środa, 4 kwietnia 2012

Opowiadanie cz 42

12 listopad
Z perspektywy Martiny
Już wiem jak się stąd wydostać. Jest to trudne. Wczoraj udało mi się tylko do połowy. Najśmieszniejsze jest to że nikt nie zdaje sobie sprawy, że słyszę wszystko co oni mówią. Dwa dni temu byli strasznie przerażeni, jak myśleli, że mogłam być w ciąży.
Boję się. Chce wrócić, ale wiem jakie to jest trudne. Jest to niesamowity ból, który jeszcze spotęgował bo obudziłam się  w trakcie operacji, ale wiem, że to już czas.

Z perspektywy Harrego
Siedziałem właśnie  domu z chłopakami. Ćwiczyliśmy nowy utwór, którym być może będziemy promować naszą nową płytę. Siedziałem z chłopakami na podłodze, Niall grał na gitarze, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Pobiegłem na dźwiękiem, jednak nigdzie nie było komórki. Louis przyglądał mi się z uwagą
-Mógłbyś mi pomóc a nie gapić się!- krzyknąłem
-Druga szafka od góry- powiedział zupełnie spokojnie, nawet nie patrząc już w moją stronę
-Słucham?- w ostatniej chwili odebrałem telefon
-Harry Styles?- rozległ się damski głos
-Tak, to ja
-Dzwonię ze szpitala, Martina się obudziła...- nie pamiętam co było dalej, wiem tylko, że jakimś cudem dotarłem z chłopakami do szpitala. Kiedy znaleźliśmy się w drzwiach od razu pobiegłem na salę, w której była dotychczas, ale pościel była równiutko zaścielona. Poszedłem więc do recepcji po jakieś informacje, gdzie jest teraz Martina.
-Przeniesiono ją na inny oddział- pielęgniarka podała nam piętro i numer pokoju. Po pięciu minutach już tam byliśmy. Sala numer 83. Stanąłem przed drzwiami nie wiedząc co zrobić. Louis podszedł do mnie, mówiąc że wszystko będzie dobrze. Po chwili wahania popchnąłem drzwi. Ruszyłem wąskim korytarzem. Na sali znajdowały się trzy łózka. Na jednym z nich siedziała Martina rozmawiająca ze swymi rodzicami. Nie zauważyła nas w pierwszej chwili. Louis lubił dobre wejścia
-Cześć śpiąca królewno- krzyknął na powitanie. Martina momentalnie odwróciła się w naszą stronę, tak jak jej rodzice. Jej twarz z początku nie wyrażała żadnych uczuć, ale potem uśmiechnęła się szeroko witając się kolejno z Louisem, Liamem, Niallem i Zauynem. Kiedy przyszła na mnie kolej podszedłem do niej przytulając ją mocno i całując delikatnie w usta. Wiedziałem, ze Martina nie chciałaby żadnych głębokich pocałunków w obecności jej rodziców.
-Dobrze, to wy sobie porozmawiajcie, a my odwiedzimy cię jutro- po pożegnaniu jej rodzice poszli. Martina wyglądała dużo lepiej niż kiedy widziałem ją po raz pierwszy od czasu zaginięcia. Kiedy jej rodzice poszli podszedłem  do Martiny zdecydowanym krokiem i czule ją pocałowałem.
-Tęskniłem- powiedziałem praktycznie nie odrywając się od niej- nawet nie wiesz jak bardzo
-Ja też- powiedziała odwzajemniając pocałunek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz