-Jesteś gotowy?-spytał mnie Louis
-Tak- powiedziałem. Otworzyłem drzwi. W małej sali, było tylko jedno łóżko ustawione na samym środku. Od osoby w łóżku odchodziło wiele różnobarwnych kabelków podłączonych do aparatury. Podszedłem powoli. Bałem się tego co tam zobaczę... Louis szedł cały czas za mną. Zawsze mnie wspierał w trudnych chwilach. Na łóżku spała spokojnie postać Martiny, a jednak do niej nie podobna. Była cała fioletowa z wieloma ranami. Poczułem zaciskające się palce na moim ramieniu, Louis był ze mną. On także był przerażony tym co zobaczył. Osoba spoczywająca przede mną była niesamowicie zmasakrowana. Większość zasłaniał gips, ale to co widziałem mi wystarczyło. Nie wiedziałem co zrobić. Powoli usiadłem na krześle koło łóżka. Kardiomonitor kontrolował bicie serca wydając pojedyncze dźwięki. Ująłem jej dłoń w moją. Nie wiedziałem co powiedzieć. Do sali wszedł Zayn a za nim Liam i Niall. Podeszli powoli do łóżka. Na ich twarzy malowało się całkowite przerażenie i współczucie.
2 godziny później
Chłopacy poszli, a ja zostałem z Martiną. Nie chciałem jej pozostawiać w takiej chwili. Tyle musiałem na nią czekać. Nie widziałem jej ponad trzy tygodnie. Po chwili na salę wszedł jakiś chłopak. Znałem go skądś, tylko nie pamiętałem skąd. On jednak mnie znał, bo się przywitał
-Nie pamiętasz mnie, co?- spytał widząc moja minę
-No nie
-Jestem Kuba, Martina poznała nas kiedyś w Londynie- ach tak. Już wiem przynajmniej skąd go znam. Podszedł do łózka Martiny, jednak jej widok nie przeraził go tak jak mnie. Dopiero po chwili się okazało, ze stwarzał tylko taki pozór. Opadł na wolne krzesło i zaczął coś mówić do Martiny po polsku. Nie rozumiałem, ani słowa. Może nadszedł czas, by nauczyć się tego języka? Brzmi ciekawie. Wyglądał jakby Martina była kimś mu bardzo bliskim. Teraz widzę dokładnie, że jej zniknięcie wywołało naprawdę duże emocje u jej znajomych.
Godzina 22:30
Ktoś położył rękę na moim ramieniu. Podniosłem głowę, musiałem zasnąć, Martina nadal leżała bez ruchu. Odwróciłem się powoli. Za mną stała mama Martiny. Jej wzrok nie był już taki surowy i przenikliwy, ale łagodny i matczyny.
-Wracaj do domu, zmęczony jesteś- powiedziała siadając obok mnie
-Ale..-zacząłem
-Nie, naprawdę wracaj już, ja z nią posiedzę, jesteś zmęczony- po chwili zgodziłem się iść odpocząć. Kiedy byłem przy drzwiach usłyszałem swoje imię. Odwróciłem się
-Kochasz ją?- spytała jej mama
-Jak jeszcze nigdy nikogo- i wyszedłem
_______________________________
Jak Wam się podoba ten blog? Może jakieś propozycje?
Dotychczas dawałam codziennie posty, teraz chyba będę co 2 dni.
Pozdrawiam ;D ;*
Dotychczas dawałam codziennie posty, teraz chyba będę co 2 dni.
Uwielbiam Twojego bloga , proszę dodawaj wpisy tak jak dotychczasowo , a nie co 2 dni xx
OdpowiedzUsuń