wtorek, 13 marca 2012

Opowiadanie cz 23

Wróciłam do domu około 6 nad ranem. Chciało mi się spać, ale nie byłam pewna czy mi się opłaca położyć, bo chłopcy na dziś też coś wymyślili i tak czy siak za chwilę znów będę musiała wstawać. Położyłam się do łóżka i ustawiłam budzik na 8. Powinno wystarczyć, by zregenerować trochę organizm- wrażeń poprzedniego dnia mi nie brakowało. Kiedy zadzwonił budzik miałam ochotę go wyrzucić przez okno, by tylko przestał dzwonić i może nawet bym tak zrobiła, gdyby nie to, że budzikiem był mój telefon.
Ubrałam się i zjadłam śniadanie, a po chwili zadzwonił telefon- to mama. Głos miała dziwny, mówiła że cieszy się, że już wracam, ale po tonie nie wskazywało na to. Spytałam o tatę, czy mogę z nim porozmawiać, jednak okazało się, że nie ma go w domu, bo jest w pracy. Byłam zaskoczona, bo byłam pewna że dziś ma na 2  zmianę. Zakończyłam rozmowę po 10 minutach. Nie bardzo wiedziałam co o tym myśleć więc napisałam do cioci sms czy wszystko w porządku. Po chwili dostałam wiadomość zwrotną: ,,Myślę, że dowiesz się wszystkiego jak wrócisz do Polski. Przepraszam ale nie mogę Ci pomóc. Odpoczywaj i ciesz się ostatnim dniem w Londynie. Pozdrowienia  ;* ". Ale czego mam się dowiedzieć, kiedy wrócę do Polski? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Z zamyślenia wyrwał nie kolejny telefon. Tym razem dzwonił Zayn
-Hej mała, spałaś?- jego głos był jak zwykle radosny, w ciągu tych kilku tygodni zdążyłam już się do tego przyzwyczaić, że nawet jak mam doła, to wystarczy by się odezwał i wszystko znika
-Hej, nie, już dawno wstałam, teraz robię ostanie zdjęcia domu i ogrodu- Zayn zaczął się śmiać
-Zapomniałem jak ty lubisz robić zdjęcia, a tak w ogóle szkoda, że jutro wracasz do Polski, o której masz samolot?
- O 3 w nocy, w sumie można powiedzieć, że wylatuję dzisiaj, bo muszę się do końca spakować a i na lotnisku muszę być wcześniej
-Szkoda, ale mam nadzieję, że będziemy w kontakcie?
-Oczywiście- zaczęłam się śmiać- też pytanie
-No.. to dobrze, będę u Ciebie z Harrym za 10 minut, czas na ostatni dzień szaleństwa
-10 minut? No chyba żartujesz, to że ostatnio się tak szybko wyrobiłam to nie oznacza że teraz też
- No dobrze, 20 minut- czyli że niewiele więcej
Kiedy przyjechali, żaden nie chciał mi powiedzieć, gdzie jedziemy, o miejscu docelowym nie wiedziałam nic. Okazało się, że podjechaliśmy pod duże centum handlowe. W środku Harry z Zaynem kupowali mi wszystko na co tylko dłużej zatrzymałam wzrok, bez znaczenia, że mówiłam im, że nie trzeba, że nie chcę. Czułam się dość dziwnie, mimo, że cały czas mi powtarzali, że to prezent na pożegnanie. W pewnym momencie postanowiłam już nie wchodzić do żadnego więcej sklepu, mimo, że to w sumie oni mnie do nich wciągali.
Potem poszliśmy na obiad. Zayn jeszcze w samochodzie, kiedy wsiadałam oświadczył mi że mają dla mnie prezent od całego One Direction ale bez sensu, by wszyscy szli, więc byłam tylko z Zaynem i z Harrym.
Po obiedzie poszliśmy do kina. Film skończył się o 18. W tym czasie do Harrego zadzwonił telefon. Harry przez przypadek przycisnął przycisk 'włącz głośnik' i usłyszałam głos Louisa ,,Wszystko już jest gotowe możecie wracać". Było to mimo wszystko na tyle cicho, że udałam że tego nie usłyszałam, ale zastanawiałam się o co chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz