poniedziałek, 30 kwietnia 2012

,,We don't have the power but we never say never..."

Więc tak:
Do dnia 7 maja (poniedziałek) czyli za tydzień, następuje chwilowe zawieszenie tego bloga, ze względu na to, ze dużo osób pojechało gdzieś w tym okresie, a sama też nie dam za bardzo rady pisać...

Na ten czas znalazłam dla Was kilka filmików, które w szczególności mi się podobają:
  <3
2.http://www.youtube.com/watch?v=THnD6Q-wG1A
Hahhahaha kocham jak on się śmieje <3
3. http://www.youtube.com/watch?v=m4hoyGriAZk&feature=related
A to chyba polubi każdy hahahahha ;*
4.  http://www.youtube.com/watch?v=bnX-rwTTL0s
Oni są słodcy ;D


No to by było na tyle, może uda mi się coś dodać do tego czasu, ale wątpię. 
Odpoczywajcie póki wolne od szkoły
Pozdrawiam ;* 


P.S Kilka zdjęć które najbardziej mi się podobają:
Liam <3

Harry <3

Louis <3

Niall <3

Zayn <3



niedziela, 29 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 62

Spojrzałam w stronę osoby, która usiadła obok mnie na ławce. Było tak ciemno że nie widziałam twarzy
-Miałem nadzieję ze cię tu spotkam- odezwał się głos. Przyjrzałam się bliżej osobie siedzącej obok mnie. To był Damian, ale co on tu robi?
-Czemu?- spytałam zdziwiona
-Bo wydajesz się być samotna
-Co?- zapytałam- nie jestem samotna. Mam chłopaka, rodzinę..
-Dobrze wiesz że nie o to mi chodzi- powiedział. Zaczął mnie przerażać, mówił bardzo zagadkowo. Wyglądał jakby coś mi chciał jeszcze powiedzieć, ale najwyraźniej się rozmyślił i się uśmiechnął szeroko- wydaje mi się że musisz wracać
-Czemu?
-Bo jesteś tak przemoczona, że jutro z łóżka nie wstaniesz- spojrzałam na siebie. Fakt nic nie zobaczyłam, ale za to poczułam jak ubrania się do mnie kleją, bo tak są mokre od deszczu.
Wstaliśmy z ławki. Chciałam się z nim pożegnać ale Damian stwierdził, że mnie odprowadzi. Najdziwniejsze było to, że sprawiał wrażenie, że wie dokąd iść. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a on chyba odgadł moje myśli, bo szybko dodał:
-Widziałem  jak wracałaś dziś z zakupów, mieszkam blok dalej- uśmiechnął się szeroko- jesteśmy praktycznie sąsiadami.
 Weszłam do mieszkania, było w nim ciemno i pusto. Może i jestem samotna. Przecież jakbym nie była to nie siedziałabym przez trzy godziny na ławce w parku i to jeszcze w ulewę. Podeszłam do najbliższej szafki, na której zapomniała komórki wychodząc z domu. Dwadzieścia nieodebranych połączeń i dziesięć SMS-ów. Wszystkie od Harrego. Postanowiłam do niego oddzwonić, może coś się stało.
-Czemu nie odbierałaś?- spytał Harry z wyraźną ulgą w głosie.
-Poszłam na spacer i zapomniałam komórki, coś się stało?- zapytałam
-Nie, nic, ale dzwoniłem do ciebie, nie odbierałaś, myślałem że coś się stało-powiedział- miałem do ciebie właśnie jechać- nawet nie ściema. Ostatnie nieodebrane połączenie było sprzed pięciu minut.
-Żyje i mam się dobrze- zaśmiałam się
-A przyjechać mogę?- zapytał Harry
-Tak późno?- spytałam. Dochodziła już godzina 22,a ja miałam na następny dzień iść do szkoły.
-No...mogę?- spytał- Tylko na chwilę- powiedział to tak słodko, że musiałam się zgodzić
15 minut później był już u mnie. Spostrzegł od razu że w przedpokoju wisy przemoczona kurtka, a na krześle bluzka ze spodniami, których jeszcze nie zdążyłam wykręcić.
-Co ty robiłaś?- spytał
-Nic byłam na spacerze- odpowiedziałam
-Ale, że aż tak zmokłaś..- powiedział prawie z niedowierzaniem. Za chwilę tez poszedł do kuchni i zrobił nam gorącą herbatę. Ja z kolei włączyłam film, który przyniósł Harry. Kiedy się odwróciłam nie było go w kuchni. Zaraz wyszedł z pokoju niosąc ze sobą gruby koc i mnie nim mocno otulił.
-Ciepło mi przecież- powiedziałam, bo taka była prawda. Wołałam się przytulić do niego. Harry uśmiechnął się i pocałował w usta-oo jeszcze cieplej- powiedziałam z uśmiechem.
Film, który przyniósł Harry był mega nudny, a może to ja byłam zmęczona tym wszystkim? Nawet nie spostrzegłam kiedy zasnęłam w jego ramionach.

sobota, 28 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 61

W ciągu następnych kilku godzin nie wydarzyło się nic szczególnego. Przywitanie przebiegło najzupełniejszym porządku. Dostałam klucze do mojego nowego domu. Nie wiem czy mogę to nazywać domem ale chyba będę musiała. Harry odwiózł mnie pod mieszanie. Znajdowało się w fajnym położeniu. Wychodziło na to że miałam wszędzie blisko.
-Pomóc ci się rozpakować?- spytał Harry
-Nie, nie trzeba- odpowiedziałam w zamyśleniu
-To ja już pójdę- powiedział niepewnie- jakby coś to zadzwoń ok?
-Jasne, dzięki- odpowiedziałam. Harry podszedł i mnie przytulił. Słodkie.
Potem zostałam sama w mieszkaniu. Dostałam mieszkanie z meblami. Do pełni ,,szczęścia" pozostaje mi się tylko rozpakować i iść na zakupy, bo nie miałam nic do jedzenia. Rozpakować mogłam się później więc wyszłam z domu. Błądziłam trochę, bo nigdy tu nie byłam, ale po pewnym czasie znalazłam wszystko czego potrzebowałam. Weszłam do dużego supermarketu i kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy. Był tłok więc na koniec jeszcze stałam 20 minut w kolejce do kasy. Wyszłam obładowana kierując się w stronę domu. Kiedy doszłam, zauważyłam pod domem samochód Louisa. Weszłam szybko, a właściwie tak szybko na ile pozawalały mi na to zakupy i fakt, ze mieszkam na piątym piętrze i muszę iść na nogach.
-No wreszcie- krzyknął Louis na mój widok. Obok niego stała Eleanor, która przytuliła mnie na przywitanie-już myślałem że nie chcesz otworzyć- uśmiechnął się szeroko
-Hej, wchodźcie- otworzyłam im drzwi
-Widzę że byłaś na zakupach- powiedziała Eleanor
-Musiałam- odpowiedziałam. Potem przez pół godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czyli tak jak rozmawia się z przyjaciółmi. W końcu moi goście doszli w końcu do sedna wizyty podając mi kopertę
-Co to?- spytałam
-Otwórz i zobacz- powiedziała  Eleanor patrząc na Louisa, a on z kolei na nią. Tak jak się spodziewałam było to zaproszenie na ślub.Pogratulowałam Louisowi i Eleanor i zapewniłam ze na pewno przyjdę. Godzinę później stwierdzili, ze muszą już iść. Eleanor kazała mi jeszcze przyrzec że na pewno przyjdę. Oczywiście obiecałam, bo chciałam iść.

17:10
Popatrzyłam na datę ślubu. Wypadał za miesiąc, w ten dzień, kiedy miałam jechać do Polski w odwiedziny. Będę to musiała przełożyć. Może pojadę do Polski wcześniej?
Postanowiłam wyjść na spacer, w domu było strasznie duszno, mimo że jeszcze jest luty. Ubrałam się i wyszłam.
18:15
Zaczął padać delikatny deszczyk. Nie zapowiadało się na nic więcej. Dopiero później przekonałam się co to znaczy pagoda w Anglii. Nagle przyszedł potężny grad, zrobiła się nie mała wichura. Ja siedziałam na ławce w jakimś parku. Nie chciałam wracać. Po chwili zaczęło się błyskać. Do pięknego koncertu ulewy z gradem dołączyły się grzmoty. Drzewa pod wpływem wiatru, zaczęły nucić swą pieśń. O czym? Nie mam pojęcia. Może o wolności a może o ich duszach uwiezionych w grubym pniu. Były takie różnorodne. Kilkoro ostatnich ludzi biegło pod dużymi parasolami do domów. Nie chcieli zmoknąć. A ja siedziałam na ławce w parku. Nie czułam kropel deszczu spływających po mnie, nie zwracałam na to uwagi. Po co? Czy to coś zmieni? Popatrzyłam na zegarek 20:10. Jest już ciemno. Światło latarń jest rozmazane i ledwo go widać przez ulewę. A ja dalej siedzę na ławce. Rozum podpowiadał mi żebym już wracała, serce nie chciało. I pewnie jeszcze długo bym jeszcze rozmyślała nad tym gdyby na horyzoncie nie pojawiła się nagle jakaś postać....

czwartek, 26 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 60

-Może Ci w czymś pomóc?- usłyszałam za sobą czyjś głos. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że od dziesięciu minut bezwiednie wpatruję się w wyloty i przyloty samolotów. Odwróciłam się w stronę osoby, która zadała mi to pytanie i ku mojemu zdziwieniu był to chłopak mniej więcej w moim wieku. Był wyższy ode mnie o jakieś 20 cm. Miał ciemno brązowe włosy i lekką grzywkę na bok która kończyła mu się nad prawym okiem. Na jego widok nie wiedziałam co powiedzieć. A on wpatrywał się we mnie bez mrugnięcia. Dopiero po chwili dotarło do mnie że nie udzieliłam mu żadnej odpowiedzi na pytanie.
-Yyy nie, nie trzeba- chciałam powiedzieć coś innego, ale nie wiedziałam co
-Na pewno?- dopytywał się chłopak
-Tak- powiedziałam niepewnie. Oczywiście mogłam udawać że czegoś nie rozumiem ale to by było trochę żałosne
-Tak w ogóle jestem Damian- powiedział
-Ja Martina- przedstawiłam się szybko- dokąd lecisz?- spytałam
-Londyn- odpowiedział z rozgoryczeniem
-Nie chcesz tam lecieć?- zapytałam
-Nie. Przeprowadzamy się z rodziną. Tata pracował w Anglii. Znalazł lepszą pracę i się tam przeprowadzamy- powiedział zamyślony- Większość rzeczy już jest w mieszkaniu, teraz tylko nas brakuje- mruknął nie za bardzo zadowolony- A ty gdzie się wybierasz?- spytał z uśmiechem
-Tam gdzie ty z bardzo podobnego powodu- odpowiedziałam,a le nie chciałam się zagłębiać w szczegóły.
Godzinę później byliśmy już w samolocie. Lot minął spokojnie. Nie było turbulencji ani nic takiego. Los dał że siedzieliśmy z Damianem obok siebie, wiec nie nudziłam się przynajmniej.
Czas płynął szybko, zbyt szybko. Za niedługo byliśmy już na miejscu. Wychodząc wymieniliśmy się numerami telefonów. Wzięliśmy bagaże i poszliśmy do wyjścia. W oddali zauważyłam Harrego. Co on tu robił? Przecież miał przyjechać wujek.
-Wiesz co... ja już muszę iść- powiedziałam kierując się w stronę Harrego
-Rozumiem- powiedział chłopak patrząc na mojego chłopaka- spotkamy się kiedyś?
-Jasne, kiedy tylko będziesz chciał- powiedziałam
-Jutro?- spytał Damian
-Zdzwonimy się odpowiedziałam- nie wiem jakie nowe dziwne atrakcje przygotował moja rodzina
-Ok. To do zobaczenia- powiedział i pocałował mnie w policzek

-Kto to był?- spytał Harry już w samochodzie
-Kolega, poznałam go na lotnisku- odpowiedziałam. Harry postarał się by na oczach Damiana pokazać wszystkim że jest moim chłopakiem. Było to słodkie, pomijając minę Damiana przy przywitaniu Harrego.
-Aha- powiedział
-Kocham Cię wiesz?- powiedziałam. Wiedziałam że to poprawi mu humor
-A jak bardzo?- spytał z widocznym zadowoleniem
-A jak myślisz?- zapytałam
Po dziesięciu minutach dojechaliśmy do domu Mateusza, cioci i wujka. Musiałam sie przywitać a zaraz później zacząć nowe życie w nowym miejscu...
____________________________
W ogóle nie ma to jak wpatrywać się w zdjęcie jakiegoś mega ładnego kolesia i wkurzać się, ze nie umie się go opisać ;D 
Mam nadzieję że się spodoba ten rozdział ;*

środa, 25 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 59

19 luty
Minął tydzień od urodzin i nic się nie zmieniło. Nadal wszyscy obstawiali przy wiadomości, ze muszę się wyprowadzić... Ala z Agą nie odzywają się do mnie od urodzin. Nie wierzą że jakby to zależało ode mnie to bym została. Oficjalnie mogę w sumie zostać i robić co chcę- jestem pełnoletnia. Minus to jednak fakt, że skoro tutaj mnie nie chcą to gdzie zamieszkam? Musze robić to czego chcą inni. Mieć 18 lat i usamodzielnić się w całości- chyba niemożliwe.
Tata odwoził mnie na lotnisko. Siedziałam w samochodzie i nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Czy właśnie zakończyłam jakiś etap w życiu i rozpoczynam nowy? Tylko po co? Rodzina przyjęła to normalnie, ze wyjeżdżam, mówili, że szkoda, że będą tęsknić. Mam stały kontakt z kuzynkami itd. Najbardziej żal było mi zostawić Zuzię. Mała nawet nie wie co czeka ją w życiu. W ogóle nie ma jak w lutym się przeprowadzać i zmieniać szkołę. Z lotniska ma mnie odebrać wujek. Czy wyobrażałam sobie, ze tak namieszają w moim życiu? Raczej nie. Miałam tam spędzić w lipcu tylko dwa tygodnie i koniec. Ale ta historia trwa nadal.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk SMS od Nialla. Mam napisać jak wyląduje. Jeszcze nie dojechałam na lotnisko, nie mówiąc już o starcie samolotu a ten już o przylocie pisze. Zadzwoniła ciocia. W dniu urodzin dzwoniłam jeszcze do nich się spytać o co chodzi. Potwierdziła, ze to oni wymyślili "dla mojego dobra". Kto tu się kieruje dobrem? Więc zastanawiałam się po co teraz dzwoni.
-Tak?- odebrałam
-Wiem, ze jesteś na nas zła, ale muszę Ci to wszystko wyjaśnić- powiedziała
-No przydałoby się- odpowiedziałam. Może trochę niegrzecznie, ale trudno
Tak jak się spodziewałam. Mówiła to samo co do tej pory. Dosłownie nic nowego. W momentach przestawałam jej słuchać tylko potakiwałam co jakiś czas. Znałam to na pamięć. 
Kiedy wchodziłam na lotnisko zadzwonił Harry:
-Jak się masz?- krzyknął radośnie do telefonu
-W porządku a ty?- nie podzielałam jego entuzjazmu 
-Cudownie- był naprawdę szczęśliwy
-Bo?- spytałam
-Bo przyjeżdża moja dziewczyna- i zanucił fragment refrenu z What Makes You Beautiful.
Nie sądziłam, że jeszcze tego samego dnia będę zadowolona, ze jestem na tym lotnisku i lecę do Anglii.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 58

-Dlaczego wy mi to robicie? Co ja zrobiłam?- spytałam pełna przerażenia
-My po prostu sprawiamy byś była szczęśliwa- odpowiedziała moja mama
-Co?- spytałam z niedowierzaniem- chcecie mnie wywalić z domu, co ja zrobiłam?!
-Nic złego kochanie, po prostu twierdzimy, że w Anglii dostaniesz lepsze wykształcenie, pracę i przez to będziesz szczęśliwsza
-Co?- nadal nie potrafiłam nic powiedzieć. O czym oni mówią?- ale przecież tu jest mój dom, rodzina
-Słuchaj- podeszła do mnie mama i mocno przytuliła- tu zawsze będzie twój dom. Jesteśmy twoją rodziną bez względu na to co się stanie, ale naprawdę lepiej żebyś wyjechała. Tam będzie ci lepiej
-Skąd ta pewność? Dlaczego próbujecie kierować moim życiem? Dlaczego wywalacie mnie z domu? Chyba mam prawo do odpowiedzi!- powiedziałam to szybko na jednym wydechu
-Nikt tu cię nie wyrzuca z domu- powiedział spokojnie tata- po prostu tam Ci będzie lepiej..
-Cały czas mówicie tam będzie ci lepiej, ale nadal nie odpowiedzieliście na moje żadne pytanie.
-Idź się przebrać za niedługo przyjdą goście- powiedziała moja mama
Co zobaczyłam? A raczej co zobaczyłam i usłyszałam... Okazało się, że oni mają już w całości zaplanowany mój wyjazd. Co do ostatniego dnia tutaj. Już wszystko jest przygotowane. Pozostało mi się już tylko praktycznie spakować.
Dobrze, ze zadzwonił telefon, to pozwoliło mi się skupić na czymś innym.
-Hej Kotku- powiedział Harry
-Hej- odpowiedziałam. Nic nie wiedział, ze najprawdopodobniej wyprowadzam się do Anglii
-Wszystkiego najlepszego-powiedział to mega słodko
-Dzięki- odpowiedziałam
-Słyszałem że dostałaś już swój prezent  na urodziny od rodziców- powiedział
-Słucham?- spytałam zdziwiona
-No mieszkanie- powiedział niepewnie Harry- podobno już o tym wiesz
-A ty skąd to wiesz?- spytałam coraz bardziej zdziwiona
-Bo twoi rodzice biologiczni przecież to wszystko zaplanowali...
-Co?- przerwałam mu
-Nie wiedziałaś?
-Nie...w sumie o wszystkim dowiedziałam się kilka godzin temu... Co wiesz?
-Nic szczególnego- odpowiedział Harry- tylko to że wymyślili że będziesz mieć więcej perspektyw gdy się wyprowadzisz do Anglii- powiedział- Ja tam nie mam nic przeciwko- dodał na koniec- Czemu mam wrażenie że nie chcesz?
-A ty byś chciał się teraz tak nagle wyprowadzić z Anglii? Zostawić wszystkich przyjaciół, znajomych, zmienić szkołę i mieszkać w mieście w którym znasz zaledwie kilka osób?- spytałam
-Wiem, że ci trudno- powiedział ze smutkiem Harry. Sprawiał wrażenie smutnego, że wyprowadzenie sie do Londynu sprawia mi aż tak wielką trudność.

22:20
Rodzina, która przyszła na moją 18-stkę, właśnie wyszła. Jutro przyjdą znajomi. Chyba będę musiała im powiedzieć, że się wyprowadzam. Teraz już nic nie da się zmienić, ani cofnąć, muszę iść za tym co inni dla mnie wymyślili.
Dostałam SMS od Alice, który dobił mnie już kompletnie: ,,Słyszałam że wracasz do Londynu. Świetnie! Ale wara od Zayna, bo pożałujesz!!!". Czy ona naprawdę myślała że wracam dla Zayna?

niedziela, 22 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 57

Trzy godziny później
Z sali wyszła pielęgniarka z wiadomością o udanym porodzie. Za pół godziny będziemy mogli wejść na salę odwiedzić mamę i małą.
Kiedy weszliśmy Zuzia leżała w takim małym szpitalnym łóżeczku na kółkach. Kiedy spała wyglądała słodko. Była taka malutka i bezbronna. Wzięłam ja na ręce, a ona nadal spała. Nawet nie zauważyła, że śpi teraz na rękach swojej siostry.
Kiedy wyszliśmy dodałam wpis na Twittera: ,,Czyli, że powiększenie rodziny <3"

12 luty
Zuzia ma już prawie dwa tygodnie. Jest zdrowa i jeszcze bardziej kochana niż była na początku. Dla mnie to szczególny dzień, bo dziś jest moja 18-stka. Obudziłam się wcześnie i popatrzyłam na zegar. Dziewiąta rano... Dobra wstaje.. chodź mi się tak nie chce. Popatrzyłam na telefon. W skrzynce odbiorczej czekało na mnie kilka SMS-ów. Wszystkie z życzeniami. Pierwszy od Mateusza, drugi od Alice, potem od cioci i wujka, Arthura i Isabel. Następne były już od Nialla i Kate, Louisa i Eleanor, Liama i Danielle,oraz moich znajomych z szkoły. Tyle SMS-ów z życzeniami jeszcze nigdy nie dostałam. Dwa ostatnie były od Zayna i Harrego. Ten od Zayna był bardzo oficjalny, zero jakichkolwiek emotikonów, ani nic od siebie, tylko krótkie i zwięzłe życzenia. Harry w tym przypadku stanowił jego totalne przeciwieństwo. Jego życzenia były obszerne. Odpisałam wszystkim podziękowania i poszłam się przebrać.
Nie robiłam jakiejś wielkiej imprezy, bo nie miałam na to ochoty, ani czasu. Dziś miała przyjść rodzina,a na jutro zaprosiłam kilka moich znajomych.

12:30
Sto lat, sto lat... śpiewali moi rodzice. Nie sądziłam, ze w ciągu chwili, wszystko się posypie. Dostałam od nich ładną tunikę, którą miałam sobie ostatnio kupić.
-A teraz usiądź- powiedziała mama. Siadłam obok niej nie wiedząc czego się spodziewać
-Mamy coś dla ciebie, co z pewnością Cie zaskoczy- o tego akurat byłam pewna
Mama podała mi kopertę, którą zauważyłam ostatnio podczas sprzątania
-Co to jest?- spytałam, chociaż nie chciałam znać odpowiedzi
-Kupiliśmy Ci wraz z twoimi rodzicami biologicznymi mieszkanie w Londynie!- powiedziała z entuzjazmem mama
-Co?- nie dowierzałam. Nie chciałam mieszkać w Londynie!
-I jeszcze to- tata podał mi druga kopertę, której już tym bardziej wolałam nie otwierać.
-No otwórz- ponaglała mnie mama. Niechętnie to zrobiłam. W środku znajdował się bilet na samolot na przyszły tydzień do Londynu w jedna stronę
-Co?- nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Przecież oni mnie wywalają z domu!
-Prawda że cudowny prezent?- powiedziała z entuzjazmem mama, nie zważając na moją minę
-Oczywiście- mruknęłam- muszę się przejść.I wyszłam.

14:50
Wróciłam do domu. Musiałam zjeść jeszcze obiad i się przebrać, bo o 16 mieli przyjść goście. Jednak to co zobaczyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej niż samo dostanie tych kopert...

sobota, 21 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 56

30 styczeń
-Co robisz?- spytał Harry
-W sumie nic. Oglądałam film, ale się skończył- odpowiedziałam Rodziców nie było w domu, więc siedziałam przed kompem i rozmawiałam z Harrym. Płyta jest już na skończeniu, ale teraz mają jeszcze jej promocję.
Nie miałam kompletne co robić. Nie wiem czemu rodzice mnie unikali jak mogli. Kiedy wchodziłam do jakiegoś pokoju to zazwyczaj wychodzili. Co ja takiego zrobiłam?
Usłyszałam jak drzwi na dole się otwierają, wiedziałam, ze to rodzice, więc nawet nie poszłam sprawdzać.
-Martina !- usłyszałam. No cóż jednak muszę zejść
-Tak?- spytałam, kiedy byłam już na dole
-Za 10 minut w samochodzie- powiedział tata
-A co się stało?- spytałam
-Twoja mama rodzi, weź się pośpiesz, ja idę po torbę- powiedział z niecierpliwością
 Będę mieć siostrę ! Szybko pobiegłam na górę. Przebrałam się w pierwszą rzeczy, którą wzięłam do ręki. Moje niebieskie spodnie kompletnie nie pasowały kolorystycznie do jaskrawej zielonej bluzki, a już tym bardziej to butów, ale nie przejęłam się tym, tylko pobiegłam do samochodu.
Za 20 minut byliśmy już na miejscu. Mamę wzięli już na porodówkę. Z sali cały czas wychodzili i wchodzili lekarze. Musiała być pod fachową opieką, bo to dopiero 30 tydzień ciąży. Nie wiadomo ile to potrawa.


Godzina później
Siedziałam pod salą i nie miałam co robić. Zadzwoniłam do Harrego. Na samym początku powiedziałam, ze jestem pod porodówką i za niedługo będę mieć moją kochaną wymarzoną siostrzyczkę
-Chciałabyś mieć kiedyś ze mną dzieci?-spytał nagle Harry
-A co to za pytanie?- zaśmiałam się
-Chciałabyś?- naciskał Harry
-Może- uśmiechnęłam się sama do siebie, bo wyobraziłam sobie takie małe biegające podobizny Harrego
-Może?- powtórzył po mnie
-A ty?- nie wiedziałam jak z tego wybrnąć więc spytałam o to samo
-Co ja?- spytał, chodź dobrze wiedział o co pytam
-Chciałbyś? Ze mną?
-Może...
-Harry!
-No co? Odpowiedziałaś mi tak samo- zaśmiał się- ale tak, chciałbym
Tata z drugiej strony korytarza przyglądał się mi badawczo. Nie słyszał tej rozmowy, ale chyba wiedział o czym jest. Jego wzrok przeszywał mnie na wylot, automatycznie zaczęłam zastanawiać się czy nie zrobiłam czegoś złego w najbliższym czasie, ale nie przypomniałam sobie nic.
Z Harrym rozmawiałam jeszcze przez dziesięć minut, bo jechał gdzieś wywiad czy coś.
Czy chciałabym mieć z nim dzieci? Dobre pytanie. Myślę, ze tak, ale jeszcze za wcześnie na myślenie nad tym.

czwartek, 19 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 55

21 styczeń
Minęły już dwa miesiące od kiedy znowu jestem z Harrym. Dla mnie to i tak wygląda bardziej jak przyjaźń niż jak związek, bo nie widzimy się w ogóle. Ostatnio chłopacy wrócili z trasy. Często do mnie dzwonią na Skype, ale to nie to samo. Brakuje mi ich. Związek z Harrym jest coraz bardziej na odległość. Często jest różnica tylko taka Polska-Anglia a coraz częściej USA-Polska. Dzielą nas półkole. Normalnie ze sobą rozmawiamy, ale mam wrażenie, że kiedy będziemy razem, nie będziemy potrafi się sobą cieszyć, bo nauczyliśmy się żyć osobno.
Skończyłam indywidualne nauczanie i wróciłam w końcu na normalne zajęcia do szkoły. Często spotykam się ze znajomymi, ale to nie to sam co z chłopakami z zespołu. Ostatnio znalazłam przez przypadek w szufladzie podczas sprzątania akt własności jakiegoś mieszkania w Londynie. Były na nim podpisy moich rodziców adopcyjnych i biologicznych. Nie wiedziałam co to jest, ale też wolałam nie pytać. Czasami lepiej nie wiedzieć. Tak jest prościej, mniej problemów.
Wieczorem zadzwonił do mnie Harry. Rozmowa trwała jak zwykle około pół godziny. Nagrywają nową płytę, co za tym idzie: będziemy ze sobą rozmawiać jeszcze rzadziej niż było dotychczas, bo będą mieć zapełniony grafik, a jak będą mieć już chwilę wolnego, to będą zbyt zmęczeni. No trudno.
Kiedy się rozłączyłam, nie minęło dziesięć minut, a telefon znów zaczął dzwonić. Była to ciocia (biologiczna mama). Zdziwił mnie fakt, że dzwoni tak późno. Miałam źle przeczucia, ale nic tez nie wskazywało, że ma dla mnie jakieś złe wieści. W jej głosie można było wyczuć jakąś nadzwyczajną troskę, co dało mi do myślenia. Pytała wielokrotnie czy u mnie wszystko w porządku i że ma nadzieję, a nawet przeczucie, że za niedługo się spotkamy. Czy czegoś nie wiem? A może ma to jakiś związek z tym aktem własności, z którego wynikało, że moi rodzice kupili mieszkanie w Londynie. Najlepiej byłoby spytać wprost, ale wyjdzie, ze przeszukiwałam szafki czy coś.
Moja mama jest w siódmym miesiącu ciąży, ale lekarze mówią, że urodzi wcześniej ze względu na wcześniejszy stres związany z moi zniknięciem. Czuję się po części winna, ale wiem, ze to nie moja wina, chodź mogłam bardziej uważać. Wczoraj wieczorem słyszałam jak rodzice o mnie rozmawiali. To było straszne. Okazało się(mimo że z tatą nie mam żadnych problemów, rozmawiamy normalnie i w ogóle) że tata wini mnie za wszystko. Jest na mnie zły. Mama mnie broniła, chodź w większości kwestii się z nim zgadzała. Czy to moja wina, ze jakiś dupek mnie wtedy porwał? Nawet nie wiadomo do dzisiaj kto to był.
___________________
Tym razem taki bardziej teoretyczny rozdział że tak powiem ;D
Ale mam pomysł na następne uff cieszę się bo ostatnio miałam totalny brak weny ;D
;*

środa, 18 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 54

21 listopad
Dziś miałam zacząć chodzić na indywidualne nauczanie. Pół biedy, że będzie ono w szkole. Sam na sam z nauczycielem? Przeraża mnie to. Wtedy nauczyciele więcej wymagają, trzeba być przygotowanym cały czas.. ale muszę nadrobić zaległości. Dyrektor powiedział, że wystarczy do końca  gdzieś do lutego jak będę chodzić na nie, potem mogę już przejść na normalne zajęcia, bo do tego czasu powinnam nadrobić stracony materiał i oceny. Będę mieć 15 godzin tygodniowo. Miałam wybór: czy chcę lekcje w domu czy w szkole. Też pytanie. Wolę mimo wszystko dojeżdżać do szkoły, tam mam przynajmniej znajomych, z którymi mogę spotkać się na przerwach.
07:30
Weszłam do klasy. Miałam mieć język angielski. Nauczycielkę dobrze znałam o tyle dobrze, bo uczyła mnie cały poprzedni rok. Na początku chciała sprawdzić jak u mnie z językiem więc zaczęła rozmowę po angielsku. Odpowiedziałam ku jej zadowoleniu na kilka pytań. Potem miałam opowiedzieć, jak spędziłam wakacje. Jeju kiedy to było.Powiedziałam jej że byłam u rodziny w Anglii. Poznałam dużo znajomych i jeszcze opisałam jej kilka rzeczy które zobaczyłam, zwiedziłam, itd. Nauczycielka była pod widocznym wrażeniem. Nie wiedziałam czemu.
-Co miałaś na koniec 1 klasy?- spytała
-Trzy- powiedziałam. To teraz rozumiem jej zdziwienie. W pierwszej klasie, kiedy zaczęła mnie uczyć, nie umiałam dobrze angielskiego. Po gimnazjum mało pamiętałam. Ciągle zmieniały nam się nauczycielki, a przy tym metody uczenia.

12:10 
Wróciłam do domu, ale nikogo nie było. Na stole leżała kartka informująca mnie, że rodzice są gdzieś na zakupach dla małej. Wiem już przynajmniej że będę mieć siostrzyczkę.


14:15
Rodziców nadal nie było. Nie miałam co robić. Wszyscy moi znajomi w szkole. Zadzwoniła moja komórka. To Louis.
-Hej!- krzyknął do słuchawki
-No hej- odpowiedziałam
-Kiedy przyjeżdżasz do Londynu?- spytał
-Dopiero przecież stamtąd wróciłam- zaśmiałam się
- Ale mogłabyś znów przyjechać
-Teraz mam szkołe- odpowiedziałam
-Mówiłem Ci już że zaręczyłem się z Eleanor?
-Nie, ale wiem- powiedziałam- kiedy ślub?
-Nie wiemy jeszcze, ale jak będzie to przyjedziesz prawda?
-Jasne- odpowiedziałam- koniecznie.
__________________________
Kompletny brak weny ;/ 

wtorek, 17 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 53

-Cześć- usłyszałam głos Harrego- Wydaje mi się że musimy porozmawiać
W momencie kiedy to mówiłam właśnie wchodziłam na różne strony plotkarskie. Chciałam sprawdzić jak media zareagowały na tę całą sytuację. Jeden z nagłówków dużego artykułu brzmiał: ,,Czy to już koniec One Direction?". Każdy następny brzmiał podobnie. Artykuły też niewiele się od siebie różniły. Owszem, nie znali szczegółów, albo po prostu ich nie podawali ( co jest mało prawdopodobne), ale na wszystkich stronach mówili o rozpadzie zespołu. Zalogowałam się na Twittera. Fani pytali chłopaków o rozpad zespołu. Oni dali oświadczenia na swoich profilach, ze to nieprawda. Czyli co w końcu? Nie chciałam by się rozpadli. Byli piątką najlepszych przyjaciół. Zanim ich poznałam nawet nie wierzyłam w przyjaźń. Zawsze, kiedy zaczynałam się z kimś przyjaźnić, okazywało się, że to nie przyjaźń. Ktoś kto dla mnie był bliski, z czasem mogłam równie dobrze powiedzieć, ze nie znam tej osoby. Dopiero oni to zmienili. Poznałam czym jest prawdziwa przyjaźń.
-I co zdecydowałeś się w końcu?- spytałam z lekkim sarkazmem. Miło, że sobie o mnie przypomniał
-Nie bądź zła, proszę- powiedział błagalnie
-Mów co chcesz- odpowiedziałam
-Chciałem Cię przeprosić za to wszystko. Wiem, pierwsze wrażenie bywa mylne, nie zwracałem uwagi na to co ty mówiłaś- powiedział szybko jakby z karabinu maszynowego, chyba myślał że się rozłączę- po prostu bałem się, że Cię stracę. Do póki byłaś w Londynie, wiedziałem, że jesteś obok, potem pojechałaś, poczułem jakbym coś stracił, coś bardzo ważnego
-Tylko to chciałeś mi powiedzieć?- spytałam z lekką niecierpliwością, ale miałam nadzieję że coś jeszcze powie. Tak dawno nie słyszałam jego głosu. Tęskniłam za nim.
-Tak, chciałem powiedzieć, że Cię kocham. Naprawdę, uwierz mi- powiedział to tak słodko, że aż się uśmiechnęłam do siebie
-Długo nad tym myślałam. Wydaje mi się, że związek na odległość nie ma szans- powiedziałam. Uwierzy że tak naprawdę myślałam? Miałam nadzieję, ze nie.
-Nie wierzę Ci- powiedział Harry. Yeach!!! yeach!!!! yeach!!!!!!!
-Bo?-spytałam
-Bo mnie kochasz- powiedział pewnie Harry
-Skąd ta pewność? Przecież ty mi nie wierzysz- odpowiedziałam
-Martina wiesz że to nie prawda, po prostu nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. Nie codziennie widzi się swojego przyjaciela, który wyznaje miłość twojej dziewczynie- powiedział- a że mnie kochasz to wiem na przykład stad że ze mną rozmawiasz, chodź nie musisz
-Mam się wyłączyć?- spytałam z uśmiechem
-Nie!!- krzyknął Harry do słuchawki
-Co z Zaynem?- spytałam
-Dobrze, chodź źle się ostatnio czuł- odpowiedział
-Wiesz, ze nie o to pytam- powiedziałam
-Wiem- westchnął- chyba będę się musiał z tym pogodzić, ze nie tylko ja cię kocham. O właśnie masz pozdrowienia od chłopaków
-O dzięki- odpowiedziałam
-I Louis cię przeprasza
-Za?
-Wiesz za co, a i mówi, że wie, że ten opis pod zdjęciem jest skierowany do niego- powiedział ze śmiechem Harry
-Taka mała dygresja- zaczęłam się śmiać 
Rozmawiałam jeszcze z Harry przez godzinę. Rozmowa był mniej więcej już o wszystkim i o niczym, dużo się śmialiśmy, wspominaliśmy. Taka miła odmiana. Teraz już musi być wszystko dobrze. Chodź pewnie nie będzie, ale cieszmy się chwilą.
Zanim poszłam spać dostałam jeszcze SMS od Harrego:
,,Dobranoc Kotku ;* Kocham Cię <3 <3 <3 " 


poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 52

Godzina 18:30
Właśnie skończyłam się rozpakowywać. Na stole przede mną leży komórka. Wyłączyłam ją wchodząc do samolotu i nadal jej nie włączyłam. Byłam pewna że i tak nic na mnie tam nie czeka. Ewentualnie kolejne durne reklamy zaczynające się od słów ,,Twój numer telefonu został wylosowany spośród... możesz wygrać...". Bez sensu.

20 listopad
 Pojechałam na badania kontrolne. Nic nowego się nie dowiedziałam. Telefon nadal leży wyłączony na stoliku. Po południu poszłam spotkać się z dziewczynami. Dawno ich nie widziałam. Ala widząc mnie rzuciła się mi na szyje. Wow takiego przywitania się nie spodziewałam. Zrobiłyśmy masę zdjęć. Jedno z nich postanowiłam wrzucić na Twitter. Dodałam opis ,,Bo z przyjaciel jest z Tobą zawsze, nawet gdy cały świat sprzysięgnie się przeciwko Tobie". Taka mała dygresja a propos zachowani chłopaków w stosunku do mnie. Louis po pierwszej rozmowie się wyłączył, a potem to już w ogóle nie odbierał. Reszta podobnie.

18:30
Postanowiłam włączyć telefon. Jeszcze nigdy nie miałam go tak długo wyłączonego (pomijając fakt z Wrocławia). Byłam pewna że nic nowego nie dostałam. Jednak po chwili usłyszałam dźwięk SMS. Jeden, drugi, trzeci, czwarty. Otworzyłam pierwszy od Mateusza: ,,Zadzwoń jak dolecisz muszę Ci coś powiedzieć" uhm no spoko, miałam tel wyłączony. Drugi:,,Użytkownik numeru... próbował się z Tobą skontaktować 24 razy.."- numer Mateusza. Ciekawe co się stało.. Ale otwierałam dalej Trzeci: jakaś reklama. Czwarty:,,Użytkownik numeru... próbował się z Tobą skontaktować 42 razy.." Hmm co? Sprawdziłam w kontaktach kogo to numer, bo nie znałam z pamięci. Ku moim zdziwieniu okazało się że to numer Harrego. Z zdziwienia sprawdziłam jeszcze dwa razy czy przypadkiem się nie pomyliłam. Ale nie. To był jego numer. Nie wiedziałam co o tym myśleć, ale wybrałam numer Mateusza. Odebrał po drugim sygnale.
-No wreszcie ! Co się z tobą działo?- krzyknął do słuchawki
-Nic no, miałam telefon wyłączony. A coś się stało?
-Dzwonił do Ciebie Harry?
-42 razy, o co chodzi?- spytałam ze zdziwieniem
-A oddzwoniłaś?- zapytał
-No nie.. dopiero komórkę włączyłam- powiedziałam
-To zadzwoń do niego, a on Ci już wszystko wytłumaczy..
-Mateusz!- zawołałam zanim się wyłączył
-Co?
-A nie możesz po prostu ty mi powiedzieć?
-On Ci to lepiej wyjaśni- powiedział Mateusz
-Nie wydaje mi się, o co chodzi?
-Nie, sory nie mogę ci powiedzieć, muszę kończyć pa- i się wyłączył. Super i co teraz?

20:30
Zadzwonił telefon. Zadzwonił Harry. Bałam się odebrać. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Nadal dzwoni...Musze odebrać...Mój palec przesuwał się od zielonego przycisku do czerwonego i z powrotem...
No dalej- mówiłam do siebie. Tyle na to czekałaś. Dasz radę. Przecież to nie może być nic złego..
-Tak?- odebrałam niepewnie

sobota, 14 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 51

19 listopad 
Godzina 07:15
Wstałam. Ubrałam się. Poszłam na śniadanie. To wszystko nie miało sensu bez Harrego. Dlaczego się tak szybko poddał? Dlaczego ja się poddałam? Durne pytania.


Godzina 08:08
1-A
2-B
3-C
4-D
5-E
6-F
7-G
8-H 
Myśli o mnie o imieniu zaczynającym się na 'H'. Uśmiechnęłam się sama do siebie- Harry.
Poszłam na skatepark pożegnać się z Arthurem. Z osobą, która notorycznie nienawidzi wcześnie wstawać (w sumie nie tylko on), jednak zgodził się ze mną spotkać ze względu na mój dzisiejszy wyjazd. Możliwe, że już go nie zobaczę. Zrobiło mi się źle, że muszę to wszystko zostawić.

Godzina 09:30
Za pół godziny mieliśmy wyjechać już na lotnisko z domu. Przyszła do mnie Alice. Przynajmniej ona nie miała do mnie żadnej urazy. Wysłuchała spokojnie wszystkiego, chodź bardziej chyba to powinien jej Zayn tłumaczyć niż ja, ale nie chciałam stracić przyjaciółki wiec powiedziałam jej o wszystkim. Dotąd wiedziała nie wiele, tylko tyle co podobno powiedział jej Harry pod wpływem emocji, Zayn się z nią nie kontaktuje. Czemu? Najpierw ją pocałował a teraz się do niej nie odzywa?

Godzina 10:00
Ostanie pożegnana. Ciocia płacze. Mateusz szepcze mi, że wszystko będzie dobrze. O czym on mówi? Przecież nie będzie. A może jednak?

Godzina 10:15
Siedzę w aucie. Mama przygląda mi się przez cały czas. Tak jakby myślała, ze wpatrując się we mnie czegoś się dowie.
-Czemu nie przyszedł Harry?- spytała w końcu
-Nie dał rady- odpowiedziałam i założyłam słuchawki. Chciałam się odciąć od dalszych pytań.
Po dziesięciu minutach włączyła mi się piosenka Moments od One Direction. Kiedy Harry zaczął śpiewać
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
Poczułam nagły smutek. Chciałam być z nim, ale on mnie nie chciał. 


Godzina 12:25
Czułam jak samolot się rozpędza. Po chwili wzbił się w powietrze. Chciałam wracać do Polski. Musiałam zacząć to wszystko od nowa. Tylko po co?


Z perspektywy Harrego
-Słucham?- odebrałem zaspany telefon. Wczoraj, a właściwie już dzisiaj to było, kiedy wróciliśmy z klubu.
-Ty idioto!- krzyknął ktoś w słuchawce- Dałeś jej wyjechać! 
-Co?- warknąłem zaspany. Głowa mnie boli, a jeszcze bezczelnie się po mnie wydziera.
-Martina, wyjechała- powiedział Mateusz
-I co z tego?- powiedziałem i się wyłączyłem. Jednak po chwili zadzwoniłem do Mateusza- Jak to wyjechała?
__________________________
,,A jak nie to przestanę czytać twojego bloga :P" szantaż? Hahahah -.-

piątek, 13 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 50

-Otwórz drzwi proszę- powiedział Mateusz. Podeszłam i je otworzyłam.-Martina co jest? Dzwoniłem do Harrego, a on powiedział, że jeśli chcę o tobie rozmawiać to mogłem wcale nie dzwonić.
Opowiedziałam Mateuszowi co się stało.
-Może powinnam iść do niego i to wytłumaczyć?- spytałam
-Nie, tym możesz tylko zaszkodzić. A jak relacja Harry vs Zayn?
-Nie wiem. Mateusz ja nie wiem co mam robić..- powiedziałam
-Zadzwonię do Louisa..
-To nic nie da- przerwałam mu- tez się wyłączy pewnie
-Wszystko się ułoży, zobaczysz- powiedział wychodząc. Jakoś w to nie wierzę.
Kiedy Mateusz wyszedł zalogowałam się na Twitter. ,,Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie !" przeczytałam na tablicy Louisa. Czyli, że Eleanor przyjęła oświadczyny. Harry nie dodał nic. Weszłam na jego zdjęcia. ku mojemu zdziwieniu znikły wszystkie te, na których byłam z Harrym. Usunął je. To koniec. Dodałam nowy wpis do mojego profilu ,,To tyle jeśli chodzi o moje szczęśliwe zakończenie" tekst z piosenki Avril Lavigne - My Happy Ending i się wylogowałam. Wiedziałam, że w tej sytuacji najlepiej rozpocząć już pakowanie. I tak miałam wracać już za dwa dni do Polski. 
21:10
Ostatnia nadzieja? Może i tak. Zadzwoniłam do Nialla. Miałam nadzieję, że jeśli będzie chciał ze mną rozmawiać to mnie zrozumie. Przecież nic złego nie zrobiłam. 
-Słucham?- odebrał, jest dobrze
-Hej..- i się ścięłam. Nie wiedziałam co dalej powiedzieć
-Nie Harrego tu nie ma- powiedział
-Niall pomóż mi. Proszę- zaczęłam płakać. Nie potrafiłam już dłużej udawać, ze się trzymam- Niall ja nic złego nie zrobiłam przecież. Za co on mnie wini?
-Uważa, że kłamiesz. Wiem, że to nie jest prawda, ale nie mogę nic robić
-Jasne dzięki- odpowiedziałam i się wyłączyłam. 

Następnego dnia
Wstałam wcześnie i zaczęłam się pakować. Jutro miałam samolot do Polski. Wracam do normalnego życia. Czy warto? Nie wiem, ale tez nie wiem czy jakbym była w Londynie nadal, czy to by coś zmieniło.. Pewnie nie. Wszyscy (mama, tata, ciocia, wujek) próbują się dowiedzieć co się stało. A co im do tego? Może i mają trochę racji, ale i tak nie będę im wszystkiego mówić. Bez przesady. Mateusz za każdym razem odpowiada, że wie o co chodzi ale nie może powiedzieć. I dobrze. 
11:25
Czas na ostanie zakupy. Musiałam kupić coś dziewczynom. Nie miałam pomysłu więc chodziłam od sklepu do sklepu w Centrum Handlowym. 
Gdy udało mi się w końcu coś kupić była już 14:05. Dopiero, kiedy doszły do mnie zapachy z pobliskiej restauracji, uświadomiłam sobie, że jestem głodna. W momencie, kiedy miałam wejść już do jednej z nich, zatrzymałam się w progu. W stoliku koło okna siedział Harry z jakąś dziewczyną. Oczywiście, mogła to być jego koleżanka, ma prawo przecież spotykać się z koleżankami, fankami, gorzej jak to coś więcej niż przyjaźń. To tłumaczenie sobie, nie pomogło mi jednak. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. W drzwiach zderzyłam się jeszcze z jakimś chłopakiem sądząc po perfumach, ale wyszłam nie patrząc nawet na niego. 
Wróciłam do domu. Nie miałam już nadziei na nic. Może i lepiej? Życie bez nadziei może okazać się łatwiejsze. 
Do końca dnia albo czytałam książkę, albo oglądałam telewizor, albo serfowałam  po Necie. Nigdzie nie mogłam skupić swojej uwagi na dłużej. 
20:30
Postanowiłam zadzwonić ostatni raz do Harrego. Stwierdziłam, że jeśli i tym razem nie odbierze, to dam sobie spokój, do czasu, kiedy sam nie będzie chciał ze mną rozmawiać.  Nie odebrał. Jutro jadę do Polski. Samolot mam o 12:25. Czas wrócić z krainy niespełnionych marzeń i udać się do rzeczywistości bez Harrego. Czy tego chcę? Nie. Ale muszę. 

_______________________________
No i udało się ;D 
50 rozdział !!!! 
Jak zakładałam byłam pewna, że do 50-tki nie dojdzie, a jednak !
I to dzięki Wam ;*

środa, 11 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 49

Chłopak odwrócił się na pięcie i odszedł. Słyszał jak Zayn mówi, że mnie kocha! I to dwa razy! I co teraz?
-Harry stój!- krzyknęłam za nim. Dogoniłam go dopiero na dole
-Czego chcesz?- jego słowa mnie zabolały, jednak postanowiłam nie odpuszczać
-Musimy porozmawiać- powiedziałam
-Nie mamy o czym- powiedział odwracając się i idąc w stronę wyjścia
-Właśnie że mamy!- zawołałam
-Nie, nie mamy. Powiedział ci dwa razy, że cię kocha, a ty?! Ty nic!- krzyknął- jakbyś mnie nie zauważyła to pewnie odpowiedziałabyś mu to samo !
-Nie Harry- zaprotestowałam, ale nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam wracać do pokoju. Postanowiłam mimo wszystko pobiec za Harrym. Jedyne moje buty jakie były na przedpokoju, to były wysokie koturny. Nie wiedziałam jak w nich będę biec za Harrym, ale nie miałam wyjścia. Kiedy wyszłam już go nie było. W ogrodzie dostrzegłam ciocię
-Którędy poszedł Harry?- spytałam
-Nie wiem. Nie przyjrzałam się, ale był bardzo zdenerwowany, pokłóciliście się?
-Coś w tym stylu- odpowiedziałam
Poszłam w lewo. Droga ta prowadziła do parku. Jest ok 20% szans, ze właśnie tam poszedł. W sumie nie wiedziałam czy go chcę spotkać. Musiałam ochłonąć. Czy on myśli, że między mną a Zanem coś jest? Usłyszałam sygnał SMS miałam cichą nadzieję że to od Harrego, ale niestety nie. To tylko Zayn. ,,Przepraszam za dzisiaj" brzmiała wiadomość. I co z tego? Zrujnował mi związek. Jak ja teraz mam wytłumaczyć to Harremu? A jak Alice?
Godzinę później
Siedziałam na ławce w parku. Bezskutecznie dzwoniłam do Harrego. Za każdym razem włączała się poczta głosowa. Nie wiedziałam co robić. Pomyślałam, że może będzie u Louisa, zawsze jak miał jakiś problem to szedł właśnie do niego. Louis odebrał telefon po trzecim sygnale
-Słucham?- spytał. Jego głos nie był taki wesoły jak zawsze. Wiedziałam, że jest u niego Harry
-Jest u Ciebie Harry?- spytałam dla pewności
-Może..
-Możesz mu podać telefon?- zapytałam
-On nie chce z tobą rozmawiać- powiedział wyłączając się. W tym momencie nie wiedziałam już co o tym myśleć.
Po chwili dostałam SMS od Harrego. Ucieszyłam się, ale równocześnie bałam otworzyć. Wiedziałam, że nie będzie tam nic, co bym chciała przeczytać. Po pięciu minutach zdecydowałam się, że jednak muszę to zrobić. ,,Mogłaś to zakończyć inaczej" brzmiała wiadomość. Postanowiłam odpisać: ,,Tylko, że ja nie chciałam i nie chcę niczego kończyć". Odpowiedzi się już nie doczekałam.
Wróciłam do domu ok 19.
-Gdzie byłaś?- spytał Mateusz, z którym minęłam się na schodach
-W parku- odpowiedziałam
-Martina
-Co?
-Co się stało?- spytał z troską w głosie
-Nic- i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Czemu jak jest dobrze, to wszystko się znowu wali?
Leżałam na łóżku. Zadzwoniła moja komórka, która była po drugiej stronie pokoju. Nie chciało mi się po nią iść, ale musiałam.
-No?- spytałam nie patrząc kto dzwoni. Przecież wiem, że to nie Harry.
-Przepraszam za tamto- usłyszałam głos Zayna- naprawdę, nie chciałem, by tak to się skończyło
-Nikt nie chciał- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego- Przepraszam Cię, ale muszę już kończyć, jestem zajęta- skłamałam
-Rozumiem pa- powiedział Zayn z nutką rozczarowania
-Cześć- odpowiedziałam wyłączając się


wtorek, 10 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 48

Po 15 minutach udało wejść mi się w końcu do domu. W salonie siedziała moja mama, która na dźwięk otwieranych drzwi odwróciła się w moją stronę
-O wreszcie jesteś- powiedziała to z takim zadowoleniem że aż stanęłam w progu
-Noo- nie stać mnie było na nic więcej z wrażenia
-Był tu Harry przed chwilą- powiedziała
-No widziałam, a po co?
-Musiałam z nim porozmawiać- powiedziała robiąc poważna minę- siadaj- pokazała miejsce obok siebie
-O czym?- spytałam
-O was- że co? Już miałam coś powiedzieć czemu się wtrąca, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam- sprawia wrażenie miłego chłopaka-nadal nic nie mówiłam, więc kontynuowała dalej- długo z nim jesteś?
-Od października- odpowiedziałam
-A słyszałam że wcześniej też byliście razem..
-W lipcu- odpowiedziałam- o co chodzi?
-Nie uważasz, że z tym jego przyjacielem Louisem zachowują się czasami jak geje?- w tym momencie wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Po pięciu minutach udało mi się opanować śmiech
-Geje?- znów zaczęłam się śmiać- no może czasami..
Siedziałam z mamą jeszcze z godzinę. Nie wiedziałam co jest przyczyną tej nagłej przemiany, ale mi to pasowało, przynajmniej po mnie nie wrzeszczy.
16:10
Siedziałam w pokoju na parapecie. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony chciałam wracać do Polski tam jest mój dom, ale jednak nie chciałam znowu zostawiać tego wszystkiego. Podsumowałam rozmyślania faktem, że za szybko się do wszystkiego przywiązuję. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu- powinnam się już przyzwyczaić, że nawet nie mogę już pomyśleć, bo zaraz do mnie wszyscy dzwonią.
-Tak?
-Nie zgadniesz co się stało!- usłyszałam podekscytowany głos Alice
-No?
-Zayn mnie pocałował
-Wow super- odpowiedziałam, ale w sercu poczułam jakąś niezrozumiałą pustkę. Powinnam się cieszyć, ale nie potrafiłam
Rozmawiałyśmy jeszcze 10 minut, na szczęście Alice nie wracała już do tematu Zayna. Po chwili rozległo się pukanie do mojego pokoju
-Proszę- zawołałam. Od kiedy wyszłam ze śpiączki ciągle ktoś do mnie dzwoni, ktoś odwiedza, ktoś pisze na Twitterze, GG, Facebooku. Taki nagły wzrost zainteresowania moją osobą. Do pokoju wszedł Zayn.
-Kiedy wracasz?- spytał po jakimś czasie
-Za kilka dni- odpowiedziałam
-Szkoda-zrobił smutną minę
-Słyszałam, ze pocałowałeś dziś Alice- uśmiechnęłam się szeroko.
-No- Zayn zrobił się czerwony i odwrócił wzrok
-Co jest?- zapytałam przyglądając się Zaynowi
-Nic- odpowiedział
-Zayn!
-Co?- spytał
-Co się stało?
-Kocham Cię- powiedział patrząc mi prosto w oczy
-Hm co?- nie wiedziałam co powiedzieć
-Kocham Cię- w tym momencie zauważyłam w drzwiach stojącego Harrego...
____________________________
Tak propos tego rozdziału przypomniało mi się co mi kiedyś koleżanka przesłała:
http://kwejk.pl/obrazek/902020/one,direction,straight,or,gay?.html
śmiać mi się z tego chce ;D

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Opowiadane cz 47

17 listopad
10:08
-Gdzie idziesz?- spytała moja mama patrząc jak zbieram się do wyjścia
-Umówiłam się z Arthurem- odpowiedziałam przyglądając się jakiemuś obrazkowi na ścianie
-Jakim Arthurem?- spytała zaskoczona
-Mało o mnie wiesz- odpowiedziałam i wyszłam. Nie miałam ochoty na kolejną awanturę. Dziś zaręczyny Louisa. Wow wreszcie. Wszyscy o tym wiedzą oprócz przyszłej narzeczonej- Eleanor. Louis postanowił oświadczyć się bardziej tradycyjnie, ale nie znam szczegółów.
10:30
Arthur czekał na mnie przed wejściem na skatepark. Dawno go nie widziałam, więc miła odmiana zobaczyć kogoś, z kim można normalnie pogadać.
Mocniej owinęłam szal wokół szyi, bo w nocy zrobiło się zimno, a rano zaczął padać śnieg.
-Co jest?- spytał Arthur po jakimś czasie przyglądając się mi
-Nie wiem, niczego nie jestem pewna- powiedziałam chodź nie chciałam o tym mówić
-Coś z Harrym?- spytał Arthur
-Wszystko po trochu- odpowiedziałam- a co u ciebie?
-W sumie nic nowego, tylko teraz nie będę miał co robić. Dopóki było ciepło całe, czasem noce spędzałem na skateparku a teraz?- powiedział robiąc niezadowoloną minę- śnieg i nie ma jak jeździć
-Znajdź sobie dziewczynę- zaproponowałam
-To nie takie proste- odpowiedział
-Założymy się?- uśmiechnęłam się złowieszczo podając mu rękę
-Zakład stoi- odpowiedział podając mi swoją

Teraz tylko trzeba wymyślić jak umówić Arthura z kimś, kto będzie mu się podobać i komu on tez przypadnie do gustu. Latem nie było by problemu, teraz trochę gorzej, ale co tam, nie mam nic lepszego do roboty.
Pół godziny później  przechodziła obok nas ładna brunetka.Arthur jej nawet nie zauważył, chodź wpatrywała się w niego, potem dostrzegła mnie i odwróciła wzrok.
-Ej a ta?- spytałam
-Co?- spytał Arthur błądząc wzrokiem, a w końcu dostrzegając dziewczynę- no ta byłaby idealna
-Ok- odpowiedziałam i podbiegłam do dziewczyny

Z perspektywy Arthura
-Jak ty to zrobiłaś?- spytałem godzinę później. Otóż Martina do niej podeszła, zaczęły rozmawiać, aż w końcu obie podeszły do mnie i Martina mnie przedstawiła nowo poznanej dziewczynie o imieniu Isabel, z którą umówiłem się na następny dzień
-Ja? Hmm ja po prostu wygrałam zakład- uśmiechnęła się

Z perspektywy Martiny
Wróciłam do domu chociaż nie chciałam. Nie wiedziałam jakie tam będą nastroje. Kiedy doszłam do drzwi te nagle się otworzyły, a ze środka wyszedł Harry.
-Co ty tu robisz?- spytałam, bo wiedziałam, że Mateusz umówił się z dziewczyną na mieście
-Twoja mama do mnie dzwoniła- odpowiedział szeroko uśmiechając się
-Która?- ogarnęłam dopiero po chwili. Mieć dwie matki i dwóch ojców? Ciekawe nie powiem... Tylko, że tylko jedną nazywam mamą, więc nawet nie wiem czemu pytałam
-Adopcyjna
-Po co?- chciałam wiedzieć
-Porozmawiać- czemu jego odpowiedzi są takie zdawkowe?
-O?
-Dowiesz się jak wejdziesz- powiedział Harry
-Nie wiem czy chcę- odpowiedziałam
-Musisz- powiedział po czym przyparł mnie do ściany i namiętnie pocałował
-Ma mi to w czymś pomóc?- spytałam z uśmiechem
-Może...
-To chyba potrzebuję więcej pomocy- powiedziałam odwzajemniając pocałunek

niedziela, 8 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 46

13:10
Wracałam z Harrym do domu. Louis umówił się z Eleanor, Liam z Danielle, Niall z Kate, a Zayn został z Alice w parku. W sumie to pasują do siebie. Nie wiem tylko, co miał na uwadze Harry, kiedy z takim entuzjazmem powiedział Alice, że jest ładna. Wszyscy wtedy patrzyli to na mnie, to na Harrego, a na końcu na Alice. Postanowiłam się tym nie przejmować. Alice tez udała, ze tego nie słyszy.
-Muszę ci coś powiedzieć- powiedział nagle Harry. Jego mina była poważna.
-Mam się bać?- spytałam
-Chyba tak- odpowiedział z grozą w głosie
-Więc słucham?- powiedziałam,ale i tak wiedziałam co zaraz usłyszę. Znam go zbyt dobrze by się na to nabrać
-Kocham Cię- powiedział patrząc na mnie jakby wyznał mi właśnie najstraszniejszą prawdę
-Naprawdę?- udałam oburzenie- I co ja teraz zrobię?- zaczęłam się śmiać
Resztę drogi spędziliśmy trzymając się za ręce. Wiedziałam, że za niedługo znów będę musiała wyjechać. I co wtedy? Czy tym razem też wszystko się ułoży?


15:15
Chłopacy mieli właśnie jakieś próby, a potem wywiad, więc siedziałam w domu i nie wiedziałam co robić. Dziś sobota, a ja się nudziłam. W Polsce na pewno miałabym jakieś zajęcie. Usłyszałam pukanie do swoich drzwi.
-Proszę- zawołałam
-Chodź na dół- powiedział Mateusz
-Coś się stało?- spytałam
-Raczej tak
Poszłam więc za Mateuszem. W salonie siedzieli moi rodzice, oraz ciocia z wujkiem. Na stole leżała jakaś zadrukowana kartka. 
-Tak?- nie wiedziałam jak zacząć
-Musimy porozmawiać- powiedziała moja mama. Nie cierpiałam, gdy tak mówiła. Zawsze przez głowę przechodziły mi dziesiątki obrazów z myślami co źle zrobiłam i chodź nigdy nie przypominało mi się nic szczególnego to moja mama zawsze potrafiła mnie zaskoczyć.
-O czym?- spytałam
-A jak myślisz?- i co może mam jeszcze wymieniać tematy do rozmowy o czym to oni chcieliby ze mną porozmawiać?
-Nie wiem
-Masz- podała mi kartkę ze stołu- Czemu nam nie powiedziałaś?- wzięłam kartkę, wiedząc, że wcale nie chce wiedzieć co tam jest napisane. Po chwili zaczęłam czytać
-Przyszło to dziś rano faksem. Masz to podpisać i odesłać- na kartce były moje wstępne zeznania, które udzieliłam przez telefon. Nie było dokładnych szczegółów, bo ich nie podałam, ale to co tam pisało wystarczyło mi
-No i?-  zaczęła moja mama
-Nic- odpowiedziałam, nie wiedząc co powiedzieć. Wiedzieli już wszystko
-Nie masz nam nic do powiedzenia?
-Nie- i odeszłam. Nie miałam ochoty tego wszystkiego wspominać. I co czuli się lepiej? Byli dumni? Nie wystarczy, że się czuję fatalnie? W nocy nie mogę spać, ciągle mam koszmary. Wspomnienia tych trzech tygodni przytłaczają mnie każdego dnia. Boję się wyłączyć światło. Przeżyłam koszmar, a oni mają jeszcze pretensje, że nie zwierzam się im ze wszystkiego
-Wracaj !- krzyknęła moja mama. Niechętnie zawróciłam
-Co?- spytałam nie patrząc nawet w jej stronę
-Masz zakaz spotykania się z Harrym i reszta chłopaków z zespołu !
-Co?- nie dowierzałam
-Tak i nie próbuj go złamać
-Brawo!- krzyknęłam już wkurzona- Skąd ten zakaz? Oo już wiem, bo wstydzę się tych trzech tygodni, nie chcę o nich pamiętać, boję się za każdym razem, kiedy mam gdzieś sama zostać! No i lepszego zakazu nie mogłaś wymyślić- powiedziałam odwracając się na pięcie. Po chwili jednak odwróciłam się z powrotem- a najlepsze jest, że tylko dzięki nim tu jestem, gdyby nie oni pewnie bym się poddała i nie próbowała wrócić do żywych !
Miałam dość tego dnia. Zaczął się tak cudownie, a skończył się fatalnie.

sobota, 7 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 45

16 listopad
Godzina 08:40
Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół. Moi rodzice wraz z ciocią i wujkiem już siedzieli przy stole. Mama odnosiła się teraz do mnie bardzo oficjalnie. Wiem, że zabolały ją te słowa, ale taka była prawda. Odkąd pamiętam chcieli kierować każdą chwilą mojego życia. Kiedy udało mi się na jakiś czas wyjechać, to znowu popadli w drugą skrajność, bo mogłam robić co tylko chciałam, omijając, że i tak miałam awantury z najróżniejszych powodów po powrocie.Kiedy zjadłam śniadanie, zadzwonił mój telefon. Odebrałam nawet nie patrząc na wyświetlacz
-Słucham?
-Hej, tu Alice
-Hej- ucieszyłam się, że w końcu zadzwoniła
-Może dałabyś radę się dziś spotkać?
-Jasne, o której?
-No nie wiem. Może w Hide Park o 11? Będę na ciebie czekać przy fontannie
I tak umówiłam się z Alice. Teraz muszę jeszcze wkręcić jakoś w to chłopaków. Bez namysłu wybrałam numer Harrego. Moja mama przyglądała mi się zza stołu
-Słucham?- usłyszałam głos Harrego
-Hej co dzisiaj robicie ok 11:30?
-No w sumie chyba nic a co?
- A dacie radę przyjść do Hide Park?
-Raczej tak, a powiesz mi o co chodzi?
-Chciałabym wam kogoś przedstawić. Dobra muszę kończyć do zobaczenia- szybko zanim Harry zdążył zareagować wyłączyłam się
Teraz sms do Alice ,,Mam dla Ciebie niespodziankę i jestem pewna, ze Ci się spodoba ;D " napisałam. Teraz byłam pewna, że obie strony zjawią się na 100%.


10:45
Wyszłam z domu, by dojść do parku na czas. Kiedy byłam już na miejscu zauważyłam że Alice już na mnie czeka. Wyglądała dziś bardzo ładnie. Prawie jej nie poznałam
-Co to za niespodzianka?- spytała po pewnym czasie
-Za 15 minut się przekonasz o ile niespodzianka się nie spóźni- zaśmiałam się. Po chwili przyszedł sms od Zayna: ,,Gdzie dokładnie mamy przyjść?" ,,Koło fontanny" odpisałam
Po dziesięciu minutach zauważyłam, że chłopacy się zbliżają. Alice była odwrócona w przeciwnym kierunku, więc ich nie widziała.
-Patrz niespodzianka się zbliża- powiedziałam
-Hmm?- nie ogarnęła Alice patrząc w różnych kierunkach, a w końcu napotykając wzrokiem chłopaków z One Direction.
-Nie wierzę!- wykrzyknęła. Kiedy się w końcu uspokoiła przedstawiłam jej chłopaków.


Z perspektywy Zayna
Alice- cudowna blondynka o długich nogach. Ideał. Kiedy uspokoiła się na nasz widok patrzyła na nas figlarnie i zadziornie. Widać, że była zadowolona, że nas poznała. Nie wiedziałem po co mieliśmy tu przyjść, ale nie żałuję. Mam tylko przeczucie, że nie tylko mi się podoba. Miałem wrażenie, ze Niall próbuje z nią flirtować. Co teraz?
-Skąd ją znasz?- spytałem Martiny
-Poznałyśmy się w szpitalu- odpowiedziała
-Taka cudowna historia- włączyła się Alice- Martina podeszła do mnie i mi pomogła podnieść się na duchu
-Jakim cudem Cię tam nie zauważyłem? Jesteś taka ładna, że Ciebie się nie da przeoczyć!- powiedział z entuzjazmem Harry. Wszyscy popatrzyli na niego ze zdziwieniem, ale on nie zwrócił na to uwagi.

piątek, 6 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 44

Dziewczyna popatrzyła na mnie ze zdziwieniem
-Dawno przestałam w to wierzyć- powiedziała

10:15
Wróciłam do swojej sali. Wiedziałam, że muszę jej pomóc. Nawet miałam pomysł jak to zrobić. Na salę wszedł lekarz prowadzący.
-Twój stan jest zadziwiająco dobry- uśmiechnął się- znam dobrze twoją sytuację. Wczoraj wieczorem byli jeszcze u mnie twoi biologiczni i adopcyjni rodzice. Ustaliliśmy, że nie będziesz musiała teraz być w szpitalu. Możesz zamieszkać przez ten tydzień u rodziny, jednak codziennie musisz pojawić się na badaniach kontrolnych. Co ty na to?
-Super- ucieszyłam się. Miałam już dość tego szpitala
-To dobrze. Wypis dostaniesz jutro


10:50
Przyszli moi rodzice. Wiedziałam, że skoro wczoraj wszyscy byli tacy dla mnie mili i wyrozumiali, to teraz się zaczną pytania. Nie myliłam się. Mama usiada na brzegu łóżka, tata na pobliskim krześle. Przez chwilę oboje siedzieli w milczeniu i wpatrywali się we mnie.
-Co się działo z tobą przez ten cały czas?- spytała moja mama. Odwróciłam głowę. Nie chciałam tego wszystkiego pamiętać. Najchętniej wyrzuciłabym te myśli i wspomnienia gdzieś w otchłań. W nocy znów nie mogłam spać. A dlaczego? Ciągle śni mi się to, co tam się wydarzyło. Podczas śpiączki miałam dużo czasu by przemyśleć niektóre rzeczy. Bałam się do tego wracać. Wiem, ze będę musiała złożyć zeznania.  Na razie nikt do mnie nie dzwonił, gdyż po śpiączce z pewnością nikt nie chciał mnie denerwować, ale wiem, że dziś odezwie się już Wrocławska komenda policji. Harry i chłopacy też będą chcieli wiedzieć co się  ze mną działo. Co mam im powiedzieć? Prawda jest zbyt okrutna.
-Nie chcę o tym rozmawiać- odpowiedziałam po chwili
-Ale musisz powiedzieć. Przecież wiesz, że będziesz musiała złożyć zeznania...
-To wtedy wrócimy do tematu- odpowiedziałam szybko. Nie wiedziałam czemu udają. Przecież wiedzieli co się stało. Kiedy leżałam w śpiączce słyszałam jak lekarz im mówił co mogło być przyczyną i jakie są i będą skutki. Wiem, że oni o wszystkim wiedzą, ale chcą się tego dowiedzieć ode mnie. Po co? By sprawić mi ból?

12:38
Właśnie skończyłam rozmawiać przez telefon z Alice. Dziewczyna dalej nie wie, że znam zespół, który chciała by poznać. Umówiłyśmy się spotkać, kiedy wyjdę ze szpitala. U niej nadal kiepsko. Nie może sobie poradzić ze smiercią swojej mamy. 
Moi rodzice poszli dość szybko z szpitala. Mama nie może zrozumieć, że nie chcę o tym rozmawiać. Nie umie, albo nie chce zrozumieć.
Przyszedł Harry.
-Chłopacy przyjdą później- powiedział siadając obok mnie i całując- idziemy się przejść?
-Jasne- ucieszyłam się. Perspektywa wychodzenia na podwórko była najlepszą rzeczą w tym szpitalu. Kiedy wyszliśmy, chwilę rozmawialiśmy o takich codziennych rzeczach. W końcu stanął na przeciwko i popatrzył mi w oczy.
-Nie Harry- powiedziałam zanim zdążył zadać pytanie
-Ale co?- odpowiedział zdezorientowany
-Nie powiem ci co się działo przez ten czas. Nie chcę o tym rozmawiać- Harry zrobił smutna minę- proszę nie gniewaj się- powiedziałam
-Dobrze rozumiem- chodź nie sprawiał takiego wrażenia- ale pamiętaj, że Cie kocham- powiedział całując mnie delikatnie w usta
-Gołąbeczki koniec tego dobrego!- krzyknął ktoś w naszą stronę. Nawet się nie zdziwiliśmy na widok Louisa.
-Gdzie Zayn?- spytałam patrząc na wszystkich
-Kazał Cię przeprosić, ale nie dał rady przyjść- odpowiedział Niall
-Rozumiem- odpowiedziałam

 14 listopad  
Godzina 10:23
Wreszcie w domu! O ile to tak można nazwać. Jestem w domu Mateusza, bo tu mam mieszkać przez następne kilka dni. Wczoraj tak jak się spodziewałam dzwonili do mnie z policji. Złożyłam wstępne zeznania telefoniczne, a całą resztę dopiero jak przyjadę do Polski.

Godzina 14:15
Dzwoniłam do Alice. Jednak ta nie da rady się spotkać, gdyż ma wiele załatwień dotyczących pogrzebu. Zupełnie o tym zapomniałam. Siedziałam z rodzicami i chłopakami na tarasie.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś?- spytała po polsku moja mama przyglądając się wygłupiającemu się Louisowi i Harremu
-Ale czego?- udałam że nie rozumiem pytania
-Że chodzisz z Harrym
-Kiedy przyjechałam do Polski ty byłaś ciągle pijana a taty nie było. Więc co miałam mówić?
Może powiedziałam to zbyt dobitnie,ale taka była prawda. Mama nic na o nie odpowiedziała. Tylko powróciła do poprzedniego przyglądania się Harremu i Louisowi.
_________________________________
wika103 fajny pomysł ;D

czwartek, 5 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 43

Z perspektywy Zayna
Mimowolnie odwróciłem wzrok. A co miałem zrobić? Harry- mój przyjaciel całuje dziewczynę, którą kocham. Nadal nie potrafiłem się z tym pogodzić. Jest w tym coś, co nie pozwala mi przestać o tym myśleć. Kiedy była w śpiączce miałem cichą nadzieję, że nie będzie pamiętać przez jakiś czas przeszłości. Nie będzie chciała być z Harrym, bo go nie pamięta, a z czasem zacznie być ze mną. Czy tak zachowuje się przyjaciel? Chyba nie. Teraz mam wyrzuty sumienia, ale co mi po tym?

Z perspektywy Martiny
Rozmawialiśmy z chłopakami już godzinę, a właściwie z wszystkimi chłopakami oprócz Zayna, który był nieobecny duchem. Jego myśli daleko odbiegały od rzeczywistości. Przyszedł lekarz. Powiedział że moje wyniki są w porządku, ale wypiszą mnie ze szpitala w przyszłym tygodniu dopiero. Od jutra będę mogła wychodzić na podwórko szpitalne
-Zaraz wracam- powiedział Zayn przerywając moje myśli
-Gdzie idziesz?- spytał Niall
-Zapalić- odpowiedział Zayn nawet nie patrząc w jego stronę
- Miałeś nie palić- powiedziałam. Zayn z zdziwieniem spojrzał na mnie
-Nie prawda
-Prawda, jak przyszedłeś mnie odwiedzić, kiedy byłam w śpiączce powiedziałeś że jak się obudzę to przestaniesz palić- upierałam się przy swoim
-Skąd to wiesz?- spytał Zayn, który był coraz bardziej zdezorientowany
-Bo wszystko słyszałam- uśmiechnęłam się do niego- więc jak?
-Dobra niech Ci będzie- odpowiedział z uśmiechem i usiadł z powrotem obok Liama

Godzinę później
I tak wiem, że nie przestanie palić. Czasem jest to silniejsze od niego. A może akurat? Czas pokaże. Zayn odwracał głowę za każdym razem, kiedy Harry mnie całował lub przytulał. Wiedziałam jak się czuł, ale co mogłam zrobić? Powinien sobie kogoś znaleźć- oczywiście łatwo powiedzieć, ale to jest Zayn Malik! Masa fanek dała by się pokroić by tylko zwrócił na nie swoją uwagę, nie mówiąc już o chodzeniu. 

13 listopad, 07:15 rano
Nie miałam za bardzo co robić. Z braku wszelkiego zajęcia zalogowałam się na Facebook. Dawno mnie już tam nie było. Z zdziwieniem odkryłam, ze na mojej tablicy, oraz w wiadomościach prywatnych czeka na mnie masa wszelkich wiadomości dotyczących nadziei szybkiego powrotu do zdrowia. Teraz, kiedy wrócę do Polski będę musiała mieć indywidualne lekcje, do momentu, w którym dogonię z materiałem i ocenami klasę. Napisałam na tablicy: ,,Powrót do żywych? Yeach! Jeszcze tydzień i w domu ! ;D ;* Dziękuje za życzenia  ;* " . To samo czekało na mnie na Twitterze. Dodałam podobną wiadomość i się wylogowałam. Potem poszłam wziąć szybki prysznic i umyć włosy. Ubrałam coś bardziej sensowniejszego niż koszula nocna i wybrałam się na zwiedzane szpitala.
Wśród chorych było dużo osób niepełnosprawnych, bądź starszych. Ciekawiła mnie ich historia. Chodzi mi tu nie o historię choroby, ale o historię ich życia. Co się wydarzyło ciekawego, co złego. Zawsze mnie to interesowało, ale miałam zbyt mało odwagi by podejść i zapytać.
Przechadzając się korytarzem dostrzegłam płaczącą dziewczynę. Była mniej więcej w moim wieku. Postanowiłam podejść i spytać co się stało. Jednak ta spojrzała tylko na mnie i nic nie odpowiedziała, ale przytuliła się do mnie i zaczęła jeszcze bardziej płakać.  Po chwili z pobliskiej sali wyszedł lekarz. Dziewczyna wstała.
-Przykro mi, nic nie dało się zrobić- powiedział
Po czym z powrotem usiadła obok mnie. Nie wiedziałam co zrobić. Nie potrafiłam jej pocieszyć.
-Wiem, że to jest już coraz bardziej idiotyczny tekst, ale wszystko będzie dobrze, wiesz? Musi być.
-Wiem, ale ja się boję, nie wiem co robić- opowiedziała mi swoją historię. W sąsiedniej sali umarła jej mama. Ojca nigdy nie znała. Ma na imię Alice i ma tak jak ja 17 lat, do pełnoletności brakuje jej 8 miesięcy. Teraz będzie skazana na łaskę jej rodziny, bo nie może sama mieszkać, ze względu na prawo. Przytuliłam ją mocno.
-Jakie jest twoje marzenie?- spytałam
-Hmm tak ogólnie oczywiście poza tym, że chciałabym żeby wszystko się ułożyło, chciałabym poznać zespół One Direction. Może nie poznać, wystarczy mi tylko zobaczyć ich gdzieś z daleka, gdzieś przypadkiem- powiedziała z skromnością
-A wierzysz, że marzenia się spełniają?- spytałam z uśmiechem
___________________________________
 Dziś trochę wcześniej dodaje, ale nie będzie mnie już najprawdopodobniej na kompie. Mam nadzieję, że się spodoba ;*

środa, 4 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 42

12 listopad
Z perspektywy Martiny
Już wiem jak się stąd wydostać. Jest to trudne. Wczoraj udało mi się tylko do połowy. Najśmieszniejsze jest to że nikt nie zdaje sobie sprawy, że słyszę wszystko co oni mówią. Dwa dni temu byli strasznie przerażeni, jak myśleli, że mogłam być w ciąży.
Boję się. Chce wrócić, ale wiem jakie to jest trudne. Jest to niesamowity ból, który jeszcze spotęgował bo obudziłam się  w trakcie operacji, ale wiem, że to już czas.

Z perspektywy Harrego
Siedziałem właśnie  domu z chłopakami. Ćwiczyliśmy nowy utwór, którym być może będziemy promować naszą nową płytę. Siedziałem z chłopakami na podłodze, Niall grał na gitarze, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Pobiegłem na dźwiękiem, jednak nigdzie nie było komórki. Louis przyglądał mi się z uwagą
-Mógłbyś mi pomóc a nie gapić się!- krzyknąłem
-Druga szafka od góry- powiedział zupełnie spokojnie, nawet nie patrząc już w moją stronę
-Słucham?- w ostatniej chwili odebrałem telefon
-Harry Styles?- rozległ się damski głos
-Tak, to ja
-Dzwonię ze szpitala, Martina się obudziła...- nie pamiętam co było dalej, wiem tylko, że jakimś cudem dotarłem z chłopakami do szpitala. Kiedy znaleźliśmy się w drzwiach od razu pobiegłem na salę, w której była dotychczas, ale pościel była równiutko zaścielona. Poszedłem więc do recepcji po jakieś informacje, gdzie jest teraz Martina.
-Przeniesiono ją na inny oddział- pielęgniarka podała nam piętro i numer pokoju. Po pięciu minutach już tam byliśmy. Sala numer 83. Stanąłem przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Louis podszedł do mnie, mówiąc że wszystko będzie dobrze. Po chwili wahania popchnąłem drzwi. Ruszyłem wąskim korytarzem. Na sali znajdowały się trzy łózka. Na jednym z nich siedziała Martina rozmawiająca ze swymi rodzicami. Nie zauważyła nas w pierwszej chwili. Louis lubił dobre wejścia
-Cześć śpiąca królewno- krzyknął na powitanie. Martina momentalnie odwróciła się w naszą stronę, tak jak jej rodzice. Jej twarz z początku nie wyrażała żadnych uczuć, ale potem uśmiechnęła się szeroko witając się kolejno z Louisem, Liamem, Niallem i Zauynem. Kiedy przyszła na mnie kolej podszedłem do niej przytulając ją mocno i całując delikatnie w usta. Wiedziałem, ze Martina nie chciałaby żadnych głębokich pocałunków w obecności jej rodziców.
-Dobrze, to wy sobie porozmawiajcie, a my odwiedzimy cię jutro- po pożegnaniu jej rodzice poszli. Martina wyglądała dużo lepiej niż kiedy widziałem ją po raz pierwszy od czasu zaginięcia. Kiedy jej rodzice poszli podszedłem  do Martiny zdecydowanym krokiem i czule ją pocałowałem.
-Tęskniłem- powiedziałem praktycznie nie odrywając się od niej- nawet nie wiesz jak bardzo
-Ja też- powiedziała odwzajemniając pocałunek

wtorek, 3 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 41

10 listopad
Z perspektywy Harrego
Wróciliśmy. Przez te kilka dni mieliśmy bardzo napięty plan dnia, ale zgodnie z umową dzwoniliśmy do Martiny. Ciągły monolog? Trochę nudne, ale ma to jej podobno pomóc. Wierzę, że się jej uda. Lekarz mówił, że tak naprawdę to teraz wszystko zależny od niej. Może i chce wrócić, ale musi znaleźć swoją własną drogę, przezwyciężyć swoje słabości. Może być to droga donikąd, ale może właśnie się jej udać.
Przyjechaliśmy do szpitala. Przy łóżku Martiny siedzieli jej rodzice. W momencie, w którym weszliśmy jej mama się odwróciła i popatrzyła na nas z niechęcią. Co jest? Ostatnio była taka miła i wyrozumiała. Co się zmieniło? Przyszedł lekarz. Zwrócił się do mnie i chłopaków. Jej rodzice już pewnie wiedzieli o wszystkim
-Stan Martiny się pogorszył. Zrobiliśmy badania, które na tym etapie są możliwe i mamy problem, bo utknęliśmy w martwym punkcie, nie mamy wielu ważnych informacji, których najprawdopodobniej tylko wy możecie nam dostarczyć, by kontynuować leczenie- patrzyliśmy na niego ze zdziwieniem, jakie informacje?-Który z panów jest chłopakiem pacjentki?
-Ja- odpowiedziałem nie wiedząc czego się spodziewać
-Czy współżył pan z pacjentką w okresie miesiąca przed jej zaginięciem?
-Nie- odpowiedziałem ze zdziwieniem. Do czego on zmierzał?- A co się stało?
-A czy miała może jakiś kontakt płciowy z kimś innym?- spytała lekarz już wszystkich
-Nie wiem, raczej nie- odpowiedziała jej mama
-A dlaczego?- spytałem
-Kiedy jej stan się pogorszył, zrobiliśmy jeszcze dodatkowe badania, wyszło nam, że Martina była albo w ciąży, albo to coś innego. USG nie wykazuje nic, możliwe, że jest to jakiś odłamek narządów wewnętrznych, który gdzieś aż tam się zawieruszył. Wszystko będzie wiadome po jutrzejszej operacji- po czym wyszedł

 Z perspektywy Zayna
Harry wyglądał na załamanego. Mam nadzieję, ze to nie była ciąża, bo to byłby kres ich związku.  Nie wiem czy by jej to wybaczył.

11 listopad
Trwa operacja. Jest to już druga godzina od kiedy się rozpoczęła. Czekamy niecierpliwie. Harry wczoraj wyszedł z sali chwilę po tym jak lekarz oznajmił o możliwości. Jest pewny, że jeśli Martina jest w ciąży to nie z nim, ale też zdaje sobie sprawę, ze nie ma tu możliwości jakiejkolwiek zdrady, bo dopiero od 5 października znów są razem.
Drzwi otwierają się, ale wychodzi tylko pielęgniarka, która po chwili wraca na salę. Nie chce nam nic powiedzieć.
Godzinę później
Wychodzi lekarz:
- Mam dla wszystkich trzy dobre wiadomości: pierwsza Martina nie była w ciąży. Druga operacja się udała i jest to koniec jej kłopotów, gdyż wszystkie urazy wywołane pobiciem zostały usunięte.
-A trzecia?- spytała mama Martiny
-Podczas operacji Martina przebudziła się z śpiączki, w którą chwilę potem znów zapadła, jednak kazała was pozdrowić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie jestem jednak pewny czy jest to w 100% dobra wiadomość, bo aż w 70% ludzie budzą się ze śpiączki przed śmiercią- powiedział- jednak w przypadku Martiny myślę że to dobry znak.

Harry wyglądał jakby właśnie wygrał na loterii. W wszystkich wstąpiła nadzieja. Teraz może być tylko lepiej.
 ____________________

Oglądałyście Galę KCA ? Jak wrażenia? 
Dla tych co nie wiedzą: Zespół One Direction tam śpiewał xd  dziś była powtórka o 18 ;D

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 40

4 listopad
Odwiedzają mnie codziennie. Fajnie. Nie widziałam ich przez tak długi czas. Szkoda, że nie mogę ich tak po prostu przytulić. Zawieszona w przestrzeni materia? Tym właśnie chyba jestem. Unoszę się nad ciałem, ale nie umarłam, nawet nie umieram, a mimo, to czuję się jakbym utknęła pomiędzy światami. Nie chcą mnie w żadnym? Nie czuję chłodu, ciepła, ani bólu. Wiem, że tam na dole czekają na mnie, ale nie wiem jak się tam dostać. Nawet nie wiem czy chcę. Momentami mam wrażenie, że najlepiej jest umrzeć, najprostsze rozwiązanie, ale wtedy przychodzą rodzice lub chłopacy z 1D i wszystko się zmienia. Chcę być z nimi. Śmiać się jak dawniej, wrócić do poprzedniego życia. Wiem, że to będzie trudne.

Godzina 11:54
Przyszedł Zayn. Sam. Mówi, że Harry przyjdzie do mnie później. Opowiada dużo o sobie. O tym, że muszę do nich wrócić. Chcę mu powiedzieć, że wiem, że wrócę, tylko na razie nie wiem jak, ale mnie nie słyszy...
Mówi też, że jutro jadą do Stanów, nie będzie ich przez przez kilka dni. Dobrze, rozumiem, nic się nie stanie. Tak czy siak przychodzicie tu codziennie- odpowiadam, ale moje słowa odbijają się głucho od ścian. Zapomniałam, że on mnie nie słyszy. Przez chwilę nic nie mówi tylko mi się przypatruje. Po chwili bierze moją dłoń w jego i śpiewa. Jest to fragment piosenki  Stole My Heart
There is no other place that I would rather be
Than right here with you tonight
As we lay on the ground I put my arms around you
And we can stay here tonight
Cos there's so much that I wanna say
I wanna say
Zawsze lubiłam tą piosenkę. Wiedział o tym. Widzę w jego oczach, że zaraz pójdzie. Znowu będę tu sama, aż ktoś inny do mnie przyjdzie. Niektórzy przychodzą i siedzą obok mnie. Inni opowiadają mi różne historie.  Moi rodzice najczęściej czytają mi książki. Wiedzą, że zawsze lubiłam czytać. Słyszałam jak lekarz mówił, że jest to część takiej terapii, żebym chciała i mogła wrócić.
 -Jeśli wrócisz do nas, obiecuję, że rzucę palenie- mówi na odchodne i całuje mnie delikatnie w usta. Ciekawa propozycja.. tylko jak ja do cholery mam wrócić?

Godzina 16:15
Przyszli moi rodzice. Wyglądają na szczęśliwych. Chyba wrócili do siebie. Mama oznajmia mi, że jest w ciąży. Czyli będę mieć rodzeństwo, fajnie. Bardzo się cieszę. Wszystko zaczyna się układać. Jest dobrze. Za 2 dni będzie miesiąc jak z nimi wszystkimi nie rozmawiałam, a tu się tak zmienia.


Godzina 18:50
No i jest Harry. Przychodzi też reszta zespołu wraz z Zaynem, ale czekają na korytarzu. Harry wchodzi sam.
-Zayn już Ci pewnie mówił, że nie będzie nas przez kilka dni- mówi po chwili. W odpowiedzi ma ciszę- Wymyśliliśmy wraz z twoimi rodzicami, że nie możemy cie tak zostawić- uśmiecha się- Będziemy do ciebie dzwonić. Kocham Cię tak bardzo. Wróć do nas proszę- mówi błagalnie. Czy oni naprawdę nie rozumieją że chce, ale nie wiem jak?!
Po chwili wchodzi reszta chłopaków. Louis jak zwykle zadowolony z życia. Chwilę opowiadają mi co się działo u nich tego dnia. Po pół godzinie mówią, że muszą już iść. Bo co to za zabawa prowadzić monolog każdego dnia?
 _________________________
Postaram się coś jutro dodać, ale nie obiecuje ;*