważyłam Alice, która wpatrywała się to w ulotkę to we mnie. Przez ten czas zdążyłam się tego nauczyć.
-Wow- powiedział Louis- a co o nim sadzisz?
I poszła następna regułka, czyli jakaś pozytywna recenzja znaleziona w necie.
-Ej- uśmiechnął się- a dałbym głowę, że nie oglądałaś w ogóle tego filmu
-Podzielna uwaga- powiedziałam cicho i szybko zmieniłam temat.

02:15
Wróciłam do domu. Cieszę się, że jutro sobota, bo  zdecydowanie nie chce się mi iść do szkoły. Obiecałam cioci, ze jutro do nich przyjdę, a właściwie to już dzisiaj. Mam im opowiedzieć jak mi się mieszka, tak jakby sami nie mogli przyjść i sprawdzić. Kiedy miałam iść już spać, zadzwonił mój telefon. Niechętnie podeszłam do stolika na którym znajdowała się komórka i spojrzałam na wyświetlacz. Ale tego się nie spodziewałam..

wtorek, 8 maja 2012

Opowiadanie cz 64

Przed szkołą, po lekcjach czekał już na mnie Arthur.
-No idź- powiedziała Alice- i nie patrz w okna
-Czemu?- zapytałam
-A jak myślisz?- powiedziała Alice. Wiedziałam co miała na myśli. W oknach była spora gromadka dziewczyn obserwująca każdy mój, nawet najmniejszy ruch w stronę Arthura. Wiedziały, że mogą być spokojne, mimo, ze on jest singlem, ja im nie zagrażam w 'zdobywaniu' go, bo mam chłopaka. Pożegnałam się z Alice i podeszłam do Arthura.
-Długo czekasz?- zapytałam
-Nie, dopiero przyszedłem- odpowiedział całując mnie w policzek- idziemy?
-Jasne- odpowiedziałam
Długo rozmawialiśmy. Arthur koniecznie chciał wiedzieć o wszystkim, jak to się stało, że się przeprowadziłam do Anglii. Nie chętnie opowiedziałam mu o tym, chodź nie miałam na to ochoty.
-Słyszałam, ze jesteś wolny- powiedziałam znudzona ciągłymi rozmowami o moich sprawach- deskorolka górą?
-Jasne- uśmiechnął się- nie potrafię być dłużej w związku, za bardzo czuję się, no nie wiem...-tu zamyślił się na chwilę- uwiązany do jednej osoby- nagle popatrzył na mnie ze zdziwieniem- a skąd wiesz?
-Biorąc pod uwagę, ze wystarczy by ktoś powiedział twoje imię, by dziewczyny w przestrzeni kilku metrów nagle przestały rozmawiać i zaczęły się przysłuchiwać, to w sumie nie trudne do wywnioskowania- uśmiechnęłam się- a w ogóle to Alice mówiła
-Nie wiem czego one ode mnie chcą- powiedział zdziwiony- ładne są i w ogóle, ale ja nie szukam dziewczyny
I tak rozmawiając doszliśmy w końcu do skateparku. Po dwóch godzinach byłam już w domu. Przebrałam się i wyszłam do centrum, by kupić książki, bo nie miałam zamiaru sama przez cały czas siedzieć w domu. Tak chyba teraz będzie wyglądał mój dzień. Wątpię bym po szkole spędzała dużo czasu w domu.

3 godziny później
Przyjechał Harry. W tym momencie jedyna osoba, która jest w stanie poprawić mi humor.
-Co jest?- zapytał
-Nic- odpowiedziałam z uśmiechem i go pocałowałam
-Nie wierzę- powiedział- znam Cię zbyt dobrze
Zaczęłam się śmiać. Faktycznie dobrze mnie znał. Zawsze wiedział gdy coś mnie gnębiło i starał się mi pomóc. Jednak nie miałam zamiaru zwierzać mu się z moich obaw.
-Mam propozycję- powiedział nagle
-No?
-Chodźmy dziś wszyscy do kina
-Wszyscy czyli kto?- zapytałam
-No my, Louis, Eleanor, Liam, Danielle, Niall, Zayn, Alice..
-Sporo osób- zaśmiałam się. W ogóle sobie nie zdawałam sprawy, że każdy członek zespołu ma kogoś, przez co uzbierało się...- zaraz a Kate?- Harry nie wymienił dziewczyny Nialla
-No.. oni już nie są razem..
-Czemu?- zapytałam
-W sumie to nikt z nas nie wie..- powiedział- to co idziemy?
-Jasne- ucieszyłam się
Harry zadzwonił do wszystkich. Najpierw do Louisa, potem do Liama, Nialla i w końcu do Zayna. Każdy z nich się zgodził i miał zadzwonić do swojej dziewczyny...

poniedziałek, 7 maja 2012

Opowiadanie cz 63

Obudził mnie cudowny zapach. Otworzyłam niechętnie oczy i popatrzyłam przed siebie. Leżałam w swoim łóżku. Mimowolnie poszłam do kuchni, gdzie Harry najprawdopodobniej był w swoim żywiole. Był tak zajętym robieniem śniadania, ze nawet nie zauważył kiedy weszłam. Siadłam przy stole i wpatrywałam się w mojego chłopaka. Mimo, ze był odwrócony do mnie tyłem, wyglądał słodko. Dostrzegł mnie dopiero, kiedy się odwrócił
-Nie śpisz już?- zapytał
-Nie mogę. Idę dziś przecież do szkoły- odpowiedział z uśmiechem
-Ahh tak zapomniałem- powiedział całując mnie. Harry z chłopakami nie chodzą do szkoły. Mają można by powiedzieć prywatnych nauczycieli. Cały czas koncertują lub mają jakieś trasy, więc jakby chodzili do szkoły jak każdy inny to prędzej czy później by ją pewnie zawalili.

2 godziny później
Harry zawoził mnie do szkoły. Nie byłam pewna czy chcę tam jechać. Zmieniać szkołę w środku roku? Daremnie, moi rodzice mają dziwne pomysły. Poprosiłam Harrego, by nie odwoził mnie pod samą szkołę, tylko zostawił wcześniej. Nie chciałam robić zamieszania, że jestem dziewczyną Harrego Stylesa. Harry chcąc nie chcąc się zgodził.
-Kocham cię- powiedział kiedy wychodziłam z samochodu
-Ja ciebie też- odpowiedziałam.
Weszłam do szkoły głównymi drzwiami. Nie bardzo wiedziałam w którą stronę powinnam się kierować.
-Pomóc ci?- usłyszałam obok siebie czyjś głos. Spojrzałam w te stronę i ku mojemu zdziwieniu była to Alice- chodzimy do tej samej szkoły super nie?- powiedziała zadowolona
-No jasne, hej- ucieszyłam się. Dawno jej nie widziałam
-Gdzie musisz teraz iść?- spytała
-Do sekretariatu- powiedziałam- mają mi dać plan lekcji i spis podręczników
-Ok chodź za mną- powiedziała. Zastanawiałam się czy nadal jest z Zaynem, ale chyba nie powinnam pytać. Lepiej by było jakbym zapytała o to Harrego. Alice mogłaby pomyśleć coś więcej.
Okazało się, że nie dość, że chodzimy do tej samej szkoły, to jeszcze do tej samej klasy. Spóźniłyśmy się nieco na lekcje, bo dyrektor zaczął objaśniać mi ocenianie. Fakt, inne niż w Polsce.
Alice zapukała do klasy i weszła, a ja za nią. Zaraz tez przedstawiła mnie reszcie klasy i nauczycielce
-Może nam coś o sobie opowiesz?- zapytała nauczycielka
-Jestem Martina, mam 18 lat. Niedawno przeprowadziłam się do Anglii, jednak nie jestem tu pierwszy raz. W Londynie byłam podczas wakacji,  u rodziny i jeszcze w listopadzie
-Skąd się znacie z Alice?- zapytała nauczycielka. Alice wzrok świadczył o tym bym nie wspominała jak dokładnie się poznałyśmy. Sama nie chciałam o tym mówić. Nic ciekawego, poznać się w szpitalu i to jeszcze w takich okolicznościach.
-Tak jakoś- powiedziałam- natknęłyśmy się na siebie przez przypadek
-Dobrze, usiądź- powiedziała nauczycielka- wygląda na to, że mamy dziś dwóch nowych uczniów
Rozglądnęłam się z zaciekawieniem po klasie. Kto jeszcze?
-To ja- odezwał się ktoś w głębi sali, jakby odgadł moje myśli. Popatrzyłam w tamtą stronę- hej Martina, nie wiedziałem, że tak szybko się spotkamy- powiedział Damian
-Hej- i pomachałam mu
-Widzę, że już kilka osób tu znasz-powiedziała nauczycielka
-To nie wszyscy- wtrąciła się Alice. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem- tutaj jeszcze chodzi Arthur, tylko do innej klasy- powiedziała. Na te słowa kilka dziewczyn popatrzyło na siebie w porozumiewawczych spojrzeniach
-Super- ucieszyłam się
-Znasz go?- zapytała nauczycielka, która najwyraźniej tez od razu wiedziała o kogo chodzi
-Tak- powiedziałam- poznaliśmy się w wakacje- dodałam nie zważając na zazdrosne spojrzenia moich nowych koleżanek. Jak na razie mam wrażenie, ze do lepsze klasy, ani szkoły, nie mogłam trafić.
Na pierwszej przerwie, dowiedziałam się rozmawiając z jakąś dziewczyną, ze Alice jest najbardziej popularną dziewczyną w szkole, bo jest z Zaynem Malikiem. nikt chyba nie wiedział, ze jestem z Harrym. Po późniejsze rozmowie z Alice poprosiłam ja by nikomu o tym nie mówiła. Wolałam żeby ktoś mnie lubił za to kim jestem a nie za to z kim jestem.
Z czasem poznałam coraz więcej ludzi. Możliwe, ze temu, ze większość jest z Anglii, a ja z Polski. Byli otwarci, mili i bardzo pomocni. Alice oprowadziła mnie po szkole, przedstawiając mnie swoim znajomym. Dopiero pod koniec przerwy zauważyłam zmierzającego w naszym kierunku Arthura.
-Hej- powiedział przytulając mnie mocno- czemu nie mówiłaś że będziesz tu do szkoły chodzić?- zapytał
-Sama nie wiedziałam. Dowiedziałam się wczoraj, a w ogóle skąd miałam wiedzieć, że tu chodzisz?- zaśmiałam się
-Alice już cię oprowadziła?- zapytał
-No, na tej przerwie, poznałam masę ludzi- powiedziałam
-Może przejdziemy się na spacer po szkole?- zapytał. Dopiero teraz dostrzegłam zgromadzone wokół nas dziewczyny, które słuchały każdego słowa wypowiedzianego przez Arthura.
-Jasne- powiedziałam

Godzinę później zadzwonił do mnie Harry
-Hej Kotku, jak w szkole?- zapytał. Opowiedziałam mu wszystko co wydarzyło się od rana. Głos zmienił mu się w momencie, kiedy powiedziałam mu ze Damian chodzi ze mną do klasy, ale starał się tego nie okazywać.
-Wiesz co, nie mogę po ciebie przyjechać- powiedział ze smutkiem w głosie- wyskoczyła nam próba
-Nic się nie stało. I tak miałam dzwonić, ze nie musisz- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze pięć minut, a potem zadzwonił dzwonek na lekcję.
Dziewczyny w klasie mimo, ze były miłe, odnosiły się do mnie z  dystansem. Nie bardzo wiedziałam czemu. Wyjaśniła mi to dopiero Alice. Spowodowane było to tym, ze znam Arthura i umówiłam się z nim po szkole.
-Są zazdrosne- powiedziała Alice- ale można to zmienić- popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. Co ona chciała zrobić?
-Martina- powiedziała na cały głos- może przeszlibyśmy się w czwórkę, ja, ty, Zayn i twój chłopak do kina jutro?- dziewczyny na to ożywiły się nagle. Widocznie zadowolone, ze mam chłopaka i nie stwarzam  zagrożenia, ze mogę być z Arthurem.
Ciekawy dzień, fajna szkoła, mili ludzie. Jak na razie to moje nowe życie się mi podoba..
_______________
Dziękuję za cierpliwość ;D <3